Pierniki z Torunia już nie twarde [zdjęcia]
To miał być test możliwości torunian po wysokiej porażce we Włocławku. Egzaminator był godny.
Rosa zaliczyła mały falstart jesienią, ale ostatnio gra wyśmienicie i do Torunia przyjechała po siedmiu kolejnych zwycięstwach w TBL.
Obie drużyny zagrały osłabione. Kibice w Toruniu wciąż nie doczekali się debiutu Tomasza Śniega, który zmaga się z kontuzją pachwiny. Z kolei w barwach Rosy kontuzja wyeliminowała Igora Zajcewa.
Od początku na parkiecie utworzyły się pary: Gibson kontra Thomas, Milosević kontra Hajrić, Michalak kontra Sokołowski - to były kluczowe pary wtym meczu. Radomianie dobrze odrobili zadanie i od początku starali się wyłączyć dystans, najgroźniejszą broń Polskiego Cukru. Gibson (4/12 z gry) i Wiśniewski (tylko 1/4) byli natychmiast podwajani, czyste pozycje miał Kornijenko, ale początkowo nie trafiał. Do przerwy z dystansu było tylko 5/15, brakowało również skutecznego szybkiego ataku.
Po presją twardej defensywy Rosy torunianie popełniali dużo błędów. Za to rywale grali spokojnie, cierpliwie szukali pozycji, także pod koszem, gdzie teoretycznie przewagę fizyczną miał Polski Cukier. Na początku 2. kwarty po akcji 2+1 Harrisa było już 16:23.
Dopiero wtedy gospodarze ocknęli się w defensywie, dzięki czemu odpowiedzieli serią 7:0. Nie udało się jednak zbudować przewagi, bo było zbyt wiele bałaganu (9 strat do przerwy i ledwo przekroczone 40 proc. skuteczności). Pomagała za to bardzo duża przewaga pod tablicami (25:14 w zbiórkach do przerwy).
Przerwę lepiej wykorzystał Wojciech Kamiński, bo Rosa błyskawicznie odrobiła kilka punktów straty i znowu objęła prowadzenie.
Torunianie - tak jak we Włocławku - nie wykorzystywali niezłej obrony i okazji do budowania przewagi. A to kroki, a to podanie w aut, nie trafione rzuty spod kosza czy wreszcie nieudany alley oop w kontrze - takich rzeczy dotąd było niewiele w grze Polskiego Cukru.
W ostatniej kwarcie pozytywny impuls Rosie dał rezerwowy Łukasz Bonarek (7 punktów w tej części), a po kolejnych akcjach Harrisa i Sokołowskiego było już 56:64.
Tak jak w derby, taktyka torunian załamała się w ostatniej kwarcie. Ostatnie minuty gospodarze rozegrali kompletnie bez żadnego pomysłu na twardą defensywę rywali. Na siłę forsowali rzuty z dystansu, ale wczoraj to nie była mocna strona Polskiego Cukru (8/26).
Dodatkową stawką meczu było rozstawienie w turnieju finałowym Pucharu Polski w Dąbrowie Górniczej, obok gospodarzy turnieju, Stelmetu Zielona Góra i Anwilu Włocławek. Wiadomo, że to prawo wywalczyła w Toruniu Rosa. Losowanie par we wtorek.