PiS znów chce skoczyć po władzę w powiecie białostockim
Nie czuję się zagrożony. Nie mam poczucia, że to moje ostatnie wakacje jako starosty - zapewnia Antoni Pełkowski, starosta powiatu białostockiego.
Jednak przyznaje, że jest przygotowany na to, że radni PiS oraz ich koalicjanci ciągle będą próbowali go odwoływać. - Tak zapewne będzie do końca kadencji. To jest kwestia teatru, który trzeba uprawiać - ironizuje.
Radni powiatowi PiS oraz ich koalicjanci znowu przymierzają się do odwołania starosty. Szanse na to daje im wygrana w bitwie o absolutorium. 22 czerwca opozycyjni radni negatywnie ocenili wykonanie przez Antoniego Pełkowskiego ubiegłorocznego budżetu. Przeciwko temu głosowało 15 radnych z PiS, Naszego Podlasia i Niezależnych. Za udzieleniem absolutorium staroście było 9 radnych PO - PSL. Starosta absolutorium nie dostał skwitowania, chociaż po jego stronie stanęła Regionalna Izba Obrachunkowa.
- Szanujemy opinię RIO, ale Izba ocenia jedynie prawidłowość wykonania budżetu pod kątem zgodności z prawem i dyscypliną finansów publicznych. Opinia RIO nie zmienia procedury absolutoryjnej - wyjaśnia Roman Czepe, powiatowy radny PiS.
- To, że starosta nie uzyskał absolutorium to jest wynik braku pomysłu na dalszy rozwój powiatu - ocenia Jan Perkowski, szef klubu PiS w powiecie.
Starosta mógł uchwałę absolutoryjną zaskarżyć do RIO. Jednak nie zdecydował się na to.
Dlaczego opozycja postanowiła ukarać Antoniego Pełkowskiego? Najpoważniejszy zarzut pod jego adresem to niegospodarne zarządzanie majątkiem. Chodzi o powiatowy budynek przy ul. Geodetów w Białymstoku. Kupił go jeszcze Wiesław Pusz, poprzedni starosta. Planował przenieść tam kilka wydziałów starostwa. Ale nic z tego nie wyszło, rudera stoi pusta, nikt nie chce jej kupić. Antoni Pełkowski też próbował sprzedać ten obiekt. Bez skutku. Najpierw wpadł na pomysł kosztownej modernizacji. Ale od jakiegoś czasu mówi już o zburzeniu budynku przy Geodetów i postawienia nowego.
- Ale to nie ja jestem winny, tylko mój poprzednik, który kupił ten budynek - broni się starosta Pełkowski.
Oponenci starosty wskazują jeszcze kilka jego „grzechów”. Bo to właśnie za czasów Pełkowskiego z przychodni przy ul. Piaskowej 9 w Łapach wynieśli się lekarze. Odtąd budynek popada w ruinę. I wreszcie, likwidacja oddziału położniczo-ginekologicznego w łapskim szpitalu.
- Dziś efektem tych działań jest brak 1,5 miliona złotych kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Teraz musimy tę stratę finansową pokrywać - mówi Jan Perkowski.
Wytyka też staroście, że ten nie wsłuchuje się w głos mieszkańców. Chodzi np. o remont drogi Stanisławowo-Wojszki . - Ludzie wiele razy o to prosili. I nic, żadnej reakcji - przypomina Perkowski.
Kolejny problem dotyczy pracowników powiatowego ośrodka geodezji. Bez umowy zajmują oni pomieszczenia w urzędzie wojewódzkim. Bo powiat ze starostą na czele przez ostatnie pół roku nie mógł znaleźć im innej siedziby.
- Dobry starosta powinien mieć kilka rozwiązań tej sytuacji. Widać, że zmiana starosty i zarządu powiatu jest konieczna, bo obecny nie radzi sobie z tak prostymi sprawami, a nawet je komplikuje - krytykuje Jan Perkowski.
- Do wszystkiego można dorobić ideologię - odpiera ataki Antoni Pełkowski. - Radni PiS powtarzają to samo w nieskończoność. Na siłę. Bo nie mają żadnych innych argumentów - uważa.
W radzie powiatu białostockiego większość (16 mandatów) ma PiS oraz jego koalicjanci. Wszystkich radnych w powiecie jest 27. PiS próbuje pozbawić obecnego starostę Antoniego Pełkowskiego z PSL stanowiska. Nie da się ukryć, że chce przejąć władzę w powiecie. - Nie mamy obsesji na punkcie władzy - zapewnia jednak Jan Perkowski.
- Każdy by tak powiedział. To stały numer - ripostuje Antoni Pełkowski.
- Na początku PiS, będąc jedyną opozycją, miał tylko 10 na 27 radnych. Był największym klubem, ale bez szansy na większość. Obecnie opozycja liczy 16 radnych. Co zaszło, że koalicja rządząca straciła aż sześciu radnych, a tak bardzo wzmocniła się opozycja? - zastanawia się Roman Czepe.
Jak widać, starosta utracił większość w radzie powiatu. - Stało się tak przez zły styl zarządzania. Radni, którzy odeszli z obozu władzy zarzucali staroście arogancję i nieliczenie się z ich zdaniem. Byli traktowani jak maszynki do głosowania, a nie jak partnerzy. Zabrakło dobrej współpracy na rzecz powiatu, zabrakło wypracowywania wspólnej strategii i zwyczajnej dyskusji - Roman Czepe wylicza zarzuty.
- Jeśli ktoś ma pretensje to o to, że szybko podejmuję decyzję. To nieprawda, że nie liczę się z głosami innych - broni się starosta.
Żeby plan PiS się powiódł i udało się pozbawić Antoniego Pełkowskiego funkcji starosty, potrzeba 17 głosów. Ciągle brakuje jednego. - Liczymy na to, że znajdą się radni spoza naszej koalicji i poprą wniosek o odwołanie starosty, bo zależy im na równomiernym rozwoju powiatu - ma nadzieję szef klubu PiS.
- Zarząd był niejednokrotnie krytykowany także przez swoich koalicjantów, ale czy ci radni zdecydują się w głosowaniu tajnym go odwołać? Dajemy im taką szansę. Proponujemy, aby dołączyli do nas - dodaje Czepe.
- Trzeba to przetrwać - kwituje ze stoickim spokojem Pełkowski.
Kiedy rozstrzygną się jego losy? Jeszcze nie wiadomo. Oby nie powtórzyła się sytuacja z poprzedniego roku. Głosowanie trwało wtedy od 25 sierpnia do grudnia. Ciągle było przesuwane. Bo działacze PiS wciąż nie byli pewni sukcesu. Ostatecznie do zwycięstwa zabrakło im trzech głosów.