Pierwsza komunia święta: Jak połączyć wiarę z nowoczesnym podejściem?
Trwa sezon komunijny. W każdej grupie dziewięciolatków jest jednak ktoś lub kilka osób, które na religię nie chodzą i nie przystępują do sakramentu. Z roku na rok jest ich coraz więcej. Z drugiej strony wzrasta liczba osób dorosłych, które decydują się na ten krok.
Pierwsza komunia powinna być przede wszystkim przeżyciem duchowym i religijnym. Robienie tego „bo tak wypada”, „bo co ludzie powiedzą”, to dawanie dziecku złego przykładu.
- To nie Kościół przygotowuje dziecko do sakramentu, on tylko tworzy warunki. Do komunii dziecko przygotowują rodzice, rodzina. I to od nich zależy, czy dziecko pójdzie do niej czy nie - mówi ksiądz Edmund Jaworski z parafii Przemęt w województwie wielkopolskim, w powiecie wolsztyńskim. Przez wiele lat był proboszczem w parafii Gułtowy w gminie Kostrzyń i jak mówi tam zawsze w 100 procentach wszystkie dzieci przystępowały do komunii, a każdy nowo narodzony mieszkaniec był chrzczony.
- Na wsi wszyscy się znają, a wiara jest wśród mieszkańców bardzo głęboka. W mieście jest nieco inaczej - tłumaczy E. Jaworski.
Ksiądz Adam Pawłowski z Poznania mówi, że problem jest złożony.
- W dużych miastach ludzie częściej się rozwodzą, żyją w powtórnych związkach lub konkubinacie. To, że nie posyłają dzieci na religię czy do komunii wynika z tego, że na co dzień nie praktykują wiary. Nie modlą się, nie chodzą do kościoła, nie spowiadają się, nie przyjmują kolędy, nie odczuwają więc potrzeby, by ich dziecko przyjęło sakrament
- tłumaczy.
Są szkoły i klasy, w których do komunii przystępuje mniej dzieci niż tych, które sakramentu nie przyjmują. Co więcej, w niektórych rodzinach dzieje się tak, że jedne dzieci idą do komunii, a drugie - nie. Tak jest w rodzinie Karoliny, której siostra nie zdecydowała się posłać syna do komunii.
- Siostra mówi, że jest wierząca, ale sytuacja w polskim kościele jest teraz tak trudna i wszelkie afery pedofilskie zniechęciły ją do tego, by syn poszedł do komunii - opowiada pani Karolina, której syn Jan za tydzień przyjmie sakrament. - Ja swojemu synowi powiedziałam o tradycji, o pięknej podniosłej uroczystości, o uznaniu jego dojrzałości do wejścia w pełniejsze uczestnictwo w życiu chrześcijanina. Ale syn pyta, dlaczego jego kuzyn tego nie doświadczy i sytuacja robi się trudna.
Jak zatem rozmawiać z dziećmi o takich wydarzeniach, gdy w rodzinie jest podział?
- Jedyny argument, jaki przychodzi mi na myśl, jakim można się posłużyć, uzasadniając decyzję cioci, jest powiedzenie synkowi, że niektórzy rodzice chcą, by ich dzieci same podejmowały decyzję o tak ważnym wydarzeniu, jakim jest przyjęcie Pierwszej Komunii św., a więc czekają, gdy te będą już dorosłe, tzn. gdy ukończą 18 lat - wyjaśnia Bogumiła Zboralska-Słupińska, psycholog i dodaje: - Syn pani Karoliny będzie dumny, że on już jest „taki dorosły”, a jego kuzyn nie, ale wtedy trzeba szybko przypomnieć, że to rodzice podjęli taką decyzję, a ciocia uważa inaczej i ma prawo do tego. Można wspomnieć o różnych światopoglądach, o tym co jest dla istotne dla rodziny. Ważne jest jednak to, żeby nie wchodzić w ocenę Kościoła, wiary, religii, bo to i zbyt trudne i zbyt ryzykowne. Szkoda żeby psuć dobre stosunki rodzinne.
Tata Sebastiana z kolei twierdzi, że współczesne 9- latki świetnie orientują się, że ludzie żyją w różny sposób i to jest zwyczajne, nie ma w tym żadnej sensacji.
- W mojej rodzinie 12-latek określa się jako niewierzący, a 10- i 14-latek wprawdzie jakoś wyznają wiarę, ale żaden nie chce chodzić do kościoła. Nie przeszkadza im to wspólnie grać w piłkę
- dodaje mężczyzna.
Twierdzi, że sytuację różnic w rodzinie najlepiej przedstawić jasno, prosto i bez mieszania do tego polityki. - Mówimy „w naszej rodzinie uważamy, że… Takie są nasze zasady. Dlatego ty idziesz do komunii. U cioci jest tak… więc twój kuzyn nie idzie do komunii. Różnimy się, ale pozostajemy w przyjaźni, bo wiele nas łączy. Jesteśmy rodziną” - podpowiada.
Małgorzata Rybarczyk, psycholog, dodaje, że w takich sytuacjach: Nie oceniamy zwyczajów innych, mówimy o swoich zasadach. Jest tu ważna sprawa granic i wpływu. Cenimy swoje zasady, ale szanujemy sposób życia innych. Wpływ mamy tylko na siebie - przekonuje i dodaje, że właściwie jest to dobra sytuacja, żeby uświadomić dzieciom, że możemy się różnić, a jednocześnie pozostać w dobrych relacjach. Warto też zrozumieć, że mimo różnic jesteśmy podobni do siebie - każdy chce być bezpieczny i kochany, ceniony przez ludzi.
W niektórych przypadkach, by dziewięciolatek, który nie przystąpi do Pierwszej Komunii Świętej, nie czuł się pokrzywdzony, rodzice decydują się na zorganizowanie równoległej uroczystości o charakterze rodzinnym. Przybiera ona różne formy - od uroczystego obiadu, przez posadzenie pamiątkowego drzewa, po wspólny wyjazd na przykład na egzotyczną wycieczkę.
Ksiądz Adam Pawłowski zwraca uwagę na istotną rolę rodziców chrzestnych w wychowaniu dziecka. - Trzeba z nim być, spędzać czas na zabawie i rozmowach, a nie widywać się raz do roku. To ważne, by właśnie rodzice chrzestni w przypadku wątpliwości rodziców biologicznych przedyskutowali kwestię przyjęcia sakramentu. Bo skoro zdecydowano się na chrzest, to podjęło się świadomą decyzję o tym, by wychowywać dziecko w wierze - przekonuje ksiądz.
Na niedzielną mszę chodzi 36,7 proc. zobowiązanych do tego katolików - tak wynika z danych Instytutu Statystyki Kościoła katolickiego. To najniższy wynik w historii tego badania. Dane pochodzą z 2018 roku. Rocznie z Kościoła występuje około 200 osób, a z drugiej strony około 3 tys. osób dorosłych przystępuje do sakramentu komunii.
Ksiądz Edmund Jaworski w ciągu swojej posługi dwukrotnie udzielił Pierwszej Komunii Świętej dorosłym.
- Nie poszli w dzieciństwie do komunii ze względu na wysokie stanowiska w pracy swoich rodziców. Takie były wtedy czasy. Ale czuli, że chcą przystąpić do sakramentu i cały rok ich przygotowywałem, by świadomie i w głębokiej wierze przyjąć ciało Chrystusa
- opowiada.
- Komunie dorosłych to tak naprawdę zjawisko, które jest dopiero przed nami - przewiduje ksiądz Adam Pawłowski.