Po pożarze żyją bez ogrzewania i ciepłej wody
W trudnych warunkach żyją mieszkańcy w bloku przy ulicy Bukowskiej 67 A, gdzie 8 listopada doszło do pożaru w jednym z lokali na poddaszu. Od tamtej pory muszą radzić sobie bez ogrzewania i ciepłej wody.
Z ogniem walczyło siedem zastępów straży pożarnej przez kilka godzin, ale przyczyny pożaru nie są znane.
- Obecnie trwa postępowanie w tej sprawie, więc nie mogę nic mówić na ten temat. W wyniku pożaru została zniszczona część budynku mieszkalnego i dach, który akurat był remontowany. Straty są duże - mówi Maria Wellenger, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Poznaniu.
Niektórzy mieszkańcy skarżą się na źle przeprowadzoną akcję ewakuacyjną. W klatce, gdzie wybuchł ogień, nie wszyscy opuścili mieszkania.
-
Zostali ewakuowani ludzie, ale z sąsiedniej klatki, nie tam, gdzie był pożar.
Kazali nam zostać w mieszkaniu, nie wiedzieliśmy, co się pali i gdzie - relacjonuje Małgorzata Banaszak.
W momencie pojawienia się ognia w budynku strażacy momentalnie odcięli prąd i gaz. Od pożaru minęło już kilkanaście dni, ale warunki mieszkalne są złe. Prąd został ponownie podłączony dopiero po dwóch dniach. Niestety, wciąż są z nim problemy, bo często wyskakują korki. Nadal nie ma ogrzewania i ciepłej wody, a jest to bardzo uciążliwe.
W czwartek zostały przeprowadzone przez komisję oględziny zniszczonej części domu
- Na zewnątrz jest zimno, a mieszkania musimy ogrzewać piecykami elektrycznymi. Na dodatek brak ciepłej wody powoduje, że nie można wziąć normalnie kąpieli - żali się Danuta Hałasik, jedna z mieszkanek.
Trwają jednak prace, aby wszystko wróciło do normy.
- W czwartek zostały przeprowadzone oględziny przez komisję, w której byli przedstawiciele firmy ubezpieczeniowej, MPGM i gazowni. Rozumiem mieszkańców, bo temperatury są niskie, a w domu jest zimno. Odbyła się już jednak próba przywrócenia ogrzewania, ale w niektórych mieszkaniach pojawiły się nieszczelności gazu. Trzeba to jak najszybciej naprawić - dodaje Maria Wellenger.
Mieszkańcy budynku skarżą się na źle przeprowadzoną akcję ewakuacyjną
Akcja ratunkowa przyniosła duże straty. Zostały zalane mieszkania, co powoduje, że w niektórych miejscach zaczyna odpadać farba. Dodatkowe straty poniosła chora na stwardnienie rozsiane Małgorzata Banaszak.
- Od dzieci dostałam w prezencie na imieniny wózek elektryczny, który pomaga mi w poruszaniu się. Niestety, został zalany podczas akcji strażaków. Woda uszkodziła go. Nie stać mnie na naprawę wózka, a tym bardziej na kupno nowego - mówi rozgoryczona Małgorzata Banaszak.