Pif paf! Ślązacy, Teksas, pistolet i mścicielka
Najprawdziwszy western (przez "W") to nowa propozycja Teatru Śląskiego. Rzecz o tym, jak Ślązacy kolonizowali Dziki Zachód
W innych teatrach już plaża, a w Śląskim - Dziki Zachód. Katowicka scena nie zrobiła sobie jeszcze wakacji. Jutro zaprasza na premierę prasową nowego, napisanego specjalnie dla Teatru Śląskiego przez Artura Pałygę, tytułu. To "Western" przez "W", bo rzecz dotyczy Ślązaków, którzy w XIX wieku wyemigrowali za namową ks. Leopolda Moczygemby ze swojej małej ojczyzny, z wiosek spod Gliwic i Opola, za ocean, i tam, w USA, a konkretnie w Teksasie, zbudowali osadę Panna Maria. Z jednej strony Komancze, z drugiej Apacze, z trzeciej bandyci amerykańskiego pogranicza, z czwartej - Rio Grande i granica z Meksykiem, czyli szlak przemytników i złodziei bydła. To nie był świat dla mięczaków.
Jednocześnie "Western" to początek festiwalu Kato/Lato, organizowanego przez Teatr Śląski od 27 czerwca do 5 lipca.
Klasyczny western, tyle że nie na ekranie, a na scenie. - To będzie klasyczny western, z rewolwerami, kapeluszami, szeryfem i złym rewolwerowcem - obiecuje dyrektor Teatru Śląskiego Robert Talarczyk, który wraz z Rafałem Urbackim reżyseruje ten spektakl. - Ten rewolwerowiec istniał naprawdę, nazywał się oryginalnie Marcin Mróz, do dziś na jego grobie jest napisane: polski rewolwerowiec - dodaje.
- To będzie zarazem duże wydarzenie, na scenie ponad 20 aktorów. Następne pokazy przewidujemy na rozpoczęcie kolejnego sezonu, na początku września 2015 - mówi Robert Talarczyk. Ale zanim to nastąpi, spektakl będzie można obejrzeć również 28 i 30 czerwca o godz. 19.00. Główną postacią "Westernu", wokół której toczy się akcja, jest... czarnoskóra kobieta szukająca zemsty. Zagra ją Barbara Lubos-Święs.
- Sytuacja czarnoskórych i Ślązaków na południu Stanów Zjednoczonych była podobna, stąd czarnoskóra kobieta - mówi Rafał Urbacki, który sam pochodzi z Gliwic, ale od lat nie mieszka na Śląsku. Na scenie wystąpią też: Anna Kadulska jako wyemancypowana bogaczka, Dariusz Chojnacki jako ksiądz, Bartłomiej Błaszczyński w roli szeryfa, a Agnieszka Radzikowska - jego żony. Będzie też oczywiście rewolwerowiec (Grzegorz Przybył), będą Indianery (w tym Bogumiła Murzyńska jako szamanka).
W spektaklu usłyszymy również śląską gwarę z połowy XIX wieku, bez germanizmów. Takim językiem, któremu było blisko do staropolszczyzny, do dzisiaj posługują się potomkowie osadników ze Śląska, mieszkających w Pannie Marii.
Jak dramaturg z Polski wybrał się do Teksasu
W podróż do tej niedużej osady w Teksasie, blisko granicy z Meksykiem, specjalnie wybrał się autor sztuki Artur Pałyga.
- Przyjęto mnie tam bardzo serdecznie, aż się zdziwiłem - mówi Artur Pałyga. - Wszyscy potomkowie Ślązaków zebrali się na parafii, żeby się ze mną spotkać. Nie padło ani jedno słowo po angielsku, rozmawialiśmy tylko po śląsku. Ślązacy mieszkający tam podkreślali, że premiera tej sztuki w Katowicach to dla ich społeczności historyczne wydarzenie. Czekają na to z niecierpliwością - dodaje.
Z samej podróży dramaturga do Teksasu ma powstać również reportaż w formie książki. Zaś fragmenty reporterskie z tego wyjazdu pojawią się w przedstawieniu. Spektakl "Western" będzie też ostatnim (na pewien czas) przedstawieniem z nurtu śląskiego w Wyspiańskim. - To będzie też swoiste podsumowanie naszego cyklu, w skład którego wchodzą m.in. "Piąta strona świata", "Skazany na bluesa", "Czarny ogród" - mówi Robert Talarczyk. - Przyszły sezon w Teatrze Śląskim będzie już bardziej klasyczny - dodaje. Bilety na spektakl "Westernu" kosztują od 20 do 60 zł.
Zobacz też reportaż interaktywny "Śląski szeryf" Karola Gruszki i Marii Zawały