Plakaty wyborcze w Toruniu. Rozgorzała mała wojenka, choć miasto oddało za darmo kandydatom 40 słupów i 764 latarni
W tym roku miasto po raz pierwszy dokładnie określiło, jakie powierzchnie pod plakaty mogą zając komitety wyborcze. I co? Już są konflikty. - Faktycznie plakaty marszałka Piotra Całbeckiego są za duże, a plakatów PiS jest zbyt wiele - mówi Jacek Mularz, sekretarz miasta.
Pierwszy raz sprecyzowaliśmy, gdzie dokładnie komitety wyborcze mogą bezpłatnie promować kandydatów i na jak dużych powierzchniach. Tak, by było sprawiedliwie i bezpiecznie - mówi sekretarz miasta Torunia.
14 zarejestrowanym komitetom Urząd Miasta oddal do dyspozycji 40 dużych słupów ogłoszeniowych oraz 764 latarni przy 26 ulicach. Każdy słup ma 9,5 metra kw. powierzchni. Każdy komitet zatem może zająć 1/14 jej część, czyli 0,67 metra kw. Niestety, plakaty Piotra Całbeckiego (PO) są znacznie większe. Miały zostać usunięte 25 września, ale idzie to opornie.
Swoje grzechy ma też PiS, które porozwieszało zbyt wiele plakatów - dodaje Jacek Mularz. - Każdy komitet w takiej sytuacji jest przez nas wzywany do poprawy.
Oczywiście, kandydaci mogą się też promować w innych miejscach: na domach, ulicach, kościołach. To jednak kosztuje i potrzebna jest zgoda właściciela nieruchomości.
Sekretarz miasta przypomina, że wykaz ulic znajduje się w informacji, która trafiła do komitetów i która każdy torunianin znajdzie w BIP-ie Urzędu Miasta Torunia. Tu też podano „plakatowe algorytmy”.
Nie dajmy się zwariować!
W tej informacji dokładnie określono zasady bezpieczeństwa. Np. plakatów wyborczych nie można wieszać na latarniach, na których znajdują się znaki drogowe. Ani też na tych, które stoją bezpośrednio przy skrzyżowaniach lub przejściach dla pieszych (musi być zachowana odległość nie mniejsza niż 10 metrów).
„Mocowanie plakatów powinno być stabilne, dwustronne, trwałe i nie może powodować uszkodzenia powierzchni słupa (zaleca się używanie plastikowych opasek)” - czytamy w urzędowej informacji.
Prezydent Michał Zaleski przypomina też na piśmie, że zgodnie z Kodeksem wyborczym wszystkie plakaty należy umieszczać w sposób, który potem pozwoli je usunąć bez szkód. 30 dni po wyborach (te nastąpią 21 października) plakaty i hasła muszą zniknąć.
Mamy nadzieję, że komitety wyborcze stosować będą się nie tylko do zasad dotyczących podziału powierzchni, ale i tych związanych z bezpieczeństwem, szczególnie kierowców, pieszych i rowerzystów - dodaje Jacek Mularz.
A jeśli nie będą? „W przypadku naruszenia postanowień, po dwukrotnym wezwaniu do usunięcia nieprawidłowości, materiały wyborcze mogą zostać usunięte na koszt danego komitetu” - czytamy w informacji UMT.
Na moście? Zakaz!
Dodatkowo MZD w Toruniu przypomina, że plakaty i inne reklamy wyborcze nie mogą być instalowane także na na kratownicach i bramownicach, na barierach i płotkach ochronnych, na obiektach inżynieryjnych związanych z zarządzeniem drogami.
Chodzi tutaj np. o mosty, kładki, estakady, wiadukty i wiaty przystankowe komunikacji miejskiej (z wyłączeniem gablot informacyjno reklamowych). Miejsca zabronione do również szafy oświetlenia drogowego, złączy energetycznych oraz sterowników sygnalizacji świetlnej.
Radny: nie ma równości!
Według Macieja Cichowicza, radnego Czasu Mieszkańców, nieprawidłowości plakatowych już jest wiele, a rządzący obecnie miastem „mają usta pełne frazesów o równości”. Jego zdaniem równości w dostępie do bezpłatnej powierzchni reklamowej nie zachowano. Grzechy dokumentuje na filmikach.
Jacek Mularz, sekretarz miasta zapewnia, że reaguje na każde zgłoszenie, jest w ciągłym kontakcie z komitetami wyborczymi i osobiście objeżdża miasto sprawdzając, czy stosują się do wskazówek. Wczoraj, na gorąco po takim objeździe, przyznał „Nowościom”, że komitety są oporne. Nadal do poprawki były plakaty marszałka Piotra Całbeckiego ( za duże!) oraz plakaty kandydatów Prawa i Sprawiedliwości (było ich zbyt wiele).
Pas drogowy? Są koszty
Komitety mogą też wieszać plakaty w miejscach, za których zajęcie po prostu zapłacą.
Na umieszczenie plakatów wyborczych w pasie dróg publicznych należy uzyskać zezwolenie MZD. Złożyć wniosek z planem sytuacyjnym i podać wymiary reklamy.
Należy też załączyć projekt nośnika, sposób zabezpieczenia i zagospodarowania terenu oraz wizualizację lokalizacji reklamy. Wnioski będą rozpatrywane według kolejności ich składania - przypomina MZD w Toruniu.
POLECAMY: Wszystko na temat WYBORÓW SAMORZĄDOWYCH 2018 w Toruniu
KOMENTARZ: Bo rozmiar jednak ma znaczenie...
Pierwsze koty za płoty. Kampania wyborcza w Toruniu nabiera barw. Pierwszy naprawdę gorący spór kandydaci toczą o... przestrzeń życiową. Czyli o równy dostęp do bezpłatnej powierzchni wystawienniczej w Toruniu, wyznaczonej na 40 słupach ogłoszeniowych i ponad 700 latarniach.
Sławomir Mentzen, kandydat na prezydenta miasta, skarży się, że „kandydaci PiS wieszają wiele plakatów, a Piotr Całbecki z PO wiesza jeden plakat.... ale zajmujący połowę słupa. Do tego swoimi plakatami zakleja moje” (wierny cytat). Na domiar złego poseł Lenz obwiesił się na starówce, podczas gdy Mentzenowi zabronił podobnej ekspozycji przy ul. Szerokiej konserwator zabytków. No, jest skandal. Na dostępie do przestrzeni wystawienniczej promuje się też radny Maciej Cichowicz, doprowadzając do perfekcji sztukę kręcenia filmików. Brawo!
Cóż. Rozmiaru plakatów marszałka pewnie już się nie da zmienić. Zmienić można za to ich lokalizację - na płatną. A tak na marginesie, ciekawa jestem jaki będzie po wyborach pęd do sprzątania tej wyborczej galanterii.