Pendolino do Pałacu Prezydenckiego [zdjęcia, wideo]
Czy owacyjne powitanie byłego premiera i szefa Rady Europejskiej było ustawione, czy też duża część Polaków czeka na prezydenta Tuska?
Dwie Polski spotkały się na jednym peronie Dworca Centralnego w Warszawie. Pomysł szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, by na przesłuchanie w stołecznej prokuraturze przyjechać koleją, wzbudził entuzjazm jego zwolenników i kpiny przeciwników.
Wiwaty i obelgi na peronie
Kiedy pociąg Pendolino wjechał na peron, powitanie zaczęło przypominać miesięcznice lub marsze z 11 listopada: były flagi, transparenty, krzyki, przepychanki, obelgi i wiwaty. Od czasu do czasu intonowano hymn państwowy przerywany okrzykami „Będziesz siedział!” albo „Donald, jesteśmy z tobą!”.
- Zarzut, jakoby przyjazd premiera pociągiem był początkiem prezydenckiej kampanii wyborczej pana Tuska, jest absurdalny - przekonuje Tomasz Lenz, lider regionalnej Platformy. - Po pierwsze dlatego, że 2,5-godzinna jazda Pendolino jest bardzo wygodna, a po drugie - do wyborów prezydenckich jest jeszcze szmat czasu.
Politolog UMK prof. Tadeusz Godlewski nie sądzi, by przyjazd Donalda Tuska pociągiem do Warszawy był inscenizacją: - Natomiast trudno mi już uwierzyć, że kiedykolwiek może dojść do złagodzenia wojny polsko-polskiej. Ten podział na zwolenników Polski europejskiej i tej nacjonalistycznej jest zbyt głęboki. Musiałoby dojść do jakiejś nieoczekiwanej wolty, ale do tego zapewne nie dojdzie. Sądzę, że to bardzo trwała oś konfliktu z oczywistymi personalnymi źródłami.
Prof. Godlewski przypuszcza, że prokuratura pod kierunkiem ministra Zbigniewa Ziobry będzie częściej wzywała Donalda Tuska na przesłuchania, choćby w sprawie przygotowań do lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska. - Ale to dosyć płytkie wody - zastrzega politolog - na których może utknąć śledztwo. To może okazać się niebezpieczne dla władzy. Choć z drugiej strony i w płytkiej wodzie można łowić ryby.
„Krul” Europy
Profesor dodaje, że rząd na pewno będzie śledził różne sondaże poparcia i w zależności od tego przyjmie strategię wobec szefa Rady Europejskiej: - To oczywiste, że sprawa zarzutów wobec Donalda Tuska jest sterowana.
Złośliwości ze strony ekipy Jarosława Kaczyńskiego pod adresem przewodniczącego Tuska było wczoraj sporo. Joachim Brudziński z PiS napisał na Twitterze: „Prawdziwi Mężowie Stanu w naszej historii wysiadali z pociągów na przystanku Niepodległość. Krul [pisownia oryginalna - J.D.] Europy wysiada na przystanku prokuratura”.
Arkadiusz Myrcha, poseł PO z Torunia, był na Dworcu Centralnym i jego zdaniem tak serdeczne powitanie było wyrazem sprzeciwu wobec podkopywania autorytetu szefa Rady Europejskiej. Sam Tusk jeszcze w Sopocie tak skomentował wezwanie: - Byłbym wyjątkiem, gdybym uznał, że prokuratura jest neutralna i nie ma politycznego nastawienia. To element politycznej nagonki.
Tusk stawił się w środę w warszawskiej prokuraturze, gdzie zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym nielegalnej jakoby współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Chodzi m.in. o szczegóły wycofania polskiego kontyngentu z Afganistanu przez terytorium Rosji.
Jednoznacznie do organizacji warszawskiego powitania nie przyznaje się nikt. Miała to być spontaniczna impreza, do której dołączyła młodzieżówka Platformy i Komitet Obrony Demokracji. W ścisku na Dworcu Centralnym Donald Tusk przyznał, że jest bardzo krytyczny wobec tego, co dzieje się w Polsce. - Ale wszystko jest dziś w rękach ludzi. Żaden pojedynczy wysiłek nic nie zmieni - zakończył.
Prezydencka przygrywka?
Także Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta RP, pytany przez dziennikarza RMF FM o powitanie szefa Rady Europejskiej na Dworcu Centralnym odpowiedział, że jeśli przewodniczący Tusk szanuje polskie państwo, to nie powinien urządzać takich spektakli.
- Myślę, że przewodniczący Tusk sam trochę podkręcił atmosferę - ocenia prof. Janusz Goli-nowski, politolog bydgoskiego UKW. - Przyjechał bowiem jakby w roli ofiary. Został zrobiony mały teatr, który tradycyjnie zantagonizował dwie grupy obywateli. No i ten spektakl jeszcze bardziej poróżnił zwolenników i przeciwników władzy.
Prof. Golinowski uważa, że było to świadome działanie polityków Platformy: - I pierwsza przygrywka do wyborów prezydenckich. Tym bardziej że wiemy coraz więcej o zamiatanych pod dywan konfliktach prezydenta Dudy z Antonim Macierewiczem.