Po referendum. Żółta kartka dla Damiana Bartyli, prezydenta Bytomia
W niedzielnym referendum nie udało się mieszkańcom Bytomia odwołać prezydenta miasta. Dla Damiana Bartyli było ono ostrzeżeniem i sygnałem, że musi mocno popracować do wyborów.
Nieudane referendum pokazało, że mieszkańcy Bytomia są za tym, żeby Bytom rozwijał się i funkcjonował w ramach, które wytycza prezydent Damian Bartyla i jego ekipa - to opinia Roberta Rabusa, radnego Bytomskiej Inicjatywy Społecznej na temat niedzielnego referendum w sprawie odwołania prezydenta Damiana Bartyli.
W referendum nie uzyskano wymaganego minimum frekwencyjnego, czyli 26 tys. 177 osób (zagłosowało 19 tys. 886 osób), a tym samym było ono nieważne. Niemniej za odwołaniem Damiana Bartyli ze stanowiska opowiedziało się aż 17 tys. 300 mieszkańców Bytomia, co - według Małgorzaty Myśliwiec, politolog Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach - jest wyraźnym sygnałem ostrzegawczym dla Bartyli.
- Widać tutaj żółtą kartkę, jaką mu wystawiono. Samo sformułowanie wniosku i przeprowadzenie referendum wskazuje, że wiele elementów w polityce prezydenta się nie podoba. To jednak pokazuje również, że co prawda prezydent Bytomia ma pewną grupę przeciwników, ale nie ma charyzmatycznego polityka, który mógłby mu zagrozić w realnych wyborach - komentuje politolog.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień