Wzdłuż granicy z Ukrainą Rosja zgromadziła około 40 tysięcy żołnierzy, czołgi i lotnictwo. - To może być mobilizacja przed inwazją - sugerują Amerykanie.
Jak twierdzą urzędnicy amerykańskiego Departamentu Obrony, przy granicy Rosji z Ukrainą w najbliższych dniach mają zostać przeprowadzone ćwiczenia wojskowe, które mogą zostać użyte jako „przykrywka” do ataku na Ukrainę. Taki manewr został zastosowany przez rosyjską armię podczas aneksji Krymu w marcu 2014 r.
W minionych tygodniach dane ze zdjęć satelitarnych pokazały liczbę rosyjskich żołnierzy, wozów pancernych i czołgów gromadzących się w ośmiu bazach zlokalizowanych m.in. w pobliżu Jelny, Smoleńska i Rostowa. Urzędnicy Pentagonu wskazują, że równie dobrze koncentracja sił zbrojnych może być zwykłym „prężeniem muskułów” skoncentrowanym na tym, by wymóc na Ukrainie zaakceptowanie aneksji Krymu.
- Wszystko wskazuje na to, że inwazja Rosji na Ukrainę wkrótce nastąpi - mówi wprost były urzędnik Pentagonu Mark Schneider. Strona rosyjska oskarżyła w tym tygodniu Ukraińców o zaatakowanie stacjonujących na Krymie żołnierzy, w efekcie czego rzekomo zginęło dwóch z nich. Kijów zaprzecza, że takie wydarzenie miało miejsce. W poniedziałek bliska Kremlowi gazeta „Wiedomosti” zasugerowała, że Moskwa może odpowiedzieć na incydent mocniejszym wsparciem dla prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. - Władze zastanawiają się, czy powstrzymywanie armii Donieckiej Republiki Ludowej przed walkami na wschodniej Ukrainie ma wciąż sens - donosi gazeta.
Z kolei Władimir Putin, który w przyszłym tygodniu ma odwiedzić Krym, zapowiedział, że w odpowiedzi na działania Ukrainy siły bezpieczeństwa na półwyspie zostaną wzmocnione. Schneider wskazuje, że na możliwość rosyjskiej inwazji wskazuje też dymisja szefa prezydenckiej kancelarii Siergieja Iwanowa, uważanego za jednego z najbardziej zaufanych ludzi Putina, mającego ambicje ubiegać się o prezydenturę kraju. - Putin nie chce ryzykować, że ktoś z wpływowego środowiska byłych agentów KGB czy FSB mógł mu zagrozić, podczas gdy zamierza zrobić coś ryzykownego - twierdzi Schneider.
Autor: Maciej Deja