Placówki oblegane przez pacjentów zostały najgorzej ocenione przez NFZ
Rozstrzygnięcie konkursu NFZ na opiekę psychiatryczną i leczenie uzależnień dla wielu pacjentów oznacza przerwanie terapii. Niektóre poradnie w Wielkopolsce zostały zmuszone do ograniczenia swojej działalności, gdyż NFZ zaproponował im kontrakty nawet o połowę niższe niż w latach ubiegłych.
W Poznańskim Ośrodku Zdrowia Psychicznego na osiedlu Kosmonautów z poradni psychiatrycznej korzysta rocznie około sześciu tysięcy pacjentów. Placówka ściśle współpracuje z ośrodkami pomocy społecznej w Poznaniu i podpoznańskich gminach. Leczy również podopiecznych pięciu domów pomocy społecznej.
Czytaj również: Pacjenci psychiatryczni znajdą pomoc w Poznaniu
- To specyficzna forma działalności, której nie chciały się podjąć inne placówki
- mówi Bożena Borowczak, dyrektor Poznańskiego Ośrodka Zdrowia Psychicznego. - Mimo że od 20 lat prowadzimy tę działalność, to co pięć lat musimy startować w konkursach NFZ. W tym roku otrzymaliśmy propozycję podpisania kontraktu na poradnię w wysokości 60 procent dotychczasowej kwoty.
Dyrektor Borowczak doskonale zna argumentację funduszu, który standardowo tłumaczy placówkom, na czym polega postępowanie konkursowe, wymieniając kryteria wyboru, określoną pulę pieniędzy, przywołując treść ogłoszeń.
- Rozumiem to, ale proszę pracowników funduszu, aby spojrzeli głębiej na konsekwencje swoich decyzji, żeby zobaczyli w tym postępowaniu pacjenta, bo dla nas to on jest najważniejszy - mówi dyrektor Borowczak.
W podobnej sytuacji znalazła się większość poznańskich poradni, w których pomoc znajdują pacjenci z zaburzeniami psychicznymi oraz potrzebujący pomocy w wychodzeniu z uzależnień. Mniej pieniędzy ma trafić m. in. do placówek przy ul. Litewskiej czy os. Piastowskim.
Dyrektorzy poradni zgodnie przyznają, że rozstrzygnięcie postępowania konkursowego stawia w najtrudniejszej sytuacji tych, którzy w poradniach znajdują pomoc. To specyficzni pacjenci, wrażliwi, borykający się z lękami, którzy często powoli próbują wracać do życia w społeczeństwie. Decyzja o podjęciu leczenia była dla wielu najtrudniejszą w życiu. Żaden z terapeutów nie wyobraża sobie teraz odmówienia im pomocy.
- Którym pacjentom mam powiedzieć, że od października nie mamy pieniędzy na ich leczenie?
- pyta Jagoda Gierczyk, dyrektor Poradni Profilaktyki, Leczenia i Terapii Uzależnień Stowarzyszenia Monar w Poznaniu, której NFZ zaproponował o połowę mniejszy kontrakt niż w latach ubiegłych. - Do wyboru mam młode osoby uzależnione, ich rodziców, których udział w terapii jest niezwykle istotny, mogę odmówić także dorosłym lub ich bliskim. Kogo mam wybrać? Tych w grupach początkujących, z programu pogłębionego, zaawansowanego?
Jagoda Gierczyk przyznaje, że podobna sytuacja powtarza się co pięć lat, kiedy NFZ ogłasza konkursy na leczenie psychiatryczne i uzależnień.
- Ja nie mam żalu do naszego oddziału funduszu, który realizuje odgórne zalecenia - mówi Jagoda Gierczyk. - Nie chodzi nawet o samo przeprowadzanie konkursów, ale o jego absurdalne wymagania. Wiele elementów, które muszą spełnić poradnie leczenia uzależnień jest zupełnie niepotrzebnych, np. od lat podpisuję umowy z firmą na transport medyczny, który nigdy nie był nam potrzebny, to samo z przechowywaniem zdjęć rentgenowskich zgodnie z odpowiednimi normami. Płacę za to 300 zł miesięcznie, choć zupełnie z tego nie korzystam. Chciałabym, żeby te konkursy bardziej przystawały do życia.
Zarówno Monar, jak i inne poradnie wniosły odwołania w postępowaniu konkursowym.
- Do momentu rozstrzygnięcia odwołań, podpisywanie umów zostało wstrzymane - mówi Magdalena Rozumek, rzecznik wielkopolskiego oddziału NFZ. - Zatem postępowanie konkursowe formalnie nie zostało jeszcze zakończone.