Plastik? Nie ma mowy! Te najlepsze bombki są tylko ze szkła
Najpierw są szklanymi rurkami. Dopiero dzięki rękom i płucom fachowców nabierają znajomych kształtów. Potem jest farbowanie i ręczne malowanie. Wybierzcie się z nami na wycieczkę do fabryki bombek.
Towarzyszą nam od dekad. Zdobią drzewka niemal w każdym polskim domu. Przed laty wyparły orzechy i inne smakołyki, które miały swoje miejsce na świątecznych drzewkach. Bombki zachwycają, a współczesnym zdecydowanie bliżej do dzieła sztuki niż taniego świecidełka. Synonimem jakości i ideału w świecie bombek jest złotoryjski Vitbis. To właśnie z tej fabryki bombki lecą na cały świat - od marketów i butików na Dolnym Śląsku, po najdroższe witryny w brytyjskim Harrodsie. Święta za pasem, a w fabryczce praca wre, tyle że już na przyszły rok.
Jak powstaje bombka?
To niezwykle długi wyczerpujący i wymagający piekielnej dokładności proces. Piękne szklane kule pierwotnie są długimi, cienkimi, szklanymi rurkami, które należy rozgrzać do odpowiedniej temperatury i zacząć… dmuchać. Gaz w rurkach cyrkuluje w taki sposób, że bombka przybiera kształt kuli lub inny dowolny wymyślony przez rzemieślnika. Wszystko wymaga niesamowitej precyzji, temperatura szkła sięga bowiem tysiąca stopni!
Kiedy już uzyska się gotowy kształt, nasza bombka opuszcza dmuchalnię i poddawana jest procesowi srebrzenia, koloryzacji lub zostaje przezroczysta jak szkło - wszystko zależnie od tego, jaka to będzie kolekcja.
W lakierni świąteczna ozdoba nabiera kształtów, zaczyna przyciągać wzrok i kusi, żeby na nią spojrzeć. Gdy mamy już odpowiedni kolor, czas na zdobienie.
Dekoratornia to chyba „najdelikatniejsze” miejsce: wszyscy w skupieniu i z niemal komputerową precyzją nakładają najbardziej wymyślne nawet wzory od postaci z bajek Disney’a, przez wzory sentymentalne z czasów młodości, po kolekcje bursztynowe, carskie, czy koronkowe. Od początku do końca - ręczna robota. Dalej to już tylko pakownia i bomba wędruje w świat!
Jakość nade wszystko
Vitbis - firma z gigantyczną tradycją, fantastyczną pozycją na świecie i jakością bombek, którą zachwycają się najwięksi i najbogatsi. To właśnie tutaj rocznie produkuje się około... 30 milionów takich ozdób.
W tym roku triumfalnie wraca biel, to ona będzie dominowała na choinkach. Białe, misternie zdobione bombki z elementami kolorów złotego czy srebrnego potrafią zachwycić, a przy tym są niezwykle eleganckie
- mówi Janusz Prus, prezes złotoryj-skiego Vitbisu.
Na dowód tego pokazuje nam pieczołowicie przyozdobione bombki z kolekcji koronkowej. Oczywiście wszystkie produkty ze Złotoryi wykonane są z najwyższej jakości szkła. Nie ma tu miejsca na jakikolwiek plastik. Jak co roku w Złotoryi w świąteczne zaopatruje się również Prezydent Rzeczypospolitej. W tym roku Andrzej Duda zdecydował się na barwy narodowe - biało-czerwone.
- Jakość wyróżnia nas na tle konkurencji. Cały świat, słysząc hasło Vitbis, wie doskonale, że produkt będzie najlepszy z możliwych. To dzięki temu wkraczamy do kolejnych sieci, na kolejne rynki. W tym roku na przykład po raz pierwszy pojawimy się w niemieckiej sieci OBI u naszych zachodnich sąsiadów. Nikt w to nie wierzył, że uda nam się wygrać z niemieckimi dostawcami, a my udowodniliśmy, że jest inaczej - dodaje z dumą Janusz Prus.
O jakości niech świadczy też fakt, że produkty ze Złotoryi możemy spotkać niemal pod każdą szerokością geograficzną, w najlepszych sklepach, sieciach i butikach. Vitbis obecny jest w takich sieciach jak brytyjski Harrods, Neiman Marcus (USA), czy John Lewis (UK).
- Oczywiście to tylko kilka z przykładów. Jesteśmy w sieciach handlowych, jesteśmy też w najlepszych butikach, a nasi klienci są przyzwyczajeni do najwyższej jakości. Często też oni nas inspirują. Teraz na przykład pracujemy nad kolekcją, którą wstępnie nazwaliśmy „perską” - bardzo bogato zdobiona w kilku podstawowych kolorach, niezwykle elegancka. Do jej stworzenia zainspirowali nas Rosjanie sprzedający w Monaco luksusowe jachty. Nasze bombki będą prezentem dla ich najważniejszych klientów - mówi Błażej Prus, który odpowiada m.in. za sprzedaż eksportową „złotoryjskich klejnotów”, jak nazywa się bombki z Vitbisu.
Nowością jest kolekcja Vintage, którą można dostać w punktach handlowych w galeriach handlowych w całym kraju. To niezwykle ozdobne bombki, z pięknymi dekoracjami, które przypominają metal. Wprowadzono w nie również elementy witraży.
- Te modele rzeczywiście będą testowane na naszych firmowych kiermaszach. Pierwsze głosy są bardzo pozytywne - dodaje Błażej Prus.
Coś specjalnie dla dzieci
To oczywiście tylko jedna z nowości. Z myślą o rynku amerykańskim powstała m.in. kolekcja inspirowana ostrokrzewem - w tradycyjnych biało-zielono-czerwonych barwach oraz w odcieniach bursztynowych. Firma systematycznie pracuje też nad rozszerzeniem swojej kolekcji bombek tworzonych z myślą o dzieciach - tych starszych i tych młodszych.
- Produkujemy bombki na licencji firmy Disney. Młodsi najchętniej wybierają ozdoby nawiązujące do filmów „Auta” oraz „Frozen”. Starsi z kolei chętnie sięgają po Kubusia Puchatka, czy też Myszkę Miki - mówi Izabela Malinowska.
Udoskonalane są też kolekcje, które zachwycają od lat, szczególnie tę w białych barwach, bogato zdobioną. W najnowszej odsłonie wzbogacono ją o złoto, srebro, a nawet... czerń.
Produkcja ozdób choinkowych ma wiele wspólnego z modą, a Vitbis w swojej branży jest bez wątpienia odpowiednikiem najważniejszych projektantów rodem z Paryża czy Mediolanu. Moda ma to do siebie, że to jakiś czas temu odeszło do lamusa, teraz triumfalnie wraca na salony. Przykład? Bombki przestrzenne, dzięki którym twórcom udaje się uzyskać wrażenie trójwymiarowości. Cały czas udoskonalana jest kolekcja sentymentalna, która nawiązuje do polskich choinek sprzed kilku dekad. Teraz wszelkiego rodzaju reflektory, czy sopelki wzbogacono współczesnymi kolorami, których przed lat nie dało się osiągnąć. - Staramy się być krok przed innymi, wyprzedzamy i kreujemy trendy, praktycznie każdego roku wymieniamy około 25 proc. całej kolekcji. To zobowiązuje i wymaga od nas pełnego zaangażowania. Dzięki temu naszymi bombkami zachwycają się wszyscy - od Japonii po Stany Zjednoczone - dodaje Błażej Prus.
Co bardzo ważne, Vitbis nie zamyka się przed ludźmi. Każdy ma okazje odwiedzić tę niezwykłą fabrykę, która bardziej przypomina dom pomocników św. Mikołaja. Dzieci ze szkolnymi wycieczkami przyjeżdżają tu już od września, żeby na własne oczy zobaczyć, jak powstają najpiękniejsze bombki na świecie. Dla najmłodszych przygotowywane są specjalne warsztaty dekorowania, tuż przy fabryce znajduje się również sklep firmowy.
Nie tylko bombki
Vitbis to bez bombki. Ale czy tylko? Otóż nie! Firma od lata się podbić rynek ozdób nie tylko bożonarodzeniowych. Coraz częściej i coraz więcej dekoracji ze Złotoryi można zobaczyć także podczas Świąt Wielkiej Nocy. Niebawem może ich jeszcze przybyć! - Wspólnie z jedną z uczelni pracujemy nad stworzeniem odpowiedniej jakości masy papierowej, z której tworzylibyśmy ozdoby niemal na każdą okazję, które będą bardzo wytrzymałe, a przy tym jednocześnie bardzo lekkie - mówi Janusz Prus.
Prezes dodaje, że prace nad tym materiałem nie są łatwe, tym bardziej, że żadne półśrodki nie wchodzą w grę. Odpowiednie muszą być: kolor, faktura, waga i wytrzymałość masy - tak, by produkt finalny, podobnie zresztą jak bombki, był najwyższej jakości.
- Naszą mocna stroną jest również to, że jesteśmy w stanie wytworzyć, magazynować i w jednym, odpowiednim dla klienta czasie wysłać partię naszych produktów. Tak było w przypadku niedawnego zamówienia dla OBI w Niemczech. Błyskawicznie wysłaliśmy do naszych zachodnich sąsiadów około 40 tirów z naszymi bombkami, które rozjechały się po całych Niemczech i do punktów docelowych dotarły w ustalonym terminie. Niewiele firm jest w stanie tak zrobić, my tak - tłumaczy Janusz Prus.
Święta Bożego Narodzenia to czas radości. W tym czasie zachwycamy się bliskością rodziny, wspólnymi chwilami, pięknymi prezentami i olśniewającymi drzewkami w naszych domach. Szklane bombki ze Złotoryi naprawdę mają w sobie niepowtarzalną magię, której próżno szukać m.in. w produktach choćby z Chin.
Autor: Mateusz Różański