Człowiek wyjątkowo rzadko odpłaca się swoim wiernym przyjaciołom – mówi Miriam Gołębiewska, psycholog zwierząt.
Psy ratują życie ludziom, pomagają im w ekstremalnych sytuacjach, walczą w wojnach. Czy człowiek odpłaca się pamięcią?
Wyjątkowo rzadko, choć można wymienić kilkadziesiąt czworonogów, które przeszły do historii i stały się bohaterami masowej wyobraźni. Powstają o nich książki, filmy, stawiane są pomniki. A nawet, jak w przypadku Balto i jego towarzyszy z zaprzęgu, organizuje się na ich cześć coroczny, prestiżowy wyścig Iditarod na liczącej ok. 1800 kilometrów trasie do Nome na Alasce.
Cóż takiego zrobił Balto?
Uratował życie dzieci, które zachorowały na błonicę. Był rok 1925, choroba atakowała kolejne osoby, które trzeba było jak najszybciej zaszczepić, by nie dopuścić do rozwoju epidemii. Szczepionka znajdowała się w szpitalu w Anchorage, ponad półtora tysiąca kilometrów od Nome. Pogoda pozwalała na przesłanie szczepionek pociągiem do Nenana, ale pozostałe tysiąc kilometrów przy silnym wietrze i temperaturze sięgającej minus 40 st. C mogły pokonać tylko psie zaprzęgi, które przemierzały poszczególne etapy, przekazując cenny ładunek. Ostatni z zaprzęgów, na którego czele biegł Balto, praktycznie bez pomocy człowieka (właściciel doznał ślepoty śnieżnej i nie mógł kierować psami) przebiegł w ekstremalnych warunkach ostatni, 85-kilometrowy etap trudnej trasy. Wszystko zakończyło się szczęśliwie, a Balto ogłoszono bohaterem.
Najsłynniejszym psem ratowniczym był chyba Barry z Przełęczy Świętego Bernarda...
Jeśli wierzyć XIX-wiecznym przekazom, Barry uratował czterdziestu turystów zasypanych przez lawiny i zaginionych w górach. Opowiadano, że miał niesamowitą intuicję - ostrzegał przed burzą śnieżną, umiał też przewidzieć zejście lawiny. O tym, że psy mają ogromną umiejętność przetrwania w trudnych warunkach, świadczy historia zaprzęgu ośmiu czworonogów rasy akita pozostawionych w 1993 r. przez badaczy na Antarktydzie. Kiedy pół roku później naukowiec, któremu wcześniej zresztą te same psy uratowały życie, wrócił do bazy, okazało się, że część zwierząt żyje.
Jakim cudem?
Pokazały, że można poradzić sobie w grupie, polowały. Historia ta zainspirowała filmowców do nakręcenia filmu „Eight Below” („Przygoda na Antarktydzie”). Ja¬¬poń¬¬czycy chętnie stawiają psom rasy akita pomniki. Przy stacji kolejowej w Tokio stoi pomnik psa Hachiko, który dziesięć lat wyczekiwał tam powrotu swego pana. Opiekun zmarł wskutek wylewu, ale pies nie opuścił posterunku. Z kolei Anglicy postawili pomnik psu rasy border collie, w podzięce za pomoc farmerom. W prawie każdym kraju stoi pomnik psa miejscowej rasy.
W Polsce też?
Nie. Uważam, że powinniśmy upamiętnić choć jedną z pięciu typowych polskich ras psów. Może to być chart polski, kiedyś pies szlachecki, przed setkami lat wart kilka wiosek. Albo owczarek podhalański, pasterski pies stróżujący, który od wieków chroni stada owiec przed wilkami. Mamy jeszcze owczarka nizinnego i dwie polskie rasy psów myśliwskich: ogar i gończy polski. Myślę, że kwestią czasu będzie upamiętnienie psów służących w wojsku, które wraz z naszymi żołnierzami wyjeżdżają na misje. Psy służą w wojsku od dawna, brały udział w I i II wojnie światowej, walcząc na wszystkich frontach. Mój dziadek, weterynarz, w czasie wojny sprawował opiekę nad ponad setką wojskowych psów.
Takich jak filmowy Szarik?
Szarik jest postacią filmową, złożoną z tysięcy bezimiennych bohaterów, którzy bez wahania oddawali życie za człowieka. I dalej gotowi są za przewodnika zginąć. Nieprzypadkowo mówi się „wierny jak pies”. Niestety, człowiek nie zawsze docenia to poświęcenie. Ostatnio w sieci krąży bardzo poruszający film. Pierwsza scena, która tak naprawdę jest ostatnią, pokazuje psa czuwającego obok szpitalnego łóżka opiekuna. Następny obraz - psa wyciągającego właściciela z płonącego samochodu. Jeszcze wcześniejsza - moment wypadku I na końcu pierwszy, przejmujący obraz - właściciel zostawia psa w lesie i odjeżdża, a zwierzę biegnie za autem. To pokazuje, że pies nie ma nam za złe nawet najpodlejszych uczynków.
Do tej ostatniej grupy należy wykorzystywanie zwierząt do okrutnych eksperymentów.
Takim eksperymentalnym psem była „kosmonautka Łajka”. Maleńki kundelek, zresztą nie jako pierwszy wystrzelony w kosmos (przed nim płonęły w atmosferze inne psy, ekspediowane zarówno przez Rosjan, jak i Amerykanów) był od początku skazany na śmierć. Przynajmniej jednak znamy jej imię (choć właściwie „łajka” jest ogólna nazwą, odnoszącą się do wielu ras z grupy szpiców), w przeciwieństwie do tysięcy innych psów, które padły wskutek eksperymentów naukowych czy medycznych.