Po Turowie, a przed Asseco
- Stelmet wygrywając z PGE Turowem 83:64 zapewnił pierwsze miejsce przed play offem. Dziś gra zaległe spotkanie w Gdyni z Asseco.
W ostatnich sezonach pojedynki aktualnego mistrza i wicemistrza Polski przynosiły ogromne emocje, a wiele z nich decydowało o podziale medali. W tym roku jest inaczej. PGE Turów wobec mniejszej dotacji od sponsora nie był w stanie zmontować zespołu mogącego nie tylko walczyć o medale, ale chyba nawet takiego, który nie zagra w play offach, choć jeszcze ma cień szansy.
W tym układzie żelaznym faworytem tego pojedynku był Stelmet.
Zielonogórzanie potwierdzili te wszystkie prognozy na parkiecie. Co ważne, zagrali widowiskowo, agresywnie i bez taryfy ulgowej, która jeśli się pojawiła, to dopiero w momencie wysokiego prowadzenie. Stąd mecz mógł się podobać. Nie zabrakło ładnych akcji, starć podkoszowych i wysokiego zwycięstwa.
Oto jak mecz ocenili obaj szkoleniowcy. Piotr Ignatowicz: - Gratulacje dla Stelmetu, który nie przegrywa u siebie. Przecież byliśmy ostatnim zespołem, który zwyciężył w Zielonej Górze, ale działo się to dawno, bo wówczas kiedy zdobywaliśmy mistrzostwo. Od tego czasu wiele się zmieniło. Cóż, ciężko nam się grało. Do tego meczu zdobywaliśmy najwięcej punktów w lidze. Tutaj nam się nie udało. Praktycznie mecz został ustawiony w pierwszej kwarcie. Potem, kolejne trzy już były wyrównane, ale nie mieliśmy szans by cokolwiek coś tu zmienić. Stelmet był zespołem lepszym i wygrał zasłużenie. Gospodarze pokazali swoją moc, szczególnie na deskach i szybkim atakiem.
Czy po porażce w Zielonej Górze nie mamy już szans na ósemkę? Cóż, szanse się zmniejszyły.
Zrobiliśmy to sobie na własne życzenie, bo przegraliśmy kilka spotkań w samej końcówce i to dosłownie różnicą jednego punktu. Uda nam się, jeśli Asseco przegra wszystko do końca sezonu. Jeśli Stelmet, mimo zagwarantowanego pierwszego miejsca zagra w zaległym meczu w Gdyni tak jak dziś z nami, to jeszcze będziemy mieli cień szansy i wtedy spotkamy się w pierwszej rundzie play off w Zielonej Górze. Dzisiejszy mecz był oczywiście inny od wcześniejszych, bo Turów już nie jest tą ekipą jaką był w poprzednich sezonach. Znikło więc napięcie jakie wcześniej towarzyszyło spotkaniom obu klubów. Uważam, że oba zrobiły wiele dla polskiej koszykówki, a ta rywalizacja podnosiła poziom ligi.
- Cieszę się z wygranej - powiedział Saso Filipovski. - Gratuluję mojemu zespołowi. Zagraliśmy solidnie w obronie, zespołowo w ataku. Mieliśmy plan by zatrzymać ich ataki i szybką grę, bo Turów potrafi zdobywać dużo punktów. Ostatnio mieli ich aż 108, co się rzadko w naszej lidze zdarza. Stąd szykowaliśmy się do tego meczu z szacunkiem dla przeciwnika i koncentracją. Nie pozwoliliśmy im rozwinąć się w ataku. Mieliśmy wygrać zbiórki i tak się stało. Pierwsze miejsce mamy już praktycznie zapewnione. Przed nami jeszcze trzy mecze. Chcemy by nasza forma rosła i zrobimy wszystko by złapać dobry rytm przed play offami.
Jovan Novak - Stelmet był zespołem lepszym. To ekipa, która grała w Eurolidze. Próbowaliśmy walczyć, zmniejszać różnicę, ale nie daliśmy rady.
- Zależało nam na pierwszym miejscu - dodał Karol Gruszecki. - Chcieliśmy więc dziś wygrać by zrobić to jak najszybciej. Fajnie, że się udało. Zagraliśmy dobrze w obronie, nieźle było ze zbiórkami. To był klucz do sukcesu. Dzieliliśmy się piłką i nasz sukces ani przez moment nie był zagrożony.
Mecz z Turowem przeszedł do historii
Stelmet czeka teraz bardzo intensywny tydzień. Dziś w zaległym meczu gramy w Gdyni z Asseco, w czwartek odrabiamy kolejną zaległość. W Zielonej Górze podejmujemy BM Slam Stal Ostrów Wlkp, wreszcie w niedzielę, na zakończenie rundy zasadniczej, gramy w Dąbrowie Górniczej z MKS-em.
Ten mecz ma znaczenie tylko dla gospodarzy
Asseco ma wielkie szanse na obronienie ósmej lokaty i grę w play off. Nawet porażka ze Stelmetem gospodarzy jej pozbawia, a ewentualne zwycięstwo sprawi, że obojętnie od wyniku ostatniego meczu Asseco zagra w pierwszej rundzie play off z pierwszym zespołem, czyli ze... Stelmetem.
Liczymy, że mistrz zagra bez kalkulacji, nie na ,,pół gwizdka” ale tak mocno i zdecydowanie jak w poprzednich spotkaniach.