PO traci szansę bycia jedną z lepszych opozycji
Rozmowa „Gazety Pomorskiej“ z dr Barbarą Brodzińską-Mirowską, politologiem z UMK w Toruniu o Nowoczesnej i zajętej sobą Platformie.
- W najnowszym sondażu dla „Newsweeka” Nowoczesna znalazła się na drugim miejscu, a Platforma Obywatelska spadła na trzecią pozycję.
- Ugrupowanie Ryszarda Petru zasłużyło sobie na to entuzjazmem i spełnianiem roli opozycji. Naprawdę widać ich zaangażowanie. Twardo i merytorycznie prezentują swoje stanowisko. Nie boją się zabierać głos w sprawach, o których teraz trzeba rozmawiać. To owocuje w sondażu.
- Grzegorz Schetyna kopie się po kostkach z Tomaszem Siemoniakiem i w sondażu PO spadła na trzecie miejsce.
- Niech się kopią do woli, to wewnętrzne sprawy partii. Po wyborach partie powinny się tym zajmować, ale tej sprawy na pewno Platforma nie powinna eksponować medialnie. To już nie jest partia rządząca i to, co się w niej dzieje, aż tak nie emocjonuje opinii publicznej. Rozliczenia trzeba przeprowadzić - zgoda, ale zajęło to uwagę PO do tego stopnia, że ona nie koncentruje się na niczym innym. Przez bierną postawę tracą niepowtarzalną szansę - bardzo dobrze wykorzystywaną przez Nowoczesną. Tracą szansę bycia jedną z lepszych opozycji po 1989 roku. Rządzili osiem lat, znają doskonale wszystkie sektory państwa i na tym mogliby zbudować duży kapitał i przekaz, którego od półtora roku kompletnie mi w Platformie brakuje. Oni wolą pokazywać wewnętrzną rywalizację, która z punktu widzenia partii jest dobra i konieczna - ale zajmują się manifestacjami przypominającymi Ruch Palikota sprzed kilku lat. To nie przynosi Platformie żadnego pożytku. Sztuka dla sztuki. Jeżeli PO nie chce za kilka miesięcy - za niecały rok spaść w sondażach poniżej 10 procent poparcia, to szybko muszą pozamykać sprawy wewnętrzne i zastanowić się nad przyszłością. Bardzo szybko tracą poparcie, a przegrana nie oznacza końca, jest szansą do ponownego przemyślenia swojej oferty, wizji i przekazu.
- Nowoczesna ma szansę przeciągnąć na swoją stronę tę część elektoratu, który wcześniej popierał PO, a o którym Platforma zapomniała - uważa dr Barbara Brodzińska-Mirowska.
- Tylko ani Schetyna, ani Siemoniak nie mają świeżości i charyzmy lidera, jak Ryszard Petru. Oni nie szarpną, nie pociągną tego partyjnego wozu.
- W sensie wizerunkowym - pewnie nie. Do czego PO dojdzie w wewnętrznych dyskusjach? Jeśli ona ma się tylko nie rozsypać, to Grzegorz Schetyna mógłby odegrać funkcję scalającą, zwierającą szeregi. Tylko czy chodzi wyłącznie o to, żeby się „nie posypało”, czy jeszcze o coś innego, nowego? Jeśli o coś nowego, to ratunku nie należałoby szukać między Schetyną a Siemoniakiem.
- W Nowoczesnej są ludzie, którzy - choć do tej pory nie bywali w mediach - błyszczą przed kamerami i punktują PiS.
- Przypomnę, że przed wakacjami ta formacja była ledwo widoczna w sondażach, a teraz wykorzystuje bardzo dobrze swoją szansę. Były zarzuty, że przedstawiciele tego ugrupowania nie mieli wcześniej doświadczenia parlamentarnego, ale szybko się uczą i mają entuzjazm. Nowoczesna ma szansę przeciągnąć na swoją stronę tę część elektoratu, który wcześniej popierał PO, a o którym Platforma zapomniała. PiS - będąc w opozycji - bardzo mocno dbało o swój żelazny elektorat i robi to nadal. A PO zapomniała o tych, którzy ją popierali. Uznała, że ten elektorat jest na tyle rozsądny, że zawsze będzie wybierał PO.
- PiS bierze wszystko i nie patrzy na nic. Kiedy zacznie za to płacić?
- Na razie się na to nie zanosi. Nadal trwa euforia po zwycięstwie, na które ta partia czekała osiem lat. Decyzje Prawa i Sprawiedliwości wywołują duże emocje, ale jeszcze będą na fali wznoszącej. Pierwsze drgnięcia w sondażach nastąpią wtedy, kiedy ludzie będą odczuwać skutki tych decyzji.