Piłkarze Stilonu w czwartej lidze?! Oby nie! Przecież miało być tak pięknie
Gdy pięć lat temu grono kibiców i byłych zawodników podjęło się próby ratowania futbolu w Gorzowie, kibicowali im wszyscy sympatycy „kopanej” w nadwarciańskim mieście. Początki z reguły są trudne, ale dość szybko nowym działaczom udało się zbudować stabilny klub oraz krok po kroku realizować sportowe plany. Trzy lata temu wskrzeszony Stilon w cuglach wygrał lubuską grupę czwartej ligi, a kolejnym założeniem miał być awans na centralny szczebel. Już w pierwszym trzecioligowym sezonie najbardziej utytułowany klub piłkarski w naszym regionie był bardzo blisko spełnienia marzeń, choć ostatecznie skończyło się (rewelacyjnym jak na beniaminka) trzecim miejscem. Potem jednak nie było już tak różowo, mimo że w kolejnych latach rosło grono sponsorów, a w stilonowskich trykotach biegali coraz bardziej utytułowani piłkarze.
Przed kończącym się na początku czerwca sezonem działacze i sztab szkoleniowy Stilonu byli już oszczędni w słowach, ponieważ czekał ich bardzo trudny rok. Kolejna reforma rozgrywek „zmusi” w naszej grupie do opuszczenia trzecioligowych szeregów aż 11 zespołów. Mimo to chyba nikt nie spodziewał się, że w tym gronie mogą znaleźć się gorzowianie. A jednak... Takie groźne widmo wisi nad ich głowami praktycznie przez całą rundę wiosenną. Duży wpływ na taki stan rzeczy miały m.in. kontuzje tych piłkarzy, na których liczono szczególnie mocno. Bez nich walka o zachowanie ligowego bytu jest bardzo trudna i za dwa tygodnie jej finałem może być niespodziewany i szokujący dla wielu osób spadek...
Co on oznacza dla Stilonu i Gorzowa? Niestety, powrót do marazmu, z którego próbowano kiedyś już dwa razy uciec. Mało tego, to będzie cios także dla całego województwa, bo kto jak kto, ale to głównie niebiesko-biali mają potencjał oraz ambicje, by dzięki nim Lubuskie w końcu przestało być białą plamą na piłkarskiej mapie Polski w centralnych ligach. Sobotnie, derbowe zwycięstwo podopiecznych trenera Adama Gołubowskiego w Mostkach pozwala żywić nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone, że na trzy kolejki przed końcem sezonu stilonowcy wciąż są w grze o utrzymanie. Tyle tylko, że analiza ostatnich meczów, także rywali, raczej nie skłania do optymizmu. Jednak dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Degradacja może bowiem przekreślić nie tylko plany powrotu naszych przynajmniej na trzeci szczebel rozgrywek w naszym kraju, ale przede wszystkim zastopować możliwość budowy nowego stadionu piłkarskiego, który byłby konkretnym bodźcem do rozwoju futbolu w mieście nad Wartą.
Na razie wszystko wciąż jest jednak w nogach piłkarzy. Na roztrząsanie przyczyn i szukanie winowajców ewentualnej porażki przyjdzie jeszcze czas. Już teraz warto jednak zastanowić się, co zrobić, by piłka nożna w końcu miała w Gorzowie należne jej miejsce, bo przecież także w tej dyscyplinie miasto ma bogatą historię, tradycję i sukcesy.