PiS gra wokół Tuska z finezją i wyrafinowaniem [rozmowa]
Rozmowa z doktorem Pawłem Kowalem o wizycie kanclerz Niemiec, stanowisku Polski w sprawie II kadencji Tuska i przyszłości Unii Europejskiej.
- Po co kanclerz Angela Merkel przylatuje do Polski?
- Pobawmy się trochę: o co ja bym zapytał w Warszawie, gdybym był Angelą Merkel? Zapytałbym, i, moim zdaniem, to jest najważniejszy powód tej wizyty - jak będzie się zachowywał polski rząd, jeśli Unia Europejska będzie się rozsypywała, a Stany Zjednoczone będą wspierały interesy poszczególnych państw na kontynencie, szczególnie tych, które mogą być zainteresowane wychodzeniem z Unii? Uważam, że po ostatnim liście Donalda Tuska kwestia ta przestaje być tematem tabu, staje się tematem, o którym się będzie rozmawiało na otwartych konferencjach i w mediach.
- A ta druga sprawa?
- Druga sprawa, którą ma w Warszawie do załatwienia Angela Merkel? Ona doskonale zdaje sobie sprawę z układu władzy w Polsce, jest realistką do bólu, więc zapewne chce porozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim osobiście i wie, że przyjazd do Warszawy to w zasadzie jedyna możliwość, żeby się spotkali. Już sam fakt rozmowy na różne tematy, które się pojawią, będzie, z jej punktu wiedzenia, ważną sprawą. Szczególnie że w Niemczech czeka ją - jak widać z badań opinii publicznej - niespodziewanie ostra rywalizacja z Martinem Schultzem. Warto pamiętać, że choć jest to bardzo zainteresowany Polską polityk, podobnie jak Polacy - krytyczny wobec Kremla, to ma reputację krytyka obecnego układu władzy w Polsce. Nie bez powodów Merkel otrzymała w ostatnim czasie nieco więcej ciepłych sygnałów ze strony obozu PiS. Ona jest doświadczoną polityczką; Merkel, nawet jeśli rozmowa by się toczyła na temat książek i parzenia herbaty, zapewne jest przekonana, że wyczuje nastrój polityczny Warszawy. To będzie spotkanie dwojga wyrafinowanych polityków, którzy potrafią czytać gesty, sygnały wysyłane przez swojego rozmówce. I myślę, że kwestia obsady Rady Europejskiej będzie tak naprawdę dopiero trzecią sprawą. Ponieważ ona, z punktu widzenia Angeli Merkel, nie jest jakaś strasznie trudna. Rząd polski w tej sprawie zachowuje się w sposób finezyjny i wyrafinowany.
- Wyrafinowany?
- No oczywiście! Przecież rząd w kółko powtarza, że nie poprze kandydatury Donalda Tuska, a Angela Merkel z formalnego punktu widzenia nie potrzebuje w ogóle polskiego głosu, a szczególnie poparcia. Dla niej wystarczające jest, jeśli Polska nie zgłosi sprzeciwu, bo to byłoby politycznie trudne. Z punktu widzenia politycznego potrzebuje takiej sytuacji, w której nie ma przeciwko tej kandydaturze wyraźnego sprzeciwu. A to są dwie różne rzeczy. Jeżeli Angela Merkel bardzo by chciała, żeby było poparcie dla Donalda Tuska, bo to pasuje do jej układanek - to nie ma z tym problemu. Przecież rząd polski nigdy nie powiedział, że będzie przeciw tej kandydaturze, zawsze mówi, że jej nie poprze. A postawa „niepoparcia” to jednak co innego niż postawa „zdecydowanego sprzeciwu”. Rząd Beaty Szydło zawsze będzie mógł powiedzieć do swojego elektoratu: „My nie przyłożymy ręki do wyboru Donalda Tuska”, a na salonach dyplomatycznych deklarować: „Proszę bardzo, chcecie, idziemy na kompromis, wstrzymujemy się w tej sprawie”.
- Czy sytuacja zmierza w tym kierunku, iż Unia Europejska będzie się rozsypywać?
- Ostatni list Donalda Tuska, jeśli poważnie traktujemy Donalda Tuska, a ja uważam, że jego deklaracje jako polityka trzeba traktować poważnie. Dodatkowo pisze osoba dobrze poinformowana o stanie spraw. Tusk pisze wyraźnie, że przed nami nowa Unia, nie taka, jaką znamy. Trzeba podkreślać jedno: jeśli nie będzie takiej Unii Europejskiej, to będzie jakaś inna. Od 2 tysięcy lat w Europie zawsze jest „jakaś” Unia Europejska. Czasem to jest jakieś imperium, czasem to jest jakiś związek, najczęściej to jakieś państwo, które zdobywa hegemonię na skalę znacznie większą niż jego realna podstawa etniczna do posiadania takiej hegemonii.