Peter Kildemand wygrał Grand Prix w Krsko. Janowski piąty, Zmarzlik ósmy, a Pawlicki jedenasty
Nie mam nic przeciwko temu, by wszystkie odcinki cyklu Grand Prix wyglądały przynajmniej tak, jak ten pierwszy w Krsko. Jeśli coś miałoby się zmieniać to tylko miejsca Polaków. Chciałbym ich regularnie widywać w półfinałach.
Nim o zwycięzcy, biało-czerwonych i kluczowych momentach, kilka ogólnych uwag. Wielu komentatorów zastanawiało się czy ruszający sezon będzie należał do „dziadków”, czy może przebojem wyskoczy jakiś młodszy żużlowiec. Nie trafili ani jedni, ani drudzy, bo w finale pojechało średnie pokolenie. Już doświadczeni, ale wciąż w najlepszym dla sportowców wieku. Ciekawe czy ta tendencja utrzyma się do końca.
Po drugie, wspaniale ogląda się zawody, w których klasyfikacja po czterech seriach jest kompletnie spłaszczona i decydują ostatnie wyścigi. Tak właśnie ułożyło się w Krsko. Rzut oka na klasyfikację i widać, że czwartego oraz jedenastego zawodnika dzielą dwa „oczka”. Zdecydowanie odskoczył tylko triumfator - Peter Kildemand.
- To jest najlepszy początek sezonu jaki może być. W tych pierwszych dniach muszę skupić się na celu i podążać w jego kierunku. Na razie prowadzę i po prostu próbuję się z tego cieszyć, ale to otwarcie, a sezon jest długi. Staramy się z całych sił i wydaje się, że to, co robimy teraz jest słuszne - powiedział zwycięzca cytowany w oficjalnym serwisie GP. A jak jego żebra, przez które stracił przytomność w polskiej lidze? - Teraz czuję się naprawdę dobrze! Bolało mnie przez całą noc. Lekarz mówił, że po takim urazie powinienem wziąć jakiś miesiąc, półtora wolnego. Grunt, że na torze nie czułem kontuzji. W tej chwili jestem po prostu szczęśliwy - skwitował „Pająk”.
Nie wszyscy trafili tak dobrze jak Duńczyk i oglądaliśmy sporo nerwówki oraz dość nieoczekiwanych zwrotów akcji. Drugi na pudle Jason Doyle najlepiej scharakteryzował huśtawkę, która towarzyszyła w sobotę sporej grupie zawodników. - Po dwóch pierwszych biegach nawet nie myślałem o miejscu w półfinale. Miałem problemy i koncentrowałem się, żeby wywalczyć choć kilka punktów. Po wszystkim miałem zamiar wrócić do busa i po prostu się rozbeczeć. Ale to jest żużel. W jednej chwili tkwisz w dole, a kilka minut później walczysz w finale.
No właśnie, nasi reprezentanci rozpoczęli dokładnie odwrotnie niż „Kangur”. Cała trójka wygrywała pierwsze wyścigi, a najładniej Bartek Zmarzlik. Gorzowianin startował z czwartego pola i w pierwszym łuku rozsądnie wyprzedził dwóch rywali po zewnętrznej. Na wyjściu zauważył, że Nicki Pedersen jest bardzo pewny siebie i zaczyna prostą bliżej płotu. Nasz as przyciął i wykorzystując większą prędkość pokonał także Duńczyka. Później było różnie, a o wszystkim miała zadecydować druga faza zawodów. Piotr Pawlicki zapłacił za ryzyko w IX biegu. Polak ruszał z bardzo słabego trzeciego pola i postanowił oszukać arbitra. Nie udało się i wjechał w taśmę. To było kosztowne „w”.
Za to Zmarzlik zapłacił frycowe w XIII wyścigu. Po świetnym starcie i bardzo dobrym wyjściu z pierwszego łuku Bartek jechał pierwszy z dużą przewagą. Wystarczył moment dekoncentracji, wpadł pod bandę i tylko dzięki ogromnej technice nie upadł. Błąd natychmiast wykorzystali Chris Holder i Pawlicki. Ten drugi prawie przypłacił to upadkiem po zahaczeniu o wracającego do gry Zmarzlika. Lubuszanin nie pogodził się z trzecią lokatą i po zewnętrznej ładnie pokonał Przemka. Najmniej drobnych błędów popełnił najbardziej doświadczony przedstawiciel naszej młodej fali. Maciej Janowski imponował spokojem na miarę Grega Hancocka i dlatego zasłużył na półfinał. Niestety, nic w nim nie zdziałał. To jednak dopiero początek zabawy!
Tak punktowali
- 1. Peter Kildemand (Dania) 15 (1, 3, 3, 1, 1, 3, 3),
- 2. Jason Doyle 13 (1, 0, 3, 3, 2, 2, 2),
- 3. Chris Holder (obaj Australia) 14 (3, 2, 0, 3, 2, 3, 1),
- 4. Tai Woffinden (Wielka Brytania) 10 (2, 1, 3, 2, 0, 2),
- 5. Maciej Janowski 10 (3, 0, 1, 3, 3, 0),
- 6. Antonio Lindbaeck (Szwecja) 10 (2, 2, 0, 3, 3, 0),
- 7. Greg Hancock (USA) 10 (1, 3, 3, 0, 2, 1),
- 8. Nicki Pedersen 10 (2, 3, 2, 1, 1, 1),
- 9. Niels Kristian Iversen (obaj Dania) 8 (0, 1, 2, 2, 3),
- 10. Bartosz Zmarzlik 8 (3, 0, 2, 2, 1),
- 11. Piotr Pawlicki 8 (3, 2, w, 1, 2),
- 12. Fredrik Lindgren 7 (0, 2, 2, 2, 1),
- 13. Andreas Jonsson (obaj Szwecja) 6 (1, 1, 1, 0, 3),
- 14. Matej Zagar (Słowenia) 4 (0, 3, w, 1, 0),
- 15. Chris Harris (Wielka Brytania) 3 (2, w, 1, 0, 0),
- 16. Denis Stojs 1 (0, 0, 1, 0, 0),
- 17. Nick Skorja 1 (1),
- 18. Matic Ivacic (wszyscy Słowenia) 0 (0).