Piotr Fronczewski jest wdzięczny żonie za to, że są razem
Wychował się na ruinach powojennej stolicy. Nie zagrodziło mu to jednak drogi do spełnienia marzeń. Jest jednym z najwybitniejszych aktorów w Polsce. Rodzinny dom jest jego odpoczynkiem i schronieniem.
Na początku tego roku media donosiły, że ma problemy ze zdrowiem. Dokuczało mu biodro i musiał się poddać operacji. Nie sprzyjała mu też bezczynność zawodowa, wywołana pandemią. Swoje rozterki zachowuje jednak dla siebie, nie informując o nich wszystkich za pomocą mediów społecznościowych, jak mają to w zwyczaju obecne gwiazdy.
- Nie zostałem aktorem dla poklasku. Zostałem nim może, by być kimś, kim nie jestem. Aktorstwo pozwala złemu człowiekowi być dobrym, a dobremu złym, pozwala być świętym i mordercą, dobrotliwym i tyranem, pozwala kochać i nienawidzić, pomagać i rujnować. Na świecie żyje siedem miliardów aktorów i wszyscy grają to samo. Zmieniają się tylko rekwizyty, kostiumy i dekoracje. „Aktor gra cały świat”, to jest święta prawda – tłumaczy w „Wysokich Obcasach”.
*
Jego rodzice są z pokolenia Kolumbów. Po upadku powstania warszawskiego uciekli do Łodzi. Tam na świat przyszedł Piotr. Pięć lat później wrócili do Warszawy i zamieszkali przy ulicy Wilczej. Z okna domu widać było morze gruzów, w których młody chłopak bawił się z kolegami. Ojciec trzymał syna mocną ręką: kiedy coś przeskrobał, nie raz w ruch szedł skórzany pasek. Wtedy ucieczką była mama, która zawsze stawała w obronie syna.
Czytaj więcej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień