Pielęgniarki na dwa etaty. Rozmowa

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Pielęgniarki na dwa etaty. Rozmowa

Agata Pustułka

Chcemy dobrej płacy i prestiżu - mówi nam Anna Janik z Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Katowicach.

Czy pielęgniarki z Ukrainy przejmą opiekę nad polskimi pacjentami, bo naszych sióstr będzie zbyt mało?
Oby do tego nie doszło. To czarny scenariusz, który może się jednak ziścić, jeśli nie zapewnimy polskim pielęgniarkom i położnym odpowiedniego wynagrodzenia oraz prestiżu zawodowego. W tym roku zwiększyła się liczba młodych pielęgniarek, które otrzymały prawo wykonywania zawodu. Nie jest to może przełom, ale pewna jaskółka. Mniej też w sierpniu i wrześniu wydaliśmy zaświadczeń potwierdzających kwalifikacje zawodowe pielęgniarkom zamierzającym podjąć pracę za granicą. Czy to będzie trend? Trudno powiedzieć, gdyż w zeszłym tygodniu cztery osoby otrzymały takie zaświadczenia. Zgłaszają się po nie przede wszystkim pielęgniarki doświadczone, bardzo dobrze wykształcone, posiadające i wiedzę, i kompetencje.

Jak oceniłaby pani sytuację demograficzną w środowisku pielęgniarek i położnych?
Dominują pielęgniarki w wieku 45 plus, zaś wśród położnych średnia wieku jest wyższa, bo sięga 54-55 lat. Jeśli w oddziałach szpitalnych występuje duża rotacja personelu, to panie - położne pracujące na salach porodowych, właściwie pozostają tam do emerytury. Sama jestem położną. To praca bardzo odpowiedzialna, ale niosąca radość z pojawienia się nowego życia. Praca na ciężkich, jak my to określamy, oddziałach, jak neurologia, onkologia, chirurgia, czy oddział chorób wewnętrznych, niesie ze sobą ogromne obciążenia. Oczywiście w porodówkach też dochodzi do traumatycznych sytuacji. Osobiście pamiętam każdy poród martwego czy urodzonego z wadą dziecka. Odejście każdego pacjenta nie pozostaje bez konsekwencji dla psychiki. Uważam, że koniecznością jest, by szpitale oferowały pracownikom pomoc psychologiczną, tak jak dzieje się w Austrii, Irlandii, czy Szwajcarii. Mieszkające tam Polki przyjeżdżające do nas studiować pielęgniarstwo (na uczelniach prywatnych jest ich po 4 -5 na roku) dzielą się rozwiązaniami ze swoich szpitali. Obecnie bardzo dużo mówi się np. o zdarzeniach niepożądanych. Okazuje się, że wystarczy banalna zmiana organizacyjna: inne usytuowanie szafki z lekami, jej odpowiednie oświetlenie, by np. nie pomylić leku, jego dawki. Poza tym u nas każdy błąd, który nigdy nie jest efektem świadomego działania, ale np. niedociągnięć organizacyjnych, bardzo stygmatyzuje. Nie potrafimy się też do nich przyznawać, choć odpowiednia analiza zdarzenia pomaga, by nie popełniać kolejnych błędów, unikać powikłań.

Polskie pielęgniarki należą do najlepiej wykształconych w Europie. Jak ocenia pani propozycje zmian zaproponowanych przez ministerstwo edukacji?
Protestujemy przeciwko tym propozycjom, gdyż cofają nasz system edukacji o kilkadziesiąt lat i są powrotem do rozwiązań, które się już nie sprawdziły. Obecnie osoba, która decyduje się na wykonywanie zawodu pielęgniarki czy położnej, po szkole średniej idzie na studia. Zdobywa licencjat albo kontynuuje edukację i zdobywa magisterium. Tymczasem co nam się teraz proponuje? Ukończenie trzyletniej szkoły branżowej, cokolwiek to znaczy, zaraz po ukończeniu ośmioklasowej szkoły podstawowej i uzyskanie tytułu „asystentki pielęgniarki”. Potem można zrobić... branżową maturę. Pomijam już różne niejasności, związane z systemem kształcenia, programem. O wiele bardziej martwi nas coś innego: otóż do zawodu wejdą 18-19-latki. Osoby bardzo młode, jeszcze emocjonalnie niedoświadczone, które bardzo łatwo będzie można podporządkować. Całe lata walczymy o uznanie partnerskiego układu pielęgniarka-lekarz. Bez partnerstwa nie ma mowy o dobrej współpracy. O interwencję w sprawie planowanych zmian w systemie kształcenia poprosiliśmy posłów i europosłów. Oddźwięk był, ale nie w pełni zadowalający. O przedstawienie naszych problemów poprosili przedstawiciele tylko jednej partii. I nie byli to przedstawiciele partii rządzącej. Ale co możemy zrobić? Tylko ostrzegać. Polskie pielęgniarki są dziś rozchwytywane w Europie, opiekunki również. Tak fatalnie pomyślana reforma, która w zamyśle, jak sądzę, miała odmłodzić naszą grupę zawodową, skończy się katastrofą, bo odbiera zawodowi prestiż.

W ostatnich protestach przedstawicieli zawodów medycznych pielęgniarki nie uczestniczyły, choć popierały postulaty. Dlaczego?
Zgodnie z ustaleniami z poprzedniej kadencji otrzymujemy podwyżkę cztery razy po 400 zł, ale brutto-brutto. Chcemy, by ten proces został zakończony, choć podpisujemy się pod postulatami płacowymi związanymi z dofinansowaniem całej ochrony zdrowia. Uznałyśmy, że wszystkie pielęgniarki i położne powinny otrzymać wzrost wynagrodzenia w takiej samej wysokości, bo to jest po prostu minimum. Stało się tak, gdyż przy opiniowaniu przez samorząd sposobu podziału środków na wzrost wynagrodzeń pielęgniarek i położnych przyjęliśmy zasadę, że pozytywną opinię uzyskują pracodawcy, którzy każdej pielęgniarce/położnej zatrudnionej w pełnym wymiarze gwarantują wzrost wynagrodzenia o kwotę 400/800 zł, choć pierwotnie kwota podwyżki miała być uzależniona od decyzji dyrektora, właściciela placówki. Dochodziło jednak do paradoksów, że jedna pielęgniarka otrzymała 1200 zł, a druga 10 zł. Ostatecznie wszyscy muszą dostać po równo, chociaż i w tym przypadku nie wszyscy są zadowoleni. W nielicznych podmiotach jeszcze podwyżki nie zostały wypłacone, ale my monitorujemy te przypadki.

Czy u pielęgniarek mamy do czynienia, jak wśród lekarzy, z wielodniową pracą non stop? Po wielu latach nauki w zawodzie lekarza o stabilizacji można mówić w wieku 40-50 lat?
Większość koleżanek i kolegów pracuje na dwóch etatach. Część w „nadgodzinach” świadczy usługi w medycynie pracy, podmiotach niepublicznych, prywatnych gabinetach, część w podmiotach publicznych. Kiedyś jedna z pielęgniarek powiedziała mi, że jak wychodzi do pracy w niedzielę, to wraca do domu w czwartek. Gdyby wszystkie pielęgniarki zrezygnowały z dodatkowych etatów, trzeba by zamknąć połowę szpitali. Z tego wynika wniosek: trzeba nas 100 proc. więcej.

Czy przestrzegane są normy zatrudniania pielęgniarek?
To tzw. normy minimalne, obliczane na podstawie wzoru, a z wyliczeń najczęściej wynika, że pielęgniarek jest za dużo. Tylko co ma na to powiedzieć pielęgniarka pełniąca dyżur nocny na kilkudziesięcioosobowym oddziale chirurgicznym? Sposób wyliczania norm jest wadliwy. Do grupy pielęgniarek „frontowych” włącza oddziałowe, które mają przecież inne obowiązki i nie zajmują się bezpośrednio opieką nad pacjentami, ale ją organizują. Pielęgniarka jest tą osobą, która poświęca choremu najwięcej czasu, jest pierwszym ogniwem w relacjach z pacjentami i to na niej najczęściej skupiają się nerwy chorych i ich rodzin. Do obowiązków pielęgniarki, oprócz czynności realizowanych bezpośrednio przy podopiecznym, należy m.in. wypełnienie dokumentacji, wykonanie zleceń lekarskich. I tu mamy kolejny problem. Kadra kierownicza podmiotów leczniczych została zobowiązana przez Ministerstwo Zdrowia - Departament Pielęgniarstwa do przeszkolenia wszystkich pielęgniarek i położnych w zakresie realizacji tych zleceń. Tymczasem bardzo często problemem nie jest ich realizacja przez pielęgniarki czy położne, a sposób ich wydawania. Obowiązujące w tym zakresie przepisy pozwalają pielęgniarce wykonać zlecenia, które zostały wpisane w dokumentacji pacjenta. A lekarze bardzo często ich nie wpisują, tylko przekazują ustnie. Jesteśmy przekonane, że problem dotyczy nie tylko naszej grupy zawodowej i stoimy na stanowisku, że obowiązek przeprowadzenia szkoleń powinien dotyczyć i lekarzy, i pielęgniarek/położnych.

Trwa głosowanie w konkursie „Dziennika Zachodniego” Hipokrates 2016. Ma wyłonić najlepszych w śląskiej medycynie. Na swoich faworytów można głosować do 21.11 (g. 11.59). Szczegóły na: dziennikzachodni.pl/hipokrates

Współorganizatorem plebiscytu jest Śląski Uniwersytet Medyczny.

Jak głosować ? Do wyboru są trzy sposoby: SMS (numery kandydatów oraz prefiksy, jakie należy wpisać w treści wiadomości, znajdą Państwo na dziennikzachodni.pl/hipokrates), głosowanie na Facebooku oraz kliki na naszej stronie. Głosowanie przez FB oraz na stronie dziennikzachodni.pl potrwa do 14.11.

TU MOŻECIE GŁOSOWAĆ I DODAĆ SWOICH KANDYDATÓW

Agata Pustułka

Jestem dziennikarką Dziennika Zachodniego. Specjalizuję się w tematyce ochrony zdrowia. Bardzo cieszę się, gdy mogę o medycynie i lekarzach oraz ich osiągnięciach pisać dobrze, gdy przekraczają granice, dokonują niemożliwego. Dla mnie dziennikarstwo to ludzie i ich historie. Życie przynosi najlepsze scenariusze. Fascynuję się polityką i historią Śląska.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.