Zawsze warto dla kogoś w takiej czy innej sprawie prosić. Bóg nigdy nie zawodzi - zachęca Stefan Wieczorek, który w tym roku wziął udział w 7. biegowej pielgrzymce „Śladami Jana Pawła II po Ojczystej ziemi”. Pielgrzymi o tym wiedzą. W drodze na Jasną Górę niosą intencje do Boga. Każdy inne. Nieraz nie proszą. Tylko dziękują. Za to, co spotkało ich w życiu.
W zeszłym roku modliłem się o zdrowie mojej dziewczyny, która dość poważnie skręciła sobie kostkę. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. W tym roku nie poszła na pielgrzymkę nie przez kłopoty zdrowotne, a przez urlop, którego nie dostała - opowiada Mateusz Błachnio, 29-latek z Tychów, który od dziecka chodzi na tyskie pielgrzymki. Ile razy pokonał drogę do Częstochowy dokładnie nie pamięta. Szacuje, że było to około 20 razy. - I na tym nie koniec - od razu podkreśla. - Cztery dni, jakie jesteśmy w trasie z Tyską Pieszą Pielgrzymką mijają błyskawicznie. Człowiek nawet nie wie kiedy, a już wraca do domu. Dlatego planuję wybrać się z pielgrzymką wrocławską lub warszawską. Szczytem marzeń byłby udział w pielgrzymce szczecińskiej, najdłuższej w Polsce - zdradza.
Pielgrzymki, które latem tłumie odwiedzają Częstochowę (w 2014 roku tylko od połowy maja do połowy sierpnia na Jasną Górę dotarło ponad 91 tys. pątników), można nazwać szczególnymi rekolekcjami. Czas w drodze poświęcany jest modlitwie, refleksji, wspólnym śpiewom czy dyskusjom - nie tylko o Bogu. Efekt jest taki, że pomimo przejścia długiej drogi do Częstochowy pątnicy czują ogromną radość, satysfakcję, że po raz kolejny udało się dotrzeć do celu. O zmęczeniu, otarciach czy odciskach na stopach zapominają w ciągu chwili. Sezon na pielgrzymki właśnie trwa. Tylko w minionym tygodniu ruszyli pątnicy z XII Katowickiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę (jest to jedyna piesza pielgrzymka wychodząca prosto z Katowic) oraz 70. Pieszej Rybnickiej Pielgrzymki na Jasną Górę. W sumie ponad 6 tys. osób.
- Pokonanie tej drogi daje porcję energii na kilka następnych miesięcy - podkreśla Bogumiła Łajczak z Woli pod Pszczyną, która trasę do Częstochowy pokonała w tym roku po raz 27 (szła 24 razy z tyską pielgrzymką i 3 razy z krakowską). - Człowiekowi więcej się chce - podkreśla. Pani Bogumiła w długą drogę pod cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej wyruszyła w tym roku po raz 27. Razem z mężem, który w swoim życiu odbył 25 pielgrzymek. - Chodzimy całą rodziną, ale teraz mamy małe wnuki. Czekamy jak podrosną i pewnie znów ruszmy w drogę wszyscy, tylko już w większym gronie - mówi pani Bogumiła. Nie wie co dokładnie wciągnęło ją w pielgrzymowanie. - Wystarczy pójść raz i tak człowiek zostaje na zawsze - mówi. - Bo pielgrzymki uzależniają, w ten pozytywny sposób - śmieje się tyszanin. Jemu ogromną radość daje sam fakt, że bez przeszkód może iść drogą, którą na co dzień jeżdżą auta. Nikt go nie pogania. Nikt nie każe zejść na bok. - To działa strasznie mobilizująco, chce się iść dalej, a jak już zobaczymy jasnogórskie wieże, to łzy same cisną się do oczu. Oczywiście, ze szczęścia, że znów udało się pokonać całą drogę - opowiada.
Coś w tym musi być, bo Stefan Wieczorek, który 7 lat temu (w 30. rocznicę wyboru Jana Pawła II na papieża) wraz z kolegą maratończykiem wpadli na pomysł zorganizowania biegowej pielgrzymki z Michałkowic, dzielnicy Siemianowic Śląskich, śladami JP II, choć niedawno zakończył wyprawę, już zastanawia się gdzie pobiegnie z wiernymi w przyszłym roku. - To nie jest bieg na czas, a pielgrzymka. Każdy z nas coś niesie w sercu. Intencje są różne. Ja w tym roku modliłem się za rodzinę - zdradza pan Stefan. I jak zapewnia - Zawsze warto dla kogoś w takiej czy innej sprawie prosić. To pewna pomoc. Bóg nigdy nie zawodzi - przekonuje. - Tylko raz na efekt trzeba czekać krócej, raz dłużej - dodaje pani Bogumiła.
A czy prośby pielgrzymów, którzy wkładają taki wysiłek, mają więc pierwszeństwo u pana Boga? - Wiara czyni cuda, bez względu na to czy się bierze udział w pielgrzymce czy nie - odpowiada pan Stefan. Mateusz dodaje, że każdy kto się modli przez Boga jest wysłuchany.
W tym roku najmłodszy uczestnik biegowej pielgrzymki z Michałkowic miał 9 lat. - Dominik na rowerze przejechał ok. 50 km, co ciekawe jego tata 37 - letni Darek był najstarszym uczestnikiem tegorocznej pielgrzymki - wylicza pan Stefan. Okazuje się, że droga przed cudowny obraz doskonale łączy pokolenia oraz warstwy społeczne. - Nie ma przedziału wiekowego, choć co roku widzę, że pielgrzymuje coraz więcej młodych ludzi - zauważa pani Bogumiła. Niektórzy są naprawdę młodzi, bo pierwszą pielgrzymkę odbywają w brzuszku mamy. - Śmieję się, że będą mogli się chwalić, że przeszli w życiu więcej pielgrzymek niż mają lat - dodaje Mateusz. Kiedy pielgrzymi zaprzyjaźnią się w trasie okazuje się, że obok siebie idzie lekarka, maszynista, pracownik biurowy i sprzątaczka czy bezrobotny. Siadają wszyscy razem, razem jedzą, odpoczywają, dzielą się tym, co zabrali w drogę.
Autorami zdjęć zamieszczonych na stronie są: Mateusz Błachnio, Marta Błachnio, Aleksander Zięba oraz Stefan Wieczorek