Pijemy coraz droższy alkohol, częściej sięgamy po whisky [ROZMOWA]
Z Leszkiem Wiwałą, prezesem Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego, rozmawia Alicja Zboińska
W Łodzi w ubiegłym roku wydatki na najmocniejszy alkohol wzrosły o 12 mln zł, na wino o ponad 6 mln zł, natomiast na piwo wydaliśmy mniej o 6 mln zł. Podobnie jest w innych miastach regionu. Co sprawiło, że zaczynamy więcej pić mocnego alkoholu?
Nie mówimy o wzroście spożycia napojów alkoholowych, lecz o wzroście wartości rejestrowanej sprzedaży. W przypadku Łodzi wzrost ten wyniósł ok. 4 proc. Miały na to wpływ trzy procesy. Niektórzy sprzedawcy, zwłaszcza w gastronomii, od lat nie nabijali całego obrotu na kasy fiskalne. W ten sposób zaniżano roczną wartość sprzedaży monitorowaną przez urząd miasta. Nie płacili też podatku VAT od całego faktycznego obrotu. W ubiegłym roku, zwłaszcza w Łodzi, mieliśmy do czynienia z bardziej intensywnymi kontrolami. W efekcie wzrósł poziom rejestrowania sprzedaży alkoholu. Kolejny czynnik to premiumizacja, czyli przesunięcie sprzedaży na droższe produkty. Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej Polacy coraz częściej sięgają po whisky. W zeszłym roku wzrosła też sprzedaż najdroższych wódek.
A ostatni powód?
Wstępne analizy wskazują na ograniczenie szarej strefy. Widać to szczególnie w Łodzi, gdzie szara strefa miała się dobrze, m.in. ze względów logistycznych: dobre położenie w centrum kraju oraz dużo powierzchni magazynowych. W ubiegłym roku zintensyfikowano kontrole oraz wprowadzono przepisy uszczelniające. Wydaje się, że te działania przyniosły pozytywne efekty. Każde ze zjawisk miało wpływ na wzrost wartości sprzedaży mocnego alkoholu.
A rządowy program „Rodzina 500 plus”? Nawet jeśli rodzice nie kupują alkoholu z dodatkowych pieniędzy na dzieci, to i tak mają więcej w portfelach i mogą kupić coś, na czym do tej pory oszczędzali...
Nie ma na to żadnych dowodów. Poza tym w Łodzi wartość sprzedaży mocnego alkoholu wzrosła o 12 mln zł, a z programu na pewno wpłynęło znacznie więcej pieniędzy, liczonych w miliardach. Wygląda to na porównywanie mrówki do słonia. To jest sprawa polityczna. Opozycja alarmowała, że rodzice te pieniądze przepiją. Tak się jednak nie stało. Nie można wykluczyć, że zdarzają się pojedyncze przypadki niewłaściwego wykorzystania pieniędzy z programu. Na podstawie dostępnych danych widać wyraźnie, że dodatkowe środki z 500 plus w znakomitej większości nie zostały wydane na zakup alkoholu.
Obiegowa opinia głosi, że Polacy piją dużo i mało odpowiedzialnie. A jak jest naprawdę?
Jeśli weźmiemy pod uwagę państwa ościenne, to okaże się, że pijemy dużo mniej niż sąsiedzi. Stereotypowo mówi się: pić jak Polak, czyli po pierwsze wódkę, po drugie, by się upić. Tymczasem przeciętny Polak pije rocznie 0,7 litra whisky, 2,1 litra likierów/nalewek i innych kolorowych trunków, 5,5 litra wódki, 7 litrów wina i 100 litrów piwa. Aż 88 procent Polaków spożywa alkohol w sposób odpowiedzialny. Na tle wielu mieszkańców Unii Europejskiej należymy do chlubnych wyjątków. Od Polaków upija się znacznie więcej Skandynawów czy Brytyjczyków. Więcej pije się też w Niemczech czy we Francji, mimo iż są tam liczne społeczności muzułmańskie. Z drugiej strony wiele osób w Polsce deklaruje, że nie pije alkoholu, ale w szczegółowym wywiadzie przyznaje, że pije piwo czy wino. Nie utożsamia ich z alkoholem.
Resort zdrowia chce ograniczyć spożycie alkoholu w Polsce. Mowa jest np. o całkowitym zakazie reklamowania tych wyrobów. Może to odnieść skutek?
Nie sądzę, by było to skuteczne, tym bardziej że już teraz możliwość reklamowania wyrobów alkoholowych jest bardzo ograniczona. Dozwolone jest tylko reklamowanie piwa i trudno zrozumieć, dlaczego akurat piwo jest pod tym względem uprzywilejowane i dlaczego w nocy nie można np. reklamować whisky. Wątpię, by resort zdrowia był w stanie przekonać większość parlamentarną do zmiany obecnych przepisów.