Pieśń o człowieku, którego nie da się „wygumkować”
Już kilka razy wspominaliśmy spektakl „Wałęsa w Kolonos”, ale oddziaływanie tego niekonwencjonalnego pomysłu dramaturgicznego jest pewnie rozwojowe, bo czas płynie, polityczne i społeczne zjawiska w naszym kraju wyostrzają się, czyli coraz więcej i coraz dobitniej może się ludziom kojarzyć ten nasz polski porządek polityczny, odczytywany pod klasycznymi postaciami z ostatniej sztuki Sofoklesa. Jak to więc jest? Pan jeździ z tym przedstawieniem po różnych scenach, ostatnio, jak już sygnalizowaliśmy, grał pan w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku, na jubileusz 4 czerwca. Widownie są różne, to i odbiór jest pewnie różny?
Wspomniała pani tu - i słusznie, bo tak bywa najczęściej - o odbiorze politycznym.
Rzeczywiście, różne widownie wyraźnie współuczestniczą z sytuacjami przedstawianymi, odczytują postaci, ukryte pod klasycznymi imionami. A więc zarówno autor pomysłu - czyli Jakub Roszkowski, jak i reżyser - czyli Bartosz Szydłowski, mogą tu przeżywać satysfakcję. My wszyscy zresztą też, aktorzy i amatorzy współgrający ze sobą od początku i w samym założeniu, a i ja, jako tytułowy Wałęsa zbieram różne pochwały.
Wszyscy widzą, że człowiek tak zamotany w dzieje historii jak Wałęsa musiał stać się postacią na miarę postaci antycznych, a więc połączenie tych światów nie jest sztuczne. Zresztą ta postać, ze swoimi błędami, z całym swoim poświęconym wielkim sprawom życiem, ze wszystkim - wielkim i śmiesznym, i pretensjonalnym, i gorzkim, i tragicznym - jest prawdziwie gorącą postacią. Gdy robi swój specyficzny rachunek sumienia, gdy ma pretensje do swoich następców, do narodu, że „nie uszanował”, że „odrzucił”, że „nie docenił” i tak dalej. Ale to wszystko mieści się w tym odbiorze politycznym.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień