Pilot boeingów: Nas też denerwują kontrole na lotniskach
Co w zasadzie robią piloci w kokpicie, kiedy działa autopilot? Dlaczego oficer i kapitan nie mogą jeść tego samego i co, jeśli ktoś na pokładzie ma zawał? Pytamy Michała Wieczorka, pilota pasażerskich boeingów.
Boeing chce wprowadzić na rynek samolot „bezpilotowy”. Co na to piloci?
Ja bym nie wsiadł do samolotu bez pilota. Mówi się, że za większość wypadków lotniczych odpowiada błąd ludzki. Ale już rzadziej mówi się, ile razy to człowiek zapobiegł katastrofie. Pracuje pani na komputerze, prawda? Ile razy się pani zawiesił, pomylił? Ja nie ufam na tyle komputerom. Owszem, pomagają, wyręczają, są bardzo dużym udogodnieniem. Ale nie zastąpią człowieka.
Teraz samoloty i tak latają głównie na autopilocie, prawda?
Możemy włączyć automatycznego pilota krótko po starcie. Start to jedyny moment, kiedy samolotem musimy pilotować ręcznie. Autopilot wiele potrafi, ale nie wystartować. Czasem jednak włączamy autopilot później, żeby trochę więcej polatać.
Pilot rosyjskiego Aerofłotu dał „posterować” samolot pasażerski swoim dzieciom. Syn przez przypadek wyłączył autopilot, nikt nie przeżył katastrofy.
Tak, w 2010 roku ten Airbus rozbił się na Syberii. Słyszałem… Powiem tak: nie chce mi się do końca wierzyć, że dziecko było w stanie spowodować katastrofę lotniczą i że piloci zauważyli nieprawidłowości na tyle późno, że nie zdążyli zareagować…
Co zatem robią piloci w kokpicie, kiedy autopilot jest wyłączony? Nudzą się trochę?
Czytaj więcej:
- czy warto bać się przerwanego lądowania, czyli drugi krąg nie taki straszny,
- omdlenie, bójka czy... poród na pokładzie - z życia załogi samolotu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień