Grzegorz Drążek grzegorz.drazek@polskapress.pl

PO i PiS znokautowani w wyborach w Stargardzie

Szampan z okazji zwycięstwa rozlewany podczas wieczoru wyborczego komitetu Rafała Zająca (w środku). Zwycięzca wyborów otrzymał 22672 głosy. Ślubowanie Fot. Tedeusz Surma Szampan z okazji zwycięstwa rozlewany podczas wieczoru wyborczego komitetu Rafała Zająca (w środku). Zwycięzca wyborów otrzymał 22672 głosy. Ślubowanie nowego prezydenta Stargardu odbędzie się w najbliższy piątek, 14 kwietnia.
Grzegorz Drążek grzegorz.drazek@polskapress.pl

Bezpartyjny kandydat został prezydentem miasta zdobywając 87 procent głosów.

Taka sytuacja jest wyjątkowa nie tylko w Stargardzie czy nawet w województwie zachodniopomorskim, ale w skali całego kraju.

Rafał Zając, który startował ze swojego komitetu wyborczego, został w niedzielę wybrany na stanowisko prezydenta Stargardu zdobywając 87,56 procent wszystkich głosów. Daleko z tyłu pozostali kandydaci partii politycznych. I to tych największych. Ireneusz Rogowski z Prawa i Sprawiedliwości zdobył 10,69 proc. głosów, a Zofia Ławrynowicz z Platformy Obywatelskiej zaledwie 1,75 proc.

Wynik bezpartyjnego Rafała Zająca został osiągnięty przy wysokiej frekwencji. Wyniosła ona 49,35 procent. W Stargardzie uprawnionych do głosowania jest nieco ponad 53 tysiące osób. Zwycięzca przedterminowych wyborów, które zostały ogłoszone po śmierci prezydenta miasta Sławomira Pajora, mówi że liczył na dobry wynik, ale o takim nawet nie marzył.

- Myśmy mieli poczucie, spotykając się z mieszkańcami na ulicach, że jest szansa na bardzo dobry wynik, ale przyznam szczerze, że wynik ponad osiemdziesiąt procent jest wynikiem szalenie zaskakującym również dla mnie - mówił w rozmowie z Głosem w wieczór wyborczy Rafał Zając.

Zwycięzca wyborów uważa, że brak szyldu partyjnego zadziałał na jego korzyść. Pomogło mu też to, że od lat był bliskim współpracownikiem Sławomira Pajora, którego stargardzianie cztery razy wybierali na stanowisko prezydenta miasta.

- Ten wynik partii politycznych powinien im dawać do myślenia, no bo idzie zupełnie obok sondaży partyjnych - uważa Rafał Zając. - To pokazuje, że politykę lokalną mieszkańcy inaczej rozumieją. Że mieszkańcy chcą patrzeć na miasto i faktycznie ich interesuje program. To nie jest tak, że można obiecywać gruszki na wierzbie i można pokazywać szyld i zaplecze partyjne i to gwarantuje zwycięstwo.

Przegrani w wyborach kandydaci dużych partii politycznych od razu pogratulowali Rafałowi Zającowi zwycięstwa, ale do swoich bolesnych porażek się nie przyznają. Bardziej myślą o rywalizacji między nimi.

- Wyniki pokazują też różnice między moimi głosami a głosami Platformy Obywatelskiej, którą reprezentuje Zofia Ławrynowicz - komentuje Ireneusz Rogowski. - Tam jest niespełna dwa procent, u mnie ponad dziesięć. Ta różnica pokazuje, że jednak mamy przewagę.

Zofia Ławrynowicz podkreśla słaby wynik kandydata PiS.

- Ta partia chciałaby rządzić w samorządach, a poniosła dotkliwą porażkę - ocenia Zofia Ławrynowicz.

Grzegorz Drążek grzegorz.drazek@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.