PiS pyta prezydenta. Prawie o wszystko
O uchodźców, czy jest za związkami partnerskimi i dostępem do antykoncepcji „dzień po”. - Tadeusz Truskolaski był na konwencie Nowoczesnej, partii która to postuluje - mówi Jacek Chańko z PiS
Na wczorajszej sesji miało być gorąco. PiS szykowało stanowisko w sprawie uchodźców. Skończyło się jednak na interpelacji klubu do władz miasta.
Poszło o słowa prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, które wygłosił na konwencie Nowoczesnej. Stwierdził, że w grudniu próbował dowiedzieć się w Urzędzie ds. Cudzoziemców, czy jest możliwość, żeby Białystok przyjął jedną rodzinę uchodźców z Aleppo, ale do dzisiaj nie otrzymał odpowiedzi.
- Po co mamy wpuszczać do naszego domu konia trojańskiego? Wśród uchodźców mogą być terroryści - mówi radny PiS Jacek Chańko. Prezydent już w zeszłym tygodniu odnosił się do tego twierdząc, że PiS straszy uchodźcami, wśród których są rodziny z dziećmi. - To ja ich pytam, czy kierują się wartościami chrześcijańskimi? - mówił.
Uchodźcy stali się jednym z elementów przygotowanej przez radnych PiS interpelacji. Chcą wiedzieć, czy prezydent zanim zaproponował przyjęcie rodziny, zasięgnął opinii białostoczan. Ale to nie koniec.
Bo pytań jest więcej. Choćby, czy Truskolaski jest za związkami partnerskimi. I antykoncepcją „dzień po”. „W jak to ujęła posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, walce o to, by każda kobieta czuła się wolna w stanowieniu o swoim ciele, swoim losie” - czytamy w interpelacji. Już w zeszłym tygodniu radni PiS zarzucili bowiem prezydentowi sprzeczność w - jak stwierdzili - demonstrowanej przez niego religijności, a liberalnymi poglądami Nowoczesnej.
- PiS chce wiedzieć kto co myśli, z kim chce spać i w co wierzy. To jakaś paranoja - mówi radny PO Maciej Biernacki.
Sam prezydent twierdzi, że sprawa jego światopoglądu nie jest związana z samorządem. - Ale oczywiście odpowiem na interpelację - mówi nam.
Radni PiS dopytują też, czy prezydent pojechał na konwent Nowoczesnej jako osoba prywatna. Oraz czy sam zapłacił za przejazd, czy może korzystał ze służbowego auta. - Była to moja prywatna podróż. Koszty pokryłem sam - twierdzi prezydent.