Plan Kapitałowy - chcesz czy nie, będziesz odkładać na emeryturę
Rząd chce zmusić Polaków do oszczędzania na emeryturę. Dotychczas bardzo niewielu pracujących odkłada więcej niż obowiązkowe składki.
Emerytury Polaków wypłacane przez ZUS są coraz niższe i z czasem będą jeszcze spadały. Jeden z powodów to starzenie się społeczeństwa. Dziś na jednego emeryta przypadają trzy pracujące osoby, w 2050 będą już tylko dwie. Dłużej korzystamy też ze świadczeń, bo żyjemy coraz dłużej. Jeśli do tego dodać obniżenie wieku emerytalnego, rachunek jest prosty: pieniędzy na emerytury potrzeba coraz więcej, a ze składek nie przybywa ich dość szybko.
- Tworzy się finansowa luka i trzeba ją jakoś wypełnić. Proponowane przez rząd wprowadzenie dodatkowego mechanizmu oszczędzania na emeryturę to spójny koncept
- twierdzi dr Joanna Ratajczak z poznańskiego Uniwersytetu Ekonomicznego.
Zwłaszcza że Polacy oprócz obowiązkowego opłacania składek emerytalnych, na przyszłość oszczędzają niechętnie.
Reforma emerytalna zakładała, że przyszłe świadczenia będą składały się z trzech części składowych: zusowskiej, pochodzącej z części obowiązkowych składek odprowadzanych do Otwartych Funduszy Emerytalnych (po zmianach, jakie nastąpiły w 2014 roku od OFE lub na indywidualne konta w ZUS) oraz tzw. III filaru. Na ten miały się składać pieniądze oszczędzane dobrowolnie: czy to w formie polis, czy wpłacane na Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) bądź utworzone później Indywidualne konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) czy wreszcie pochodzące z Pracowniczych Programów Emerytalnych.
- Fakt, że obecnie działa ich niespełna 1100, a objętych jest nimi mniej niż 3 proc. pracujących można uznać za porażkę
- twierdzi Jacek Kulik, wiceprezes Wielkopolskiego Związku Pracodawców „Lewiatan”. - Powodem jest zarówno mentalność Polaków, którzy wolą mieć dziś, a nie kiedyś, a także mała elastyczność systemu. Oczywiście, jeśli będzie obowiązek tworzenia Pracowniczych Planów Kapitałowych, pracodawcy to zrobią. Jednak optymalny byłby nieco inny system, pozwalający różnicować wpłaty.
Zarówno dotychczas funkcjonujące Pracownicze Programy Emerytalne, jak i rozwiązanie proponowane przez rząd zakładają, że pracodawca nie może różnicować wpłat ze względu np. na stanowisko pracownika.
- Biorąc pod uwagę, że wpłaty na taki fundusz to dla pracodawcy koszt, a dla pracownika rodzaj podwyżki, wielu przedsiębiorców wolałoby móc różnicować je w zależności od stanowiska
- mówi. - Nie zmienia to jednak faktu, że Pracownicze Programy Emerytalne to czynnik wiążący pracownika z firmą.
Choć obecnie mówi się o rynku pracownika (zwłaszcza w naszym regionie, gdzie bezrobocie jest najniższe w kraju), nowych programów emerytalnych nie przybywa. Są jednak firmy - z reguły duże, z zagranicznym kapitalem - które już je prowadzą.
W Volkswagenie, w którym Pracowniczy Program Emerytalny działa od 2012 roku, aby do niego przystąpić, trzeba przepracować minimum 24 miesiące.
- Comiesięczną składkę podstawową finansuje pracodawca - informuje Dagmara Prystacka, rzeczniczka prasowa firmy. - Pracownik ma możliwość zadeklarowania składki dodatkowej.
W Orange Polska program działa na podobnych zasadach, tyle że, jak informuje Maria Piechocka, aby do niego przystąpić, wystarczy staż pracy przekraczający pół roku.
Firma, która prowadzi Pracowniczy Program Emerytalny, nie będzie musiała tworzyć kolejnego systemu oszczędzania na emeryturę - Pracowniczego Programu Kapitałowego. Jednak zasadniczym celem wydaje się objęcie wszystkich pracujących którymś z systemów. W nowym państwo dopłaci do odprowadzanych oszczędności 0,5 proc. pkt. procentowego. Na razie nie jest jednak do końca jasne, czy pracownik będzie uczestniczył w takim programie dobrowolnie, czy też odkładanie 2 proc. zarobków (lub 3 proc. jeśli pracodawca tak zdecyduje) będzie nie do uniknięcia.
- To jasne, że ten projekt jest próbą przerzucenia rosnących kosztów emerytur na pracowników i pracodawców
- mówi dr Joanna Ratajczak. - To nic nowego - podobny system wprowadzono w 2012 roku w Niemczech. Tam jednak państwo jest znacznie hojniejsze.
Pracowniczymi Planami Kapitałowymi przez pierwsze dwa lata ma zarządzać państwowy fundusz.
Ile to będzie kosztowało? Jakich nakładów pracy będzie wymagało prowadzenie dokumentacji PPK w firmie? To kolejne niewiadome, które niepokoją przedsiębiorców. W praktyce może się okazać, że koszty nowego rozwiązania będą znacznie wyższe niż wpłaty na konta pracowników.