Piotr Sieńko. Po stronie nauki, nie ideologii

Czytaj dalej
Fot. Filip Kowalkowski
Hanna Walenczykowska

Piotr Sieńko. Po stronie nauki, nie ideologii

Hanna Walenczykowska

Komitet „Ratujmy Kobiety” zbiera podpisy pod projektem ustawy łagodzącej przepisy dotyczące aborcji. Rozmowa z Piotrem Sieńką, działaczem społecznym Nieformalnej Grupy Inicjatywnej, siatkarzem.

W obywatelskim ruchu, który broni praw polskich kobiet, jest Pan?
Razem z Anną Wróblewską-Zawadzką zostaliśmy bydgoskimi koordynatorami Komitetu „Ratujmy Kobiety”. Poza tym studiuję i wybieram się na kolejne studia - będę robił doktorat z literaturoznawstwa. Skończyłem już dziennikarstwo, polonistykę oraz wychowanie fizyczne.

Skąd u sportowca zainteresowanie literaturą?
Mam je od zawsze. Ciotka, przyjaciółka mojej mam,y jest polonistką, zaszczepiła we mnie chęć do czytania. Potem wybrałem takie, a nie inne studia. Literatura jednak jest jedną z wielu rzeczy, którymi się zajmuję.

Przystąpił Pan do Komitetu „Ratujmy kobiety”, ponieważ?
Jest to projekt normalizujący przepisy. Jest to projekt, który daje szansę na rzeczywistą równość i wprowadza wszystkie regulacje, które obowiązują we wszystkich rozwiniętych państwach. Chcę, żeby Polska była państwem rozwiniętym. Chcę, żeby Polska była krajem, w którym każdej i każdemu żyje się godnie.

Chcemy, żeby istniała rzeczywista równość, żeby nauczano chłopców i dziewczynki tego, że dyskryminacja to nic fajnego. Tylko edukacja seksualna może doprowadzić do tego, że niechcianych ciąż będzie mniej.

Czego chcą obrońcy praw kobiet? Czy na przykład tego, żeby aborcję można było stosować bez ograniczeń?
Nie. Uważamy, że kobieta może sama decydować o tym kiedy, z kim i ile będzie miała dzieci. Dlatego mówimy o tym, że antykoncepcja musi być refundowana, a tabletka „po” dostępna bez recepty. Chcemy prawa do aborcji do dwunastego tygodnia ciąży oraz po tym terminie wtedy, kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu, kiedy płód jest chory lub obumarły. Mówimy i myślimy także o edukacji seksualnej...

Chcemy, żeby istniała rzeczywista równość, żeby nauczano chłopców i dziewczynki tego, że dyskryminacja to nic fajnego. Tylko edukacja seksualna może doprowadzić do tego, że niechcianych ciąż będzie mniej. Oczywiście, program edukacyjny zostanie dostosowany do możliwości poznawczych, wieku uczennic oraz uczniów.

Jeszcze jakieś propozycje?
Kolejnym naszym postulatem jest to, by miejsca publiczne były wolne od propagandy w kwestiach reprodukcyjnych. Wyobraźmy sobie, że kobieta trafia do szpitala, ma urodzić swoje dziecko, a pod oknami stoi grupka ludzi z transparentami zawierającymi treści propagandowe, dotyczące reprodukcji...

Czyli?
Na plakatach są zdjęcia obumarłych płodów.

Kojarzę, i z podobizną Hitlera...
Tak. Ze zdjęciem Hitlera. Chcemy, by wszystko, co dotyczy praw kobiet, opierało się na nauce, a nie na jakiejś ideologii. Stoimy po stronie nauki.

Wybrał Pan środowisko bardzo krytykowane, organizację, która uważana jest za skupiającą wyłącznie „zwariowane feministki”, „ladacznice” i różne inne „złe” kobiety.
Tak, i jeszcze babo-chłopy. Niestety, mnie to nie dziwi, stereotyp feministki dalej funkcjonuje. Uważam, że środowiska feministek są szalenie otwarte, wysoce inteligentne. Naprawdę, jestem zafascynowany poziomem intelektualnym feministek...

Ale Pan, mężczyzna, dałby komuś w twarz za takie obelgi?
Nie. Jestem przeciwnikiem stosowania przemocy, nikomu bym nie przyłożył.

No to co z tymi stereotypami, godzi się Pan na nie?
Oczywiście, że nie. Stereotypizacja ogranicza możliwości poznawcze człowieka i dlatego staram się tego nie robić. Chociaż, jak wspomniałem, stereotyp feministki ma się świetnie...

Jestem filologiem z wykształcenia. W szkołach raczej nie mówi się o feminizmie, a wspaniałe dzieła Elizy Orzeszkowej, Zofii Nałkowskiej aż kipiały od feminizmu. Nie da się czytać tych dzieł nie widząc i nie podejmując kwestii kobiecych.

Jakie są więc feministki, które Pan zna i z którymi Pan współpracuje?

Ani straszne, ani brzydkie. Wszystko powoli się zmienia, chociaż to kobietom wykształconym, z dużych miejscowości jest łatwiej. Często mówią otwarcie o tym, że identyfikują się z feminizmem.

Po ubiegłorocznych czarnych protestach w niejednym kościele modlono się za kobiety, które w nich uczestniczyły. Chodziło o to, by zmądrzały. Jak Pan widzi rolę kościoła w Polsce?

Części osób ta kwestia nie dotyczy, ponieważ są niewierzące. Jeśli ktoś wierzy, a kościół naucza w określony sposób, to ma on pełne prawo przyjmować te nauki. Inną kwestią jest, że podczas mszy pojawia się apel do polityków, by na przykład zaostrzyli prawo aborcyjne. Wtedy jest coś nie tak. Kościół nie powinien włączać się w politykę. Jednym z haseł Bydgoskiej Manify jest przecież: „Chcemy modlić się bez polityki w tle”. Pojawiają się też inne: „wierzę w Boga, a nie w kościół”.

Jeśli trzeba będzie zorganizujemy czarne protesty. Straszne jest to, że o tym dyskutujemy. Jeżeli zostanie zaakceptowany projekt zaostrzający, to kobiety będą musiały rodzić istoty, które na przykład nie mają mózgu.

Niestety, księża będą zbierali podpisy pod projektem zaostrzającym i tak bardzo restrykcyjne polskie prawo aborcyjne. Nie wiem, jak to skomentować, chyba kolejnym hasłem „Oni mają kościół, my mamy serca”.

Zbieracie podpisy pod kolejnym projektem ustawy. Co się stanie jeśli się nie uda wprowadzić ją do Sejmu a potem w życie? Będzie to dla Pana bolesna porażka?

Absolutnie nie. Jestem zwolennikiem tezy, że dopóki się walczy, jest się zwycięzcą.
Przypomnę, że projekt już raz wnieśliśmy do Sejmu. Udało się nam zebrać ponad 200 tysięcy podpisów. Został odrzucony. Potem odbyły się marsze, bo obawialiśmy się, że prawo zostanie zaostrzone i kobiety będą szły do więzienia za to, że usunęły ciążę. Teraz zbieramy kolejne podpisy pod projektem Ratujmy Kobiety 2017. Chcemy, by podpisów było więcej niż ostatnio. Wierzę, że się nam to uda i, że przedstawicielka komitetu będzie mogła przedstawić projekt w Sejmie. A tam liczymy na poparcie opozycji. Ciekaw jestem jak się zachowa.
Jeśli projekt zostanie odrzucony pokaże to obłudę rządzących, którzy słuchają tylko tych, którym im wygodnie jest słuchać.

A co się stanie jeśli wygrają zwolennicy zaostrzenia istniejących przepisów?
Nie wiem co się stanie. Wiem, że będzie źle. Jeśli trzeba będzie zorganizujemy czarne protesty. Straszne jest to, że o tym dyskutujemy. Jeżeli zostanie zaakceptowany projekt zaostrzający, to kobiety będą musiały rodzić istoty, które na przykład nie mają mózgu. Sęk w tym, że my jako Ratujmy Kobiety uważamy, że każda powinna mieć wybór, do tego czy urodzi dziecko. Państwo nie może opierać się na zakazach. Zaostrzenie przepisów spowoduje, że więcej ciąż będzie przerywanych w podziemiu aborcyjnym, a co jest niebezpieczne dla zdrowia i życia kobiet.

Podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie, można składać w biurach:

Hanna Walenczykowska

W Expressie Bydgoskim zajmuję się tematami: ochrony zdrowia, ekologii, samorządowymi, politycznymi.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.