Piękna zasada TKM
Opozycja rwie szaty, gdyż jakaś Sadurska z PiS, ponoć zostanie wiceprezesem PZU, choć nie ma do tego kwalifikacji.
Po takim larum można by pomyśleć, że wcześniej stanowiska dostawali tylko wybitni fachowcy. Akurat! Oto jeden z głośniejszych przykładów: mgr historii Dobrzański z PSL w 2001 został szefem Polskich Sieci Elektroenergetycznych, bo „chciał się sprawdzić w biznesie” - jak wtedy tłumaczył minister Kaczmarek z SLD.
Od początku III RP takich partyjnych „fachowców”, wujów i znajomków partyjni kolesie bez cienia wstydu wsadzali wszędzie, gdzie się dało. W 2011 „Puls Biznesu” opublikował Listę Wstydu PO z nazwiskami „swoich”, którzy dostali dobrze płatne fuchy. Nie dajmy się więc czarować! Prawda jest taka, że wszyscy są bez skazy dopóty, dopóki wyborcy nie dopuszczą ich do koryta, czyli do władzy. A jak dopuszczą, ci niepokalani od razu stosują zasadę TKM, czyli Teraz K... My!