Piłkarze są profesjonalistami i wiedzą co mogą jeść [rozmowa]
Rozmowa z Tomaszem Leśniakiem, pełniącym od dziesięciu lat funkcję kucharza piłkarskiej reprezentacji Polski
Miał pan być... muzykiem.
Pochodzę, rzeczywiście, z muzycznej rodziny, instrumentalistą był mój dziadek, rodzice i siostry. Sam opanowałem grę na klarnecie i fortepianie. Ale wtedy przez głowę mi nie prze-szło, że zostanę kucharzem. Aż do momentu, kiedy przygotowałem samodzielnie „maca”, pieczoną w babcinym piecu. Gdy podałem na stół - duma mnie rozpierała.
Wiedział pan już, że posiądzie kucharskie rzemiosło?
Gotowanie i pieczenie stało się moją pasją. Każdą wolną chwilę spędzałem w kuchni i uważnie przyglądałem się mamie, przygotowującej różnorodne potrawy domowe.
Tomasz Leśniak widzi Lewandowskiego w swojej kuchni: - Gotowanie to jego pasja, zrobi danie ze wszystkiego.
Kucharzem przez duże „K” został pan...
Czekałem na to wcale nie tak długo. Terminowałem u kuchmistrzów jednej z najstarszych restauracji Krakowa. Samodzielność osiągnąłem w wieku 20 lat. Po 5 latach przystąpiłem do najważniejszego egzaminu, który zdałem celująco.
Pamięta pan potrawę, którą oczarował komisję?
To było cannelloni z nadzieniem z cielęciny i szpinaku.
A jak pan trafił do piłkarskiej reprezentacji?
Piłka nożna jakoś specjalnie mnie nie interesowała. Ale któregoś dnia zadzwonił telefon: „Tu Paweł Janas, selekcjoner...” Propozycja pracy była konkretna. Po krótkim zastanowieniu zgodziłem się. Tym sposobem wyjechałem z reprezentacją na finały mistrzostw świata do Niemiec. Nie spodziewałem się, że zafunkcjonuję w tym środowisku przez tyle lat.
Rozumiem, że wymieniano trenerów naszej kadry, a pan trwał na stanowisku?
Tak było; zmieniali się selekcjonerzy; Leo Beenhakker, potem na krótko Stefan Majewski, Franciszek Smuda, Waldemar Fornalik. Obecnie współpracuję z Adamem Nawałką.
Trudno być kucharzem reprezentacji?
To czysta przyjemność! Trzeba być tylko elastycznym i starać się dogodzić każdemu. Ale przez te minione 10 lat przekonałem się, że piłkarze raczej nie grymaszą. Są profesjonalistami i wiedzą co mogą jeść, a czego nie powinni.
Co znajduje się w menu wybrańców Adama Nawałki?
Potrawy są podawane w formie „szwedzkiego stołu” i każdy może sobie wybrać coś dla siebie. Inne posiłki są podczas zgrupowań, inne przed samym meczem. W jadłospisie nie ma dań z wieprzowiny. Dominują wołowina i cielęciana. Serwowana jest zupa w formie bulionu lub kremu, dwa mięsa - jedno z drobiu i dwa dania rybne. Do tego makarony, bar sałatkowy z mnóstwem świeżych warzyw - często podaję je w formie gotowanej - oraz owoców.
Do Francji zabiera pan dużo krajowych produktów?
Bagaż nie będzie duży; od momentu wybrania ośrodka pobytowego jestem w stałym kontakcie z hotelem. Francuzi otrzymali długą listę produktów, a my dowieziemy najpotrzebniejsze, o które tam trudno. Zresztą mamy już gotowe menu na cały czas pobytu we Francji.
Ustalał je pan z ... Anią Lewandowską, żoną Roberta?
Ania współpracuje głównie z Robertem. Nie ukrywam jednak, że często rozmawiamy i wymieniamy poglądy.
Wierzy pan, że nasi piłkarze pozostaną do końca turnieju?
- Z grupy wyjdziemy na pewno, ale przygotowani jesteśmy aż do dnia, w którym rozegrany zostanie finał.
Tomasz Malinowski