Po Nawałnicy Stulecia sami już sobie nie poradzą
Niemal każdy mieszkaniec powiatu chojnickiego ma własne przeżycia związane z Nawałnicą Stulecia. Wszyscy z niepokojem patrzą na prognozy pogody.
Dwadzieścia rodzin z terenu gminy Brusy straciło dach nad głową. Otrzymali oni tymczasowe lokale z zasobów komunalnych, część z nich mieszka w udostępnionych przyczepach kempingowych. Rodziny te potrzebują rzeczy codziennego użytku, takie jak pościel, meble i sprzęt AGD. Nie trzeba dodawać, że straty są ogromne. Bardzo potrzebne są agregaty prądotwórcze różnej mocy, pilarki.
Realne zagrożenie powodzią
W Rytlu, gm. Czersk, pojawiło się zagrożenie podtopieniami czy nawet powodzią, gdy nadejdą opady deszczu. Śluzą spuszczana jest woda z Wielkiego Kanału Brdy do Brdy. To się zdarza bardzo rzadko. Jest ryzyko, że woda wyleje się z rzeki - widać już zresztą zalewiska na okolicznych łąkach. Przypomnijmy, Wielki Kanał Brdy oraz Brda są zawalone tysiącami drzew.
Tylko wojsko jest w stanie je usunąć. Żołnierze z jednostki z Chełmna zaczęli wodować sprzęt. Ale można odnieść wrażenie, że obecny sprzęt i liczba żołnierzy są niewystarczające na tak duże szkody.
Największe zagrożenie to - w razie zwiększenia poziomu Wielkiego Kanału Brdy - zniszczenie zapory w Mylofie. Okoliczni mieszkańcy, jak Jan Pozorski z Konigortu, nawet boją się myśleć, co by to oznaczało. Pan Jan nie jest w stanie powstrzymać płaczu - dachu mu nie zerwało, ale dom został poważnie uszkodzony. 100 tys. zł zapomogi nie wystarczy na odbudowę domu. A powalonych drzew na jego polach jest tak wiele, że ich usuwanie z pewnością potrwa wiele tygodni.
- Za co to zrobię? - mówi pan Jan. - Z mojej małej rentki to przecież niemożliwe. Jestem tak chory, że już nie jestem w stanie pracować.
Pierwsze amfibie są już na Brdzie. Strażacy i około dwustu wolontariuszy pracuje w Rytlu. Ludzie przyjechali ze swoimi pilarkami i sprzętem.
Sołtys Łukasz Ossowski zajął się organizacją prac. W okolicznych miejscowościach trwa wielka walka ze skutkami żywiołu. Wczoraj po południu przyjechała Beata Szydło, a wkrótce pojawi się wojewoda pomorski.
Nocą przedostawali się przez las, aby pomóc
Mieszkańcy Lotynia, który znajduje się niedaleko byłego już obozowiska w Suszku, rzucili się do pomocy harcerzom, zanim przybyły służby.
- Nikt nie myślał o sobie, tylko o tych dzieciakach - mówi sołtys Arkadiusz Kubczak.
O poranku, gdy do ludzi dotarła świadomość o skali zniszczeń, wszyscy po prostu płakali. Nie wiadomo było, od czego zacząć, przerażające były myśli o konsekwencjach nawałnicy.
- Moim zdaniem pani premier powinna odwiedzić Lotyń, aby podziękować naszym bohaterom - stwierdził Zbigniew Szczepański, wójt gminy Chojnice.