Atmosfera prawyborów w USA staje się coraz bardziej zażarta. Przez zamieszki odwołano ostatni wiec republikanina Donalda Trumpa.
Kontrowersyjnemu politykowi Donaldowi Trumpowi znowu się dostało. Tym razem krytykę pod swoim adresem mógł usłyszeć z ust urzędującego prezydenta USA Baracka Obamy. Podczas spotkania w Teksasie, na którym zbierano fundusze na rzecz Partii Demokratycznej, polityk stwierdził, że liderzy mają za zadanie jednoczyć obywateli, a nie ich dzielić. - Tylko ci pierwsi zasługują na głosy wyborców - przekonywał w swojej mowie Obama. Dalej było już tylko ciekawiej.
- Czego możecie się po nim spodziewać? Przecież to facet, który był pewien, że urodziłem się w Kenii - szydził.
I bez Obamy Trump ma już wystarczające powody do zmartwień. W piątek musiał odwołać spotkanie z wyborcami w Chicago po tym, jak doszło tam do starć jego zwolenników z przeciwnikami.
Setki protestujących zgromadziły się niedaleko University of Illinois w Chicago na kilka godzin przed przyjazdem Trumpa. W uniwersyteckim audytorium doszło już wtedy do starć zwolenników i przeciwników kontrowersyjnego kandydata, który z ramienia Partii Republikańskiej walczy o prezydencką nominację w tegorocznych wyborach w USA.
Podczas starcia zwolenników i przeciwników Trumpa poturbowanych zostało kilka osób, a jednego z uczestników zajścia wyciągnęli z sali uniwersyteckiej agenci Secret Service. Potem zamieszki przeniosły się na ulice w rejonie uczelni. Policja z trudem była w stanie zapanować nad tłumem.
Rozmawiając po tych zajściach z dziennikarzami stacji Fox News, Trump oświadczył, że nie używa podczas swoich wystąpień języka nienawiści, by doprowadzać do kolejnych podziałów wśród wyborców. „Zorganizowane grupy ludzi, wśród których było wielu zbirów, pozbawiły nas w Chicago prawa wynikającego z pierwszej poprawki do konstytucji i zelektryzowały Amerykę!” - napisał potem na Twitterze. O wywołanie zamieszek oskarżył zwolenników Berniego Sandersa. Dzień później poszedł jeszcze dalej. Stwierdził, że należy aresztować wszystkich winnych.
Autorka: Sylwia Arlak