Pieniądze dla pielęgniarek znaleźć się muszą. Skąd? Tego nie wiadomo
Od września dotychczasowe dodatki dla pielęgniarek zostaną włączone do wynagrodzenia zasadniczego. Ale NFZ zarezerwował na ten cel tylko 270 mln zł w tym roku, a w przyszłym - nieco ponad 1 mld zł. To zdecydowanie za mało.
Tylko szpital w Zakopanem, jak mówi dyrektor Regina Tokarz, ze swej kasy do decyzji ministra zdrowia będzie musiał dokładać aż 750 tys. zł rocznie. W krakowskim szpitalu im. J. Dietla tej kwoty jeszcze nie wyliczono, ale wiadomo, że będzie spora. - Teraz podliczamy podwyżki dla lekarzy, zaraz potem zabieramy się za pielęgniarki - konstatuje Barbara Kamysz, zastępca dyrektora tej placówki.
W Szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie dodatki do podstawy włączono już w lipcu. - Brak pielęgniarek wkrótce może sparaliżować prace szpitali. Nie ma wyjścia, musimy ich postulatom wychodzić naprzeciw - komentuje Anna Prokop-Staszecka. Dyrektorka szpitala nie dopuszcza do siebie myśli, że NFZ nie da lecznicom wszystkich wynikających z podjętych ustaleń pieniędzy.
Włączenie dotychczasowych dodatków do wynagrodzenia zasadniczego to rezultat porozumienia, które 9 lipca minister zdrowia zawarł z przedstawicielami środowiska pielęgniarskiego. Ugoda zapewnia jego wzrost w wysokości nie niższej niż 1100 zł od września 2018 r., a od lipca 2019 r. - o kolejne 100 zł.
W dalszej części tekstu:
- Ile polskie szpitale będzie kosztowało porozumienie?
- Co zarzuca ministrowi przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda?
- Jak dużo osób kończy studia pielęgniarskie?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień