80 lat temu kilku urzędników gminy Świętochłowice trafiło do więzienia. Szajka zamieniała fałszywe pieniądze na prawdziwe banknoty w kasie urzędu. O takim skandalu pod nosem władz gminnych w Świętochłowicach jeszcze nie słyszano.
Mieszkańcy Świętochłowic nie mogą uwierzyć w sensacyjną wiadomość - w urzędzie gminy działała szajka fałszerzy pieniędzy. Założyli ją wzorowi dotąd urzędnicy, a także paru innych szanowanych obywateli. Okazało się jednak, że to przez nich pracownicy czy kontrahenci otrzymywali wypłatę w podrabianych banknotach. Nikt nic nie podejrzewał, bo plik pieniędzy zawsze miał oryginalne opaski Banku Polskiego. Oczywiście, kasjer też należał do sprytnej szajki.
Na ławie oskarżonych zasiedli Józef Biskup, Jerzy Gajda i Jan Gwóźdź z urzędu gminnego. A także Karol Schoenwald, też urzędnik, ale zatrudniony gdzie indziej, Józef Wieczorek, lokalny restaurator i Franciszek Młynek, robotnik. Jak się poznali, któż to wie.
W każdym razie podział obowiązków w grupie był jasny. Wieczorek inwestował, czyli zakupił urządzenie do fałszowania pieniędzy, bardzo dobrej jakości. Można było na nim świetnie podrabiać niemieckie banknoty 20-markowe oraz polskie o wartości 50 zł.
Maszyną zajmował się Młynek, natomiast reszta puszczała w obieg wyprodukowane w piwnicy pieniądze. Biskup, Gajda i Gwóźdź pracowali w kasie gminnej. Widocznie naprawdę łudzili się, że podróbki są nie do wykrycia, bo zaryzykowali swoimi posadami.
Najważniejszy był koniec miesiąca, gdy do kasy dostarczano się dużo nowiutkich banknotów. Kasjerzy wymieniali oryginały na fałszywki i wypłacali nimi pobory. Ale policja śląska w latach 30. XX wieku jest bardzo wyczulona na zjawisko fałszowania pieniędzy.
Oszuści nie działają długo. Po nitce do kłębka odkryto szajkę tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa; w kasie gminnej.
Świętochłowice w tym czasie stanowią drugą co do wielkości gminę wiejską w Polsce; liczą około 30 tys. mieszkańców. Na jeden km kw. przypada prawie 4 tys. osób. Przeważa przemysł; są tutaj dwie wielkie huty Falva i Zgoda, kopalnia, koksownia, wiele różnych fabryk, chociaż gmina formalnie jest wsią. Niebiedną, bo działa tu pełna kanalizacja, są wodociągi, elektryczność, gaz. Władze gminy mają spore ambicje. Powstały planty, zwierzyniec, nowe ulice, szkoły, place sportowe, sadzi się setki drzew. Ale prasa i tak pisze o tym, jak to grupa urzędników ze Świętochłowic dorabiała sobie do pensji.
Wyroki są niezbyt duże, karą jest koniec kariery urzędniczej. Winni zeszli na złą drogę. Nazwiska fałszerzy pojawiają się w kronikach kryminalnych w kolejnych latach. A