PiS w Inowrocławiu apeluje o pomoc do posła... Platformy
Przedstawicielki PiS-u proszą posła Krzysztofa Brejzę, by zaangażował się w walkę o demokrację w jego rodzinnym mieście.
Magdalena Basińska i Iwona Stachel z inowrocławskiego PiS-u zauważyły ogromne zaangażowanie posła PO Krzysztofa Brejzy w walkę o demokrację w Polsce. Występuje w ogólnopolskich mediach. - Grzmi z mównicy sejmowej, że zagrożona i łamana jest demokracja - zauważa Magdalena Basińska.
Poseł żali się, że gdy wchodzi do mównicę sejmową, zabiera mu się głos.
- Widocznie poseł nie wie, że podczas sesji rady miejskiej w Inowrocławiu, gdzie władzę sprawuje ojciec posła Krzysztofa Brejzy, radni nie mają prawa się wypowiadać w kwestiach niewygodnych, ponieważ zaraz zabierany jest im głos - przekonuje Basińska.
Poseł porusza również problem tego, iż partiom opozycyjnym zabiera się przewodniczenie komisji. - Można więc wnioskować, że pan poseł nie wie, iż w inowrocławskiej radzie miejskiej przedstawiciele opozycji nie mają przewodnictwa w żadnej komisji - przypomina Basińska. Dlatego też PiS apeluje do posła Krzysztofa Brejzy, aby przybył na najbliższą sesję i stanął w obronie inowrocławskiej opozycji.
Nikt nikogo nie sekuje
Poseł Krzysztof Brejza przekonuje tymczasem, że rada rządzi się swoimi prawami. - Jest tam przewodniczący rady miejskiej. Nie jest on moim ojcem i nie ma żadnej zależności rodzinnej miedzy nami - komentuje. Tłumaczy, że „w Urzędzie Miejskim podległym bezpartyjnemu prezydentowi miasta, pracują na stanowiskach kierowniczych osoby o różnych poglądach, osoby bezpartyjne, ale też członkowie różnych ugrupowań politycznych, w tym Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski”. - Może tego działaczka PiS nie wie, ale mogę jej wskazać nazwiska jej kolegów ze Zjednoczonej Prawicy - wyznaje poseł Brejza. - Przez to Urząd Miejski w Inowrocławiu jest przykładem pluralizmu politycznego. Nikt z tych osób, które pracują na kierowniczych stanowiskach w urzędzie, nie sekuje z powodu przynależności do PiS, czy też SP - dodaje poseł.
Przewodniczący Tomasz Marcinkowski nie ukrywa, że jest mu przykro z powodu wystąpienia PiS-u. - Głos opozycji zabieram tylko wtedy, gdy ich wystąpienia odbiegają od tematu, którego dotyczy debata - przekonuje.
Sprawę obsady funkcji w radzie komentuje krótko: - Opozycja nie może wymagać po przegranych wyborach tego, by mieć przewodniczących komisji. My nie łamiemy praw demokratycznych. Te prawa są takie, że to większość decyduje o tym, co ma robić reszta - komentuje przewodniczący.
Chcą być w mediach
Działaczki PiS apelują również do prezydenta Ryszarda Brejzy o to, aby opozycja miała możliwość pojawiania się w mediach ratuszowych. Nie chcą wiele. Zadowoli je jedna minuta tygodniowo w telewizji miejskiej oraz jeden łam miesięcznie w informatorze „Nasze Miasto”. Ich apel przekazaliśmy do ratusza. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy.