Pielęgniarki ze Szpitala Miejskiego w Rzeszowie chcą zarabiać więcej. Domagają się zarobków wyższych o 1500 złotych [WIDEO]
Podwyżka o 1500 złotych od przyszłego miesiąca, zwiększenie zatrudnienia i przywrócenie pełnej kwoty świadczenia socjalnego. To tylko niektóre postulaty, które pielęgniarki i położne ze Szpitala Miejskiego w Rzeszowie przedstawiły wczoraj dyrekcji.
Personel medyczny domaga się również jednomiesięcznego rozliczenia czasu pracy oraz włączenia do wynagrodzeń premii na równi z pozostałymi grupami zawodowymi.
Najwięcej emocji wśród pielęgniarek i położnych wywołał wczoraj temat zarobków. - Pracuję w szpitalu od 32 lat i zarabiam 2260 złotych brutto. W tę kwotę wliczone są dodatki za dyżury nocne i świąteczne. Do tego dochodzi dodatek Zembalowy. Jest to około 660 złotych na rękę - wylicza Elżbieta Jęczalik, pielęgniarka z Oddziału Neonatologii z Pododdziałem Izolacyjnym i Intensywną Terapią Noworodka.
Według pielęgniarki to o wiele za mało. - Odkąd pracuję nie korzystam ze zwolnień lekarskich ze względu na niskie uposażenie. Pracuję bez urlopów i nie korzystałam z urlopu wychowawczego - mówi pani Elżbieta.
- Wykonujemy ciężką i odpowiedzialną pracę. Chcemy być godziwie wynagradzane - dodaje Agnieszka Bajrasz, przewodnicząca zakładowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych SP ZOZ nr 1.
Dyrekcja na razie nie chce komentować tematu podwyżek, których domaga się personel szpitala. - Pismo od związków trzymam w rękach od kilku minut. Nie jestem w stanie powiedzieć, jakie konsekwencje finansowe szpital musiałby ponieść z powodu podwyżek - mówił wczoraj Grzegorz Materna, dyrektor SP ZOZ nr 1 w Rzeszowie.
W placówce pracuje 350 pielęgniarek i położnych. Jednym z postulatów jest zwiększenie zatrudnienia. Dyrekcja odpowiada, że nie ma takiej potrzeby. - W szpitalu nie brakuje pielęgniarek i położnych. Jeśli ktoś odchodzi na emeryturę, zatrudniana jest kolejna osoba - tłumaczył dyrektor placówki.
Pielęgniarki i położne ze Szpitala Miejskiego w Rzeszowie chcą podwyżek i zwiększenia zatrudnienia. Nie wykluczone, że w najbliższych dniach zsolidaryzują się z koleżankami z regionu i skorzystają z L4.
- Ze względu na spotkanie z dyrekcją, na stres, czy wiek pielęgniarki i położne mogą skorzystać z pomocy lekarza - mówiła wczoraj Agnieszka Bajrasz, szefowa zakładowego związku pielęgniarek i położnych.
Dodała, że w placówce są osoby, które pomimo choroby do tej pory przychodziły do pracy. Powodem były m.in. niskie zarobki.
- Mamy w szpitalu pielęgniarki, które chorują, także na choroby nowotworowe. Przychodzą do pracy, bo są potrzebne, a także ze względu na wysokość uposażenia. W trakcie zwolnień lekarskich jest ono tak niskie, że chore pielęgniarki zmuszone są pracować - mówiła Agnieszka Bajrasz.
Pielęgniarki ze Szpitala Miejskiego domagają się m.in. podwyżek o 1500 złotych od przyszłego miesiąca, przywrócenia pełnej kwoty świadczenia socjalnego oraz zwiększenia zatrudnienia.
W innych szpitalach w regionie sytuacja także nie wygląda dobrze. Do pracy nie przyszło wczoraj 429 pielęgniarek i położnych.
W szpitalu w Mielcu nieobecnych było 113 osób, w szpitalu w Stalowej Woli 61, a w Tarnobrzegu 114 pielęgniarek i położnych. W tej placówce w poniedziałek spisano protokół rozbieżności. Dyrektor wystąpił o wyznaczenie mediatora, który zakończyć ma spór zbiorowy w szpitalu.
W placówce przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie z powodu absencji chorobowej do pracy nie przyszło wczoraj 141 pielęgniarek i położnych. To o 23 osoby więcej niż było dzień wcześniej.
W czwartek o godzinie 9 rozpoczną się w nim mediacje. Na początku mediator spotka się z dyrektorem szpitala, Krzysztofem Bałatą. Godzinę później toczyć się będą rozmowy z przedstawicielami siedmiu związków zawodowych. Następnie o godzinie 11 strony wspólnie usiądą do rozmów.
Związkowcy domagają się m.in. przyjęcia dodatkowych 50 pielęgniarek i wzrostu pensji dla pracowników szpitala (z wyjątkiem lekarzy) o 500 złotych, przekazanych w dwóch transzach.