Płaczu Tomka nikt nie słyszał. O śmierci usłyszała cała Polska
Maluch stał się ofiarą bestialskiej przemocy domowej. Bity najpewniej przez konkubenta matki, Radosława. Ona, Angelika, złego słowa na partnera nie powie. Zgodnie twierdzą, że są niewinni. Za zbrodnię grozi im dożywocie.
Zamknięte okno na parterze kamienicy przy ul. Droga Łąkowa 14. To przez nie od tygodni Tomek oglądał świat, nawiązywał wzrokowy kontakt z sąsiadami i przechodniami. Może podświadomie maluch w ten sposób chciał, by go zauważono. Może był to jego niemy krzyk zza zbitej okiennej szyby. Zbitej, tak jak on.
W sobotę minie miesiąc od tragicznej śmierci 3-latka z Grudziądza, którego dramatyczną historią żyła cała Polska. I jak się okazuje dla wielu naszych Czytelników wciąż jest żywa.
„Nie ma dnia, żebym nie myślała o tym biednym dziecku. Łzy same cisną się do oczu. Nie mogę sobie poradzić z tą tragedią, bo cały czas myślę, co to dziecko musiało przeżywać w tym domu. Mieszkam w Mogilnie, w okolicach Gniezna. Postanowiłam sobie, że muszę pojechać na grób małego Tomka do Kwidzyna i złożyć mały bukiecik kwiatków oraz zapalić światełko, bo inaczej nie poradzę sobie z tą traumą. Nieważne, że będę jechała cały dzień z dwiema przesiadkami, ale najważniejsze, że będę przy jego mogiłce”... Ten list napisała do naszej redakcji Mirosława Bonkowska. Jak zaznaczyła, chciała podzielić się swoim bólem z osobą, która zajmuje się sprawą Tomka.
Jak matkę Tomka i jej konkubenta zapamiętali sąsiedzi? Czy tę tragedię można było przewidzieć? Czytaj w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień