Do zdarzenia doszło na osiedlu Leśnym. O awanturze powiadomiono policję, która zatrzymała klienta. Taksówkarz niestety zmarł w szpitalu.
W sobotę na osiedlu Leśnym klient pobił taksówkarza. Wezwano policję, pogotowie. Przewieziony do szpitala mężczyzna zmarł. - Co to się dzieje na tym świecie?! Strach wyjść z domu - mówi pani Irena, spotkana w niedzielę na os. Leśnym. - Słyszałam o pobiciu. Ale nie wiedziałam, że taksówkarz zmarł. Po zmroku siedzę w domu.
Do zdarzenia doszło w sobotę. Policja została wezwana na interwencję. Jakiś mężczyzna miał bić taksówkarza. Informacje potwierdza nadkom. Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji.
Świadkowie zauważyli dwie osoby szarpiące się koło taksówki: klienta i taksówkarza. Kiedy na miejsce dojechał patrol policji, klienta już nie było. Taksówkarz rozmawiał z policjantami. W pewnym momencie źle się poczuł. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia ratunkowego. Przewiozła ona taksówkarza do szpitala. Tam, niestety 65-letni mężczyzna zmarł. Policjanci dotarli do klienta taksówki i zatrzymali go. – Będziemy wyjaśniać okoliczności zdarzenia – mówi nadkom. Stanisławska. Przyczynę zgonu ma wyjaśnić sekcja zwłok.
Osiedle Leśne położone jest wśród lasów, na końcu Zielonej Góry. - Są autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacji, ale nie jeżdżą tak często, jak byśmy chcieli, dlatego wiele osób korzysta z taksówek - przyznaje pan Krzysztof. - Zwłaszcza wieczorem, gdy wraca się np. z jakiejś imprezy.
- To spokojne osiedle, typowa miejska sypialnia. A pobicia? Wszędzie się zdarzają. Ludzie dziś bardzo nerwowi, agresywni. Siłą chcą rozwiązywać każde nieporozumienie - dodaje pani Ewelina. - Nie chcę się wypowiadać o tej sprawie, bo z tego, co słyszałam, to nie wiadomo, jaka była przyczyna zgonu. Mężczyźni się poszarpali. I tyle wiemy. Poczekajmy na wyjaśnienia. Choć swoją drogą nie chciałabym być dziś taksówkarzem. Ciągle się słyszy o jakiś pobiciach.
Rodzice pani Ewelina mieszkają w Zielonej Górze Chynowie. Tam rok temu dwie kobiety i trzech mężczyzn wracało z dyskoteki. Jeszcze przed wejściem do samochodu ustalili z kierowcą, ile będą musieli zapłacić za kurs. Na miejscu jednak płacić nie chcieli. Doszło do kłótni i szarpaniny. Mężczyźni pobili taksówkarza, mimo że ten schował się do samochodu. Kiedy odeszli, kierowca wezwał policję, a ta wkrótce zatrzymała agresywne osoby.
Napady na taksówkarzy zdarzają się w różnych miastach regionu. Głośno było m.in. o pobiciu we Wschowie. To było niespełna rok temu, przed świętami Bożego Narodzenia. 33-letni taksówkarz wiózł dwóch mężczyzn. Ci już podczas jazdy zachowywali się agresywnie. Nie chcieli też zapłacić za kurs. Pobili kierowcę. Oblali go benzyną. Grozili, że straci życie... Zabrali mu pieniądze, złotą obrączkę, dokumenty i karty bankomatowe. I zamknęli go w bagażniku. Jeden z nich usiadł za kierownicą. Awaria auta spowodowała jednak, że daleko nie pojechali. Porzucili samochód na środku ulicy we Wschowie. Przykuło to uwagę jednego z mieszkańców. Gdy podszedł bliżej, usłyszał głos dobiegający z bagażnika.. Otworzył go i uwolnił taksówkarza. Wezwał policję. Kilkadziesiąt minut później funkcjonariusze złapali 20- i 31-latka z Głogowa. Zabrane przedmioty udało się odzyskać.
Inny przykład z września tego roku z Gorzowa. Pijany klient najpierw pobił i wyrzucił taksówkarza z auta. Zabrał samochód, staranował nim dwie bramy na posesji przy białym kościółku i rozbił na remontowanej ulicy Walczaka.
Niespełna dwa lata temu gorzowian zbulwersował inny przypadek pobicia taksówkarza. W sobotnie przedpołudnie na ul. Mościckiego. 26- i 46-latek bez powodu zaczęli „okładać” starszego od siebie taksówkarza pięściami po głowie. Pobity kierowca od razu powiadomił policję. Funkcjonariuszom wystarczyło kilkanaście minut, by zatrzymać nietrzeźwych mężczyzn.