Pies w pracy zwiększa wydajność
Niektóre firmy pozwalają przyprowadzać swoim pracownikom psy i koty, chociaż zdarza się to jeszcze rzadko. Ale warto iść w tym kierunku. Na Zachodzie już poszli.
Elżbieta Kampa, dyrektorka Miejskiej Biblioteki Publicznej w Opolu, zaprosiła kiedyś na spotkanie z czytelnikami Annę Król, pomysłodawczynię słynnego Big Book Festiwalu, jednego z największych międzynardowych wydarzeń literackich w Polsce. - Pani Anna przyjechała z psem i poinformowała nas, że ów pies będzie też uczestniczył w spotkaniu - opowiada pani dyrektor. Zwierzak całe spotkanie zachowywał się „przecudnie” - jak wspomina Elżbieta Kampa. Czytelnicy bez żadnych problemów zaakceptowali ponadprogramowego gościa. - Było tylko jedno obostrzenie, czytelnicy nie mogli klaskać - uśmiecha się pani dyrektor. - Pies znosił wszystko oprócz oklasków.
Dyr. Kampa przyznaje, że gdyby jakiś pracownik zadzwonił do niej z pytaniem, czy też może przyjść do pracy ze swoim pupilem, toby mu pozwoliła. - Okazjonalnie to możliwe, chociaż obawiam się, że na dłuższą metę już nie - zastrzega jednak. - Samej pracy administracyjnej mamy mało, większość to praca z ludźmi. Tam niestety pies mógłby być obciążeniem. Ale wiem, że obecność zwierzaka może pomóc. Jedna z naszych pań ma do czynienia z dogoterapią. Opowiadała, że efekty są.
Do pracy z psem przychodzi często pani Anna, właścicielka jednego z opolskich sklepów. Nie chce ujawniać którego, gdyż nie wie, jak na tę informację zareagowałby sanepid. A jak reagują klienci? - Paco, mój owczarek niemiecki, jest bardzo ułożonym psem. Potrafi leżeć pod ladą przez kilka godzin i nie zwrócić na siebie uwagi. Nawet jak klienci robią dużo hałasu, to nie reaguje - opowiada pani Anna. - Reaguje tylko w jednej sytuacji, kiedy klient przychodzi pod wpływem alkoholu. Wtedy podnosi głowę i uszy. Ale nadal zachowuje się spokojnie.
Paco dość długo musiał się zresztą uczyć tolerować podchmielonych klientów. Szczególnie że jego pani prowadzi sklep spożywczo-monopolowy. - Początkowo zdarzało mu się podnieść spod lady i szczekać. Niektórzy byli przerażeni, bo kto się tego w sklepie spodziewa - uśmiecha się pani Anna. - Ale szybko się przyzwyczaili. Jeden z klientów to nawet przynosi mu takie kosteczki z pobliskiego sklepu zoologicznego. Mówi „pani mi da ćwiartkę, a Pakusiowi tą kosteczkę”.
Pani Anna psa przyprowadza do pracy, bo musi. Mieszka sama, spożywczak jest czynny od rana do wieczora, ma tylko jedną pracownicę, z którą się zmienia. Stali bywalcy wiedzą, że kartka na drzwiach „Zaraz wracam” oznacza: „Jestem na krótkim spacerze za sklepem”.
- Kilku panów, którzy Paco poznali, pytało się, czy mogą go wyprowadzić. Ja chciałam, ale pies z obcym nie pójdzie. Woli leżeć pod ladą i czekać, aż ja mogę - opowiada.
Starosta kędzierzyńsko-kozielski Małgorzata Tudaj mówi, że gdyby taka potrzeba zaszła, to w pracy z psem by sobie poradziła. Jej 8-letni malamut Argo należy do wyjątkowo spokojnych. - Znalazłby sobie miejsce w kącie gabinetu i tam grzecznie siedział. Chociaż z każdym gościem z pewnością chciałby się przywitać.
Ale raczej nie wyobraża sobie, aby urzędnicy przyprowadzali psy czy koty.
- Taka możliwość istnieje raczej w firmach, gdzie mniej się pracuje z ludźmi z zewnątrz - podkreśla.
Jakie korzyści można mieć z tego, że zabierze się psa do pracy? Zdaniem Remigiusza Cichonia, lekarza weterynarii oraz kierownika Studiów Podyplomowych „Psychologia Zwierząt” w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, czworonogi mogą pomóc rozładować stres, którego przyczyną są obowiązki zawodowe.
- Sama obecność psa czy kota pomaga rozładować napięcie i sprawia, że popełnia się mniej błędów w pracy - mówi Remigiusz Cichoń. Jego zdaniem oprócz większej odporności na błędy może to wpłynąć także na jej wydajność. - Zabranie psa do biura będzie też dobrze odebrane przez niego samego, bo pamiętajmy, że jest to zwierzę socjalne, które nie lubi siedzieć 10 godzin w domu samotnie.
Opinię eksperta potwierdzają konkretne badania. Amerykański portal The Muse opublikował dane, z których wynika, że 55 proc. pracowników deklaruje, że byliby bardziej zmotywowani do pracy, gdyby mógł im w niej towarzyszyć zwierzak (najczęściej mówiono o psach). Ankietowani mówili dokładnie o tym samym o czym dr Cichoń: przyznali, że mieliby dużo mniejsze problemy ze stresem.
Oficjalnie nie ma czegoś takiego jak lista firm, w których toleruje się czworonogi. Ale internauci takową stworzyli na podstawie wpisów i zdjęć na jednej z grup dyskusyjnych. I tak wiadomo na przykład, że psy tolerowane są w redakcji Radia Zet, wydawnictwe Prószyński i Spółka oraz w firmie CD Projekt, która jest twórcą słynnego Wiedźmina, polskiego hitu eksportowego na rynku gier komputerowych. Oprócz nich na liście znalazły się także biura architektoniczne, firmy PR czy agencje marketingowe. Są także - co raczej zrozumiałe - producenci żywności dla zwierząt. Firma Nestle Purina oficjalnie zezwoliła swoim pracownikim na przychodzenie do pracy ze swoimi pupilami w marcu tego roku. Aby koegzystencja zwierząt i ludzi w miejscu pracy była przyjemna i bezpieczna dla obu stron, psy, których właściciele zgłosili chęć przyprowadzania ich do biura, muszą dostosować się do odpowiednich procedur. Nauczyć się kilku podstawowych zasad oraz przejść weryfikację zachowania przeprowadzoną przez zoopsychologa. Każdy pies został poddany obserwacji, jak zachowuje się w biurze, jak reaguje na ludzi i inne psy. Po zatwierdzeniu przez behawiorystę zwierzęta otrzymały specjalne przepustki uprawniający je do wejścia na teren zakładu. Nazywane są „psimi paszportami”.
- Wszystkie psy, które podeszły do testu sprawności w biurze, przeszły go pozytywnie. Zwierzęta pracowników Nestlé Purina są pod stałą opieką lekarza weterynarii. Nie było konieczności wykonywania dodatkowych badań. W paszport włożona jest książeczka zdrowia psa potwierdzająca aktualne szczepienia i odrobaczenie psa - mówi Krzysztof Bluj, lekarz weterynarii pracujący w Nestlé Purina.
Dodatkowo, aby umożliwić psom swobodne wejście do biura i nie ograniczać swobody pracowników, psy średnie i duże są wprowadzane wejściem ewakuacyjnym z użyciem specjalnej karty. Dzięki temu pracownicy, którzy nie chcą spotkać na swojej drodze psa, nie mają z tym problemu.
- Badania naukowe potwierdzają, że pies przychodzący z właścicielem do pracy, jeśli miejsce i środowisko pracy jest do tego odpowiednio przystosowane, nie tylko nie odczuwa z tego powodu zwiększonego stresu, ale także dobrze wpływa na otoczenie. Obserwuje się wymierne korzyści dla zdrowia właściciela psa i jego współpracowników, co przekłada się na obniżenie ryzyka zachorowania na choroby układu krążenia - mówi dr nauk weterynaryjnych Sybilla Berwid-Wójtowicz.
Możliwość przyprowadzania psa do pracy to jednak zjawisko powszechne póki co jedynie w krajach Europy Zachodniej. - W Polsce takich zakładów pracy jest bardzo mało, chociaż nie można wykluczyć, że będzie się to zmieniać - mówi Remigiusz Cichoń.
W żadnej z dużych opolskich firm, które zapytaliśmy, takiej możliwości jednak nie ma i w najbliższym czasie się nie planuje. Czego boją się pracodawcy? Przede wszystkim inspekcji, kontroli oraz restrykcji z tym związanych. Tymczasem prawo decyzję o wpuszczeniu psa w miejscu pracy pozostawia pracodawcy z wyłączeniem tylko niektórych miejsc, czyli tych z dostępem do żywności, niektórych usług, placówek służby zdrowia. Pracodawcy obawiają się także organizacyjnego paraliżu oraz reakcji klientów, a także partnerów biznesowych. Niesłusznie, bo jak donoszą przeprowadzane za granicą badania, zwierzę w biurze czy innym miejscu pracy bardzo ociepla wizerunek firmy.
W Ameryce poszli tak daleko, że w kalendarzu zapisano Dzień Przyprowadzania Psa do Pracy. Przypada 26 czerwca. Obecnie jedna na pięć amerykańskich firm pozwala na przyprowadzanie czworonogów do pracy. Większość z tych korporacji robi to już od 10 lat. Wśród nich są bardzo znane marki, na czele z Google. Potentat z branży informatycznej uznał miłość do psów za część swojej kultury korporacyjnej. I wpisał ją do zbioru swoich korporacyjnych zasad.
Autor: Tomasz Kapica