Z Katarzyną Kluczwajd kojarzy mi się wrażliwość na detal. Za jakiegokolwiek temat z dziejów miasta by się nie zabierała, można odnieść wrażenie, że zaczyna od szukania szczegółów, drobnych kluczy, którymi na swój sposób interpretuje rzeczywistość przeszłą.
Naturalnie zgodnie z faktami i odniesieniem do źródeł. „Widzimy, to co wiemy”, to zdanie Kluczwajd powtarza chyba na każdym spotkaniu popularyzującym historię Torunia, szczególnie wtedy, gdy na starym, dobrze wszystkim znanym zdjęciu wskazuje niedostrzegany przez nikogo wcześniej szczegół, który prowadzi do odkrycia nieistniejącego już detalu architektonicznego. I nie chodzi w tym powiedzeniu wcale o to, by wykazać się ponadprzeciętną spostrzegawczością, bardziej, by uwrażliwiać oko słuchaczy, aby nie patrzyli na świat odtwórczo i sztampowo.
Cały felieton przeczytasz w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień