Piramidy małe i duże - na miarę naszych ambicji
Choć Marcin P. zabronił posłom w środę nazywania firmy Amber Gold piramidą finansową - i posłowie posłuchali - ludziom ust zamknąć nie zdoła i jego upadła firma będzie zapewne nazywana przez Polaków właśnie tak, a być może nawet jeszcze gorzej.
Były szef Amber Gold hardo stwierdził wprawdzie, że nic Polakom nie jest winien, jednak 800 milionów gdzieś wyparowało, 18 tysięcy osób straciło pieniądze i teraz choćby częściowo chciałoby je odzyskać. Tego dotyczy proces w sprawie Amber Gold. Podejmując walkę o dobre imię zbankrutowanej firmy, Marcin P. realizował przy pomocy poselskiej komisji swoją taktykę obronną: ja jestem w porządku, chciałem dobrze, ale różne państwowe instytucje uniemożliwiły funkcjonowanie mojej spółki, więc odczepcie się ode mnie. W przyszłości być może przyjdzie czas na ciąg dalszy - zapłaćcie odszkodowanie za 5 lat spędzonych w areszcie.
Podobnie wyglądała historia Bezpiecznej Kasy Oszczędności, założonej przez Lecha Grobelnego w r. 1989, konkurującej z PKO wysokimi procentami od lokat. W kasie była góra pieniędzy, bo chodzi o stare złote, sprzed denominacji. Forsa wyparowała, ludzie stracili.
Grobelny, który zaklinał się, że jest uczciwym człowiekiem, przesiedział 5 lat w areszcie, w procesie został skazany na 12 lat więzienia, ale złożył apelację i ostatecznie sąd sprawę umorzył ze względu na brak dowodów. Grobelny domagał się potem 15 milionów (już nowych złotych) odszkodowania za niesłuszne uwięzienie, ale sąd oddalił to żądanie.
Z Bezpieczna Kasą Oszczędności - podobnie jak w wypadku Amber Gold - też wiązał się wielki tumult w kraju, bo rozczarowanych klientów było 10 tysięcy, a sprawa była niejasna.
Historie polskich piramid finansowych mają jednak dość łagodny przebieg. Oszukane ofiary płaczą i zgrzytają z wściekłości zębami - i na tym właściwie się kończy. A np. w takiej Albanii w 1997 r. wybuchła prawdziwa rewolucja piramidowa - zamieszki wywołane bankructwem wielu piramid finansowych. Upadł rząd, ogłoszono stan wyjątkowy, władze utraciły kontrolę nad częścią kraju, w której panoszyły się bojówki, uzbrojone w broń zrabowaną z magazynów porzuconych przez armię...
Niby nie ma sensu snucie takich porównań, bo przecież nasza Polska przewyższa Albanię pod każdym względem, a jednak w sercu człowiek czuje przykre ukłucie, że takie porównanie w ogóle jest możliwe. Bo jednak i u nas na styku biz-nesu, polityki i finansów nie wszystko jest przejrzyste.
Nie dołujmy się zatem porównaniami do malutkiej Albanii. Na pocieszenie przypomnijmy sobie coś na miarę naszych ambicji - potężną piramidę Bernarda Madoffa, która w USA pochłonęła 35 miliardów dolarów. Tam sprawca, choć w 2009 r. przyznał się do winy i wyraził skruchę, dostał wyrok o prawdziwie amerykańskim rozmachu - 150 lat więzienia.
Na takie rzeczy trzeba w Polsce jeszcze poczekać.