Pijani kierowcy i piraci drogowi będą karani znacznie surowiej
Policyjne statystyki nie pozostawiają złudzeń: nadmierna prędkość to wciąż główna przyczyna wypadków na polskich drogach.
Wiele wypadków powodują pijani kierowcy. Niestety, mimo zaostrzenia kar, w obu przypadkach liczba wykroczeń nie spada tak, jakby tego oczekiwali policjanci i autorzy zmian. To dlatego posłowie pracują właśnie nad kolejnymi zmianami w kodeksie karnym i wykroczeń. Tym razem kary mają być dotkliwe jak jeszcze nigdy dotąd.
Szykowane zmiany zakładają m.in. zaostrzenie kar za spowodowanie wypadku przez kierowcę będącego pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. W przypadku gdy następstwem tragedii jest ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć poszkodowanego, dzisiaj kierowca może pójść do więzienia na okres od 9 miesięcy do 8 lat. Autorzy zmian proponują, aby dolną granicę podnieść do 2 lat. Co istotne, w takim przypadku sąd nie mógłby orzec kary w zawieszeniu, ale zawsze musiałby skazać sprawcę na odsiadkę w zakładzie karnym. Policja wylicza, że prawo jazdy za jazdę po alkoholu zatrzymała w naszym regionie 2096 razy w 2015 roku i 1719 razy w 2015 roku.
Zabójcza prędkość
Z danych Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie wynika, że w ubiegłym roku na Podkarpaciu zatrzymano prawo jazdy aż 2210 kierowcom, którzy w terenie zabudowanym przekroczyli prędkość o 50 km/h i więcej.
- A od 18 maja 2015 roku, kiedy wprowadzono taką możliwość, do dzisiaj zatrzymanych dokumentów uzbierało się już ponad 3550 - wylicza Anna Klee z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
W takiej sytuacji kierowca traci uprawnienia na 3 miesiące, a jeśli mimo to wsiądzie za kółko i zostanie zatrzymany ponownie, okres wydłuża się do pół roku. Niestety, wielu kierowców nie respektuje zakazu prowadzenia pojazdów. Policjanci przywołują chociażby przykład kierowcy ze Stalowej Woli, który fiatem seicento wpadł za przekroczenie prędkości dwa razy, dzień po dniu. Zdecydował się jeździć, chociaż poprzedniego dnia prawo jazdy mu zatrzymano. Radosław Jaskulski, instruktor bezpiecznej jazdy w Skoda Auto Szkole, tłumaczy, że ograniczeń prędkości nie wymyślono po to, aby zrobić kierowcom na złość.
- Prędkość, która ogranicza szanse pieszego na przeżycie praktycznie do zera to już nawet 40-50 km/h. Nowoczesne samochody mają lekkie maski, reflektory z tworzywa pochłaniającego energię i gładkie, schowane w nadwoziu zderzaki. Ale ludzkie ciało jest bardzo delikatne i nawet mimo takich modyfikacji w zetknięciu z ciężkim samochodem nie ma szans. Aby uzmysłowić sobie, jak wielkim zagrożeniem są dla pieszych auta, proponuję kierowcom stanąć przed pasami i ocenić ruch na drodze. To uczy pokory, zza kółka człowiek widzi drogę zupełnie inaczej - tłumaczy R. Jaskulski.
- Załóżmy, że samochód jedzie z prędkością 70 km/h. Jeśli kierowca zauważy pieszego będąc 10 metrów przed przejściem, na pasy wjedzie po pół sekundy. Hamować zacznie dopiero po sekundzie, gdy będzie już 10 metrów za zebrą, a zatrzyma się kolejne 20 metrów dalej. Już przy takiej prędkości pieszy nie ma żadnych szans - tłumaczy doświadczony instruktor.
Dlatego posłowie chcą, aby po kolejnej nowelizacji przepisów kierowcy byli karani bardzo surowo. Jeśli prawo jazdy zostanie zatrzymane, a mimo to jego właściciel dalej będzie jeździł autem, sądowy zakaz prowadzenia pojazdów będzie można orzec nawet na kilka lat. Na poważne konsekwencje trzeba będzie być przygotowanym także za ucieczkę przed patrolem policji.
Dzisiaj, jeżeli kierowca podczas ucieczki nie narazi nikogo na niebezpieczeństwo, albo nie spowoduje wypadku, odpowiada jedynie za wykroczenie. Może dostać maksymalnie 5 tys. zł grzywny lub pójść do aresztu na 30 dni. Po zmianach ucieczka będzie zagrożona więzieniem, nawet do 5 lat.
Przepisy zaczną obowiązywać w ciągu 14 dni od daty ogłoszenia zmian. Termin, jaki pada najczęściej, to czerwiec tego roku.