Plotka. Lepiej być fajnym sąsiadem czy omijanym przez wszystkich gburem? Felieton Zbigniewa Bartusia
Burmistrzowi małopolskiego miasteczka zostało trochę pieniędzy z jednej inwestycji. Postanowił je przed zimą wykorzystać. Zerknął na budżet obywatelski, a tam na pierwszym miejscu chodnik przy ruchliwej drodze przebiegającej przez wioskę, w której mieszka dwóch radnych: jeden z PiS, drugi z PSL. Niemal idealnie naprzeciwko siebie.
Pieniędzy było mało, na pół chodnika, i to po jednej stronie drogi. Po której? Burmistrz jest „bezpartyjny, ale kojarzony z ludowcami”, więc żeby nie padł nań (przed wyborami!) żaden cień, zlecił budowę chodnika po stronie domu radnego PiS. Spychacze wyrównały rów melioracyjny, położyły betonowe rury, elegancko zasypały, a brukarze wyczarowali śliczną nawierzchnię z siwej kostki. W miniony piątek skończyli robotę – idealnie pod domem radnego z PiS.
Prostopadle do głównej trasy, wzdłuż płotu polityka, biegnie droga do lasu wybudowana w całości za unijne pieniądze. Tak się złożyło, że w tenże piątek robotnicy postawili przy jej wylocie znaną dobrze Polakom tablicę mówiącą, że ta oto inwestycja powstała za dotację z UE w wysokości itd. Ale ludziom czytać się nie chce, więc po wsi rozeszła się wieść, że to nowy chodnik został wybudowany za pieniądze z Brukseli. A ściślej – ów odcinek. Pod dom radnego z PiS.
Po wieczornej mszy leśniczy, kojarzony z PSL, postanowił nie wyprowadzać ludu z błędu. Dodał wręcz żartem (?), że Unia chciała wybudować cały chodnik, ale jak w Brukseli usłyszeli, że polski prezydent mówi o wyimaginowanej wspólnocie, to się wnerwili i napisali do burmistrza pismo o następującej treści: „Niech wam ten Duda resztę chodnika zbuduje”.
W niedzielę, też po mszy, leśniczy z całą rodziną (żona, córka, trzech synów) wybrał się tradycyjnie do cukierni w miasteczku, odwiedzanej przez całą okolicę. Stał w kolejce, słuchał i uszom nie wierzył:
- Słyszeliśta, że Unia się wściekła i reszty kasy na chodnik w K. nie da?! Duda ma to dokończyć. Albo ten jego radny.
- Skubany! Sam ma chodnik teraz. Dzieciaki jego do przystanku bezpiecznie chodzą i żona na zakupy. Jak bramę otwiera, to nikt go nie rozjedzie. A reszta?
- Czy ten ich Duda kasę na resztę chodnika da, skoro już ten jego radny ma po czym chodzić?
- Gdzieby tam dał! Przeca my z PSL-u sami zdrajcy i gorszy sort wedle nich! Nas się na ich, państwowe, dożynki nie zaprasza. To gdzieby piniądz mieli dać?
- Ale skąd one mają te pieniądze na te drogi i mosty, co niby ich nie było? Przecie to nasi, z PSL, może nawet te z PO, załatwiły za poprzedniej kadencji największą kasę w dziejach i zostawiły im!
- A czy one komuś coś po sobie zostawią, jak naszą Polskę ze wszystkimi skłócili?
- One są w ogóle jakieś dziwne. One myślą, że jak sąsiad nas lubi i potrafimy z nim coś załatwić, to jesteśmy na kolanach, a jak nas nienawidzi i my na niego plujemy, to jesteśmy suwerenni.
- Mnie wszyscy lubią – zauważył radny PiS, który nagle stanął w drzwiach, by rozdać ulotki. Po czym dodał ściszonym głosem: - Prezydent Duda obiecał mi, że ten chodnik będzie.
Leśniczy wciąż nie wyprowadzał ludzi z błędu. Doszedł bowiem do wniosku, że przy oceanie codziennych kłamstw polityków taka niewinna plotka to tylko kropla. I to fajna. Bo drąży skałę.