Pedofilia w Kościele: Sąd Najwyższy rozpatrzy kasację zakonu chrystusowców. Ale są wątpliwości wobec bezstronności sędziów
Są wątpliwości wobec bezstronności składu Sądu Najwyższego, który ma rozstrzygnąć kasację zakonu chrystusowców. Księża kwestionują prawomocny wyrok poznańskiego sądu, który nakazał chrystusowcom wypłatę rekordowego odszkodowania dla Kasi, ofiary księdza pedofila Roman B.
W składzie Sądu Najwyższego, który w grudniu ma rozstrzygnąć tę bardzo głośną sprawę, znaleźli się trzej sędziowie. Pierwszy, wspólnie z obecnym prawnikiem chrystusowców, wcześniej reprezentował diecezję i parafię pozwane o zadośćuczynienie przez inną ofiarę księdza pedofila. Drugi z sędziów to profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Trzeci wcześniej wydał orzeczenie na korzyść jednej z parafii. Przeciwko takiej obsadzie Sądu Najwyższego protestują osoby wspierające skrzywdzoną Kasię. Trwa ich akcja pod hasłem „Sędziowie w togach, nie sutannach!”.
Zakon chrystusowców, z siedzibą w Poznaniu, ponosi odpowiedzialność za księdza pedofila Romana B., który gwałcił nastolatkę
– tak uznały poznańskie sądy, okręgowy i apelacyjny. Wpływ na wyroki poznańskich sądów miały bulwersujące okoliczności sprawy. Sądy uznały również, że gdyby nie sutanna i bycie księdzem, zakonnik Roman B. nie zyskałby zaufania dziecka, które potem brutalnie wykorzystywał.
Więcej: Ksiądz pedofil Roman B. się nawrócił? Zaskakujące pismo generała chrystustowców do Watykanu
Zgodnie z wyrokiem poznańskiego sądu, chrystusowcy wypłacili już 1 milion złotych odszkodowania, wypłacają też Kasi dożywotnią rentę. Do odpowiedzialności za byłego już księdza Romana B. się jednak nie poczuwają. Ich zdaniem należący do zakonu ksiądz Roman B. działał na własny rachunek. Złożyli więc kasację do Sądu Najwyższego, który może zmienić wyrok nakazujący im wypłatę odszkodowania. Posiedzenie w Sądzie Najwyższym w Warszawie zaplanowano na grudzień.
Pedofilia w Kościele: kasację chrystusowców mieli rozpatrzeć sędziowie związani z Kościołem
Jak się okazało, wśród trzech sędziów mających rozpatrzyć tę głośną sprawę, znaleźli się prawnicy mający różne związki z Kościołem. O sprawie jako pierwszy napisał tygodnik "Polityka". Pierwszy sędzia to Marcin Krajewski. Kilka lat temu, wspólnie z adw. Krzysztofem Wyrwą z Piły, obecnym prawnikiem chrystusowców, jako radca prawy reprezentował diecezję koszalińsko-kołobrzeską i jedną z parafii. Kościelne instytucje broniły się wówczas przed pozwem innej ofiary księdza pedofila.
Drugim z sędziów w tej sprawie została Joanna Misztal-Konecka, będąca profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Trzeci z sędziów to Beata Janiszewska, która wcześniej orzekała na korzyść jednej z parafii w sprawie o zasiedzenie.
Zobacz także: Ksiądz pedofil Roman B. miał wyjechać na misję do Anglii, ale został aresztowany
Na taką obsadę sądu zareagowały osoby, które wspierają skrzywdzoną Kasią. Zbierają podpisy pod petycją, w której apelują o bezstronne zbadanie kasacji chrystusowców. Akcję prowadzą pod hasłem „Sędziowie w togach, nie sutannach!”.
- Domagamy się uczciwego składu sędziowskiego, bo ten początkowo wyznaczony nie gwarantował sprawiedliwego wyroku
– przekonuje Agnieszka Ziółkowska, poznańska aktywistka, współorganizatorka akcji „Sędziowie w togach, nie sutannach!”.
- Obecnie w internecie zbieramy podpisy pod petycją. Trafi ona do Sądu Najwyższego oraz do zakonu chrystusowców, który, wciąż mamy taką nadzieję, wycofa kasację z sądu. Zachęcamy też osoby publiczne do fotografowania się z hasztagiem „murem za Kasią”, by okazać jej wsparcie i solidarność. Rozstrzygnięcie w tej sprawie jest kluczowe dla zjawiska przemocy seksualnej w Polsce oraz odpowiedzialności Kościoła za księży pedofilów - przekonuje.
Wyrok SN rzeczywiście będzie miał bardzo duże znaczenie. Będzie wskazówką dla innych sądów w Polsce, jak traktować cywilną odpowiedzialność Kościoła za księży pedofilów.
Pedofilia w Kościele: Wątpliwości są wobec całego składu
Na razie ze składu orzekającego został wyłączony sędzia Marcin Krajewski, o co sam wnioskował. Jego miejsce zajął sędzia Jacek Grela.
Wszyscy sędziowie, którzy mieli lub mają orzekać ws. kasacji chrystusowców, pojawili się w Sądzie Najwyższym w kontrowersyjnych okolicznościach. Znaleźli się w SN dzięki nowe
j Krajowej Radzie Sądownictwa.
Tej „neo KRS” zarzuca się upolitycznienie, wpływ na jej kształt mieli politycy rządzącego PiS. A to budzi wątpliwości w kwestii niezawisłości polskiego wymiaru sprawiedliwości. Legalność działań „neo KRS” jest badana przez Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE), który niebawem wyda orzeczenie. Jeśli zakwestionuje powołanie „neo KRS” wątpliwe stanie się również powołanie przez nią różnych sędziów, w tym sędziów nowych Sądu Najwyższego. Tym samym może okazać się, że cały skład sędziowski ws. kasacji chrystusowców będzie musiał być zmieniony.
Nie wiadomo, jakie będzie orzeczenie TSUE, ale mówi się o możliwym „prawnym trzęsieniu ziemi” w kontekście polskiego wymiaru sprawiedliwości. Podstawą do takich przypuszczeń stała się opinia rzecznika generalnego TSUE. W maju rzecznik Jewgienij Tenczew z Bułgarii stwierdził, że sposób powoływania członków KRS ujawnia nieprawidłowości, które mogą zagrozić jej niezależności od organów ustawodawczych i wykonawczych. Jego orzeczenie zostało szybko skrytykowane przez polityków PiS.
Jak podkreślają obserwatorzy, trybunał nie jest związany wystąpieniem rzecznika, ale zazwyczaj wydaje orzeczenia zgodne z jego poglądem. Jeśli więc TSUE zakwestionuje legalność powołania „neo KRS”, jeśli zwróci uwagę na jej upolitycznienie przez PiS, zasadne się stanie pytanie, czy powołani przez nią sędziowie mają prawo orzekać. Wyroki, które już wydali, mogą być podważane. A składy sędziowski, w których się pojawili, mogą być zmienione. Reasumując, w sprawie kasacji chrystusowców do grudnia, na kiedy zaplanowano rozprawę, wiele jeszcze może się wydarzyć.