Piotr Cugowski o solowym albumie "40", muzycznych idolach i planach na przyszłość. "Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień"
- Po 20 latach intensywnej pracy potrzebny był oddech - z Piotrem Cugowskim, wokalistą i kompozytorem, rozmawia Marek Zaradniak.
Właśnie skończyłeś czterdzieści lat. Wszystkiego najlepszego!
Dziękuję.
Z okazji urodzin przygotowałeś solowy album zatytułowany „40”. Co to za utwory?
Solowe... (śmiech)
Powiedz nam o nich coś więcej...
W naszej branży jest takie powiedzenie: opowiadanie o muzyce jest jak tańczenie o architekturze, więc zachęcam do posłuchania mojej płyty. Nagrywanie płyty w tym samym stylu, z którego byłem znany dotychczas, nie miałoby kompletnego sensu. Jest to na pewno płyta nieco inna od tego, co robiłem dotychczas. Oczywiście trzy pierwsze single nie zdradzają charakteru całej płyty. Są na niej elementy, do których się odnoszę w sposób naturalny, czyli do muzyki rockowej, ale są też i nowe elementy. Trudno mi opowiadać o muzyce.
Dlaczego zdecydowałeś się na tak późny debiut, bo nie ukrywajmy to jest twój solowy debiut. Bardzo dojrzały, mocno przemyślany...
To się stało w sposób naturalny, dlatego że przez dwadzieścia lat współtworzyłem z bratem Wojtkiem zespół Bracia. Byliśmy skupieni nad zespołem i nad tym, aby ugruntować swoją pozycję na rynku. Ale przyszedł taki moment po płycie „Zmienić zdarzeń bieg” Braci i po nagranej razem z ojcem płycie Cugowskich na wypowiedź solową. Po 20 latach bardzo intensywnej wspólnej pracy potrzebny jest pewien oddech, cezura. Teraz każdy z nas skupiony jest nad swoją drogą muzyczną.
Czy to oznacza koniec projektu Bracia?
Zespół Bracia nigdy nie był projektem. To zespół, który założyliśmy z bratem pod koniec lat 90. Jest to zawieszenie działalności na czas solowych wypowiedzi każdego z nas. Czy wrócimy do tego kiedyś, nie potrafię dziś powiedzieć.
Które w tych 20 latach działalności momenty uważasz za przełomowe?
To była na pewno pierwsza płyta Braci będąca kompilacją pomysłów i rezultatem burzy mózgów całego zespołu. Cała moja droga muzyczna jest usłana występami z różnymi wykonawcami. Na pewno jednym z najjaśniejszych punktów był mój występ z Jonem Lordem w 2011 roku. To stało się przypadkiem i było dla mnie niesamowitym przeżyciem. To było przecież spotkanie z legendą muzyki rockowej, z postacią, która mnie formowała jako muzyka. Myślę, że podczas tych 20 lat miałem ogromne szczęście i wiele moich marzeń się spełniło i dzisiaj spełniam kolejne. Jest nim płyta solowa, nad którą pracowałem bardzo długo, bo półtora roku, dzisiaj jest w rękach moich fanów i strasznie się z tego cieszę.
Wspomniałeś Jona Lorda. A inni muzycy, którzy mieli na ciebie wpływ?
Długo by wymieniać. Przede wszystkim cała czołówka lat 70., a więc mnóstwo artystów.
Podobno szczególnie Led Zeppelin?
Led Zeppelin, Deep Purple, pochodna Deep Purple, czyli grupa Whitesnake, a z lat 80. to The Police. Wszystko, co wymienimy spośród tuzów muzyki rockowej, to wszystko było u mnie na tak zwanym warsztacie i ja do dziś wracam do tej muzyki, bo ten najlepszy okres muzyki rockowej przypada na koniec lat 60. i lata 70. Lata 80. to już była trochę inna dekada. Wchodziła elektronika i trochę może mniej mnie to interesuje. Cieszę się, że jeszcze ciągle grają trasy i że są z nami ci najwięksi. Ostatnio czytałem, że nawet zespół AC/DC znów coś zamierza nagrać z Brianem Johnsonem. Grupa Led Zeppelin wróciła z dwoma koncertami w hali O2 Arena w Londynie w 2007, które dokumentuje DVD „Celebration Day”. To jest fajne, ale nie oszukujmy się, że ci najwięksi powoli się wykruszają. Z nowych nadziei, choć zespół ten gra już od jakiegoś czasu, to Rival Sons.
A jaki wpływ na to, co robisz, miał tato?
Trudno powiedzieć. Na pewno miał wpływ na to, że jestem na tym świecie. To najważniejsza rzecz. A druga to, mówiąc całkiem serio, jest taka, że muzyki było w domu bardzo dużo. Ojciec miał na mnie kolosalny wpływ, bo przecież jest legendą muzyki w Polsce. Do dziś jest w świetnej formie. Gra swoją trasę na 50-lecie pracy zawodowej. Mam swoje ulubione płyty Budki. To dwa pierwsze albumy: „Cień wielkiej góry” i „Przechodniem byłem między wami”. Do nich się bardzo miło wraca.
Często porównują cię do ojca?
Nie wiem. Proszę powiedzieć, w czym jesteśmy podobni?
Macie bardzo podobne głosy.
Czy ja wiem? Myślę, że nie. Oczywiście geny są te same, ale w inny sposób śpiewamy. Zresztą porównania, jakieś zawody w śpiewaniu, to jest nieporozumienie. Każdy robi to tak, jak umie i lubi. Mieliśmy fajną przygodę, wspólną płytę kilka lat temu. Chcieliśmy to zrobić od wielu lat. Można do tego wrócić w każdym momencie.
Jest płyta. A czy będzie trasa koncertowa?
Będzie trasa, ale dopiero po nowym roku, bo jestem w trakcie promocji płyty i na tym się teraz skupiam. Po Nowym Roku wszystkie informacje na pewno będą dostępne. Niebawem spotykam się z zespołem na wspólnym szlifowaniu całego materiału. Płyta będzie grana zarówno elektrycznie, jak i akustycznie.
Muzyka oczywiście zajmuje ci największą część twojego życia. A czym zajmujesz się poza muzyką?
To jedyna rzecz, za którą jestem na siebie trochę zły, ponieważ nie miałem czasu na spełnianie wielu swoich pasji. Moją pasją jest motoryzacja i mam w planie w końcu zająć się tym tak, aby nie było za późno. Oczywiście w charakterze bardzo amatorskim, ale to jest coś, co na pewno zrealizuję.
Motoryzacja. Ale czy to oznacza samochody stare czy wyścigowe?
Dzisiaj jest bardzo wiele możliwości na to, aby spełniać swoje marzenia. Moim jest wjechać na tor i trochę pościgać się własnym samochodem. Mimo że bardzo dużo jeżdżę po kraju, bo robię około 80 tysięcy kilometrów rocznie, to jednak jeżdżę bardzo ostrożnie i tej adrenaliny trochę mi brakuje, więc pewnie coś z tym zrobię. Już nawet jestem w trakcie ustalania pewnych szczegółów.
Czy syn idzie w twoje muzyczne ślady?
Nie. Mój syn słucha muzyki, ale przede wszystkim jest absolutnym fanem piłki nożnej. Nawet poświęciłem mu jeden utwór. To „Takich jak my nie znał świat”. Posłuchał i powiedział: „Tato, to superpiosenka, ale następnym razem jak nagrasz piosenkę dla mnie, to zaśpiewaj o tym, że ja dobrze gram w piłę”. Dobra - powiedziałem. Taka była jego reakcja. Uwielbia grać w piłkę, a ja bardzo się z tego cieszę, bo ruchu nigdy nie jest za wiele.