Trudno uwierzyć, że sprawa placu przy ulicy Roosevelta wciąż nie została rozwiązana. Miejsce dalej straszy, mieszkańcy narzekają.
Nie jest to na pewno piękny widok. Praktycznie przy samej granicy, w drodze na Wyspę Teatralną, rzuca się w oczy plac oraz budynek.
Trzy lata temu pojawiły się pierwsze informacje o powstaniu marketu Czerwona Torebka. Do realizacji planów jednak nie doszło, został tylko rozgrzebany plac budowy oraz niewielki parking. I_właśnie na te widoki narzekają mieszkańcy tej okolicy i nie tylko oni.
- Burmistrz powinien coś z tym zrobić - mówi pan Marek z Gubina. - Wszystko tam niszczeje. Wstyd! Przed mieszkańcami innych miast, przed niemieckimi turystami - stwierdza zdenerwowany.
Dodaje, że burmistrz zezwala na budowę galerii handlowej, również w centrum miasta.
- Jakby się nie nauczył z poprzedniego przypadku. Co jeśli inwestor znów się wycofa, zbankrutuje albo stanie się coś innego?_- pyta pan Marek. - Zostaniemy albo z wyciętymi drzewami lub z kolejną rozgrzebaną budową...
Jeszcze dwa lata temu gubińscy urzędnicy cieszyli się z nabycia nowego inwestora. Nawet wspólnymi siłami wybudowali parking przy powstającym sklepie. Ten miał się otworzyć w pierwszym kwartale 2015 roku. Nic z tego, sieć upadła.
Problem był też wielokrotnie poruszany podczas sesji rady miasta.
- To miejsce nie jest odpowiednio zabezpieczone oraz wygląda bardzo nieestetycznie - mówiła kilkakrotnie podczas obrad radna Halina Wojnicz.
Pytania w sprawie opisywanego placu pojawiały się wielokrotnie. Wytłumaczenie było niestety tylko jedno.
- To nie jest nasz teren - mówili urzędnicy.
Ale to nie do końca prawda, ponieważ część działki jest w zasobach miejskich. Chodzi o parking. Największym problemem jest jednak były obiekt handlowy, jednak z nim miejscowy magistrat nie może zbyt wiele zrobić.
Właściciel obiektu od tamtego czasu stara się znaleźć nowego nabywcę, który zagospodaruje ten teren. Byli zainteresowani, jednak ostatecznie do transakcji nie dochodziło. Mijają kolejne miesiące i nic z tego nie wychodzi.
Wygląda jednak na to, że istnieje szansa na zmianę. Mówi o tym burmistrz Bartłomiej Bartczak.
- Spotkaliśmy się ostatnio w urzędzie z właścicielami obiektu - opowiada włodarz.- Mówili o tym, że chcieliby przejąć budynek za długi i w jakiś sposób go zagospodarować.
Dodaje, że właściciele szukają pomysłu na to, co zrobić z tym budynkiem.
- Jeszcze go nie mają, jednak jesteśmy dobrej myśli - mówi Bartłomiej Bartczak i ma nadzieję, że wkrótce plac przy ulicy Roosevelta przestanie straszyć mieszkańców i turystów.
Co jednak jeśli wspomniany plan nie wypali?_Czy jest jakiś awaryjny?
- Możemy jedynie ingerować na naszych gruntach. A nasz jest parking. Natomiast nie mamy możliwości przejęcia nieruchomości i zagospodarowania jej we własnym zakresie - informuje Bartczak.
Dodaje, że musimy czekać na rozwój wydarzeń.
-Ważne, że właściciele interesują się tym terenem i nie jest on pozostawiony samemu sobie. Wierzę, że wkrótce działka i budynek zostaną uporządkowane - zaznacza Bartczak.