Październik w PRL-u był miesiącem oszczędności. Z tej okazji organizowano wiele propagandowych akcji i konkursów
Mrówka i wiewiórka były w PRL-u symbolami oszczędzania. Październikowe akcje najpierw propagowano wśród dzieci, potem także dorosłych.
Czas PRL-u to, dziś już można tak z całą pewnością stwierdzić, specyficzny okres rozwoju społecznego. To wówczas władza usiłowała kontrolować wszystkie dziedziny życia codziennego, co miało swoje złe, ale i dobre strony. Szczególny nacisk kładziono na edukację. Także tę ekonomiczną, a jej przejawem były akcje nawołujące i zachęcające ludzi do odkładania pieniędzy na później. Było to w tamtych czasach o wiele łatwiejsze niż dziś. Nie było tak licznych pokus, a wybór towarów w sklepach był skromny. Pomimo dostępności kredytów, większość społeczeństwa wolała na mieszkanie, samochód, pralkę czy telewizor najpierw zgromadzić pieniądze, a dopiero potem poszukiwane artykuły nabywać.
Dlaczego październik?
Październik miesiącem oszczędności! To hasło pojawiło się po 1956 roku, kiedy to nieco poluzowano wcześniejsze rygory i życie codzienne nabrało tempa i różnorodności. Dlaczego akurat oszczędzać miano w październiku? Były ku temu dwie przyczyny. Po pierwsze, 31 października, jeszcze w latach 20. ub. wieku uchwalono Światowy Dzień Oszczędności, który również w międzywojennej Polsce był obchodzony, szczególnie w regionach wcześniej znajdujących się pod zaborem pruskim. Po drugie - październik w naturalnym rocznym cyklu był okresem największych dochodów w gospodarstwach rolnych. Wiele osób dysponowało w tym miesiącu największą gotówką w skali roku. Była zatem szansa, by co nieco odłożyć...
W Polsce w pierwszym etapie październikowych akcji oszczędzania postawiono na dzieci. W szkołach powstały Szkolne Kasy Oszczędności z wkładami co prawda nieoprocentowanymi, ale to nie miało większego znaczenia. Liczyły się zapał i ambicja w rywalizacji.
31 października, jeszcze w latach 20. ub. wieku, uchwalono Światowy Dzień Oszczędności, który również w międzywojennej Polsce był obchodzony.
W Bydgoszczy założono wówczas Miejski Komitet Upowszechniania Oszczędności. Przez kilka lat komitet ten organizował 1 października po południu pochód dzieci i młodzieży. Uczniowie większości bydgoskich szkół gromadzili się na Starym Rynku i po wysłuchaniu okolicznościowego przemówienia defilowali w narodowych strojach, z transparentami, w rytm melodii wygrywanych przez reprezentacyjną orkiestrę POW ówczesną Al. 1 Maja do skrzyżowania z al. Mickiewicza.
Nowy impuls
Przez cały październik trwały różnego rodzaje konkursy związane z oszczędzaniem, jak np. na najlepsze hasło propagandowe, najlepszą wystawę sklepową czy najlepsze zakładowe ajencje PKO. Odpowiednio udekorowane było też miasto. Wszyscy klienci jedynego wówczas banku, właśnie PKO, otrzymywali pocztą listy z zachętą do kolejnych wpłat.
Uczniowie większości bydgoskich szkół gromadzili się na Starym Rynku i po wysłuchaniu okolicznościowego przemówienia defilowali w narodowych strojach, z transparentami ówczesną Al. 1 Maja.
W 1965 roku z okazji miesiąca oszczędności wprowadzono w największych bydgoskich sklepach możliwość kupna artykułów nie tylko za gotówkę lub na raty, ale także przez książeczkę PKO, z której pobierano przelewem potrzebną sumę.
Nowym impulsem dla rozwoju akcji oszczędzania był początek dekady Edwarda Gierka. Przybywało atrakcyjnych towarów, rosły zarobki. By chronić gospodarkę, położono większy nacisk niż do tej pory na gromadzenie pieniędzy na książeczkach PKO poprzez wprowadzenie zapisów na kupno samochodu, wprowadzenie wysoko oprocentowanych lokat, czy specjalne oszczędnościowe bony premiowe.
Nowym impulsem dla rozwoju akcji oszczędzania był początek dekady Edwarda Gierka.
W Bydgoszczy w 1974 roku powołano Miejski Komitet Upowszechniania Oszczędności. Miał się on zajmować propagandą oszczędzania, co czynił, regularnie co miesiąc publikując komunikaty z PKO informujące o coraz większych zasobach pieniężnych odłożonych na różnego rodzaju lokatach oraz organizując konkursy.
Samochody magnesem
Największym jednak magnesem dla oszczędzających były październikowe losowania nowych samochodów wśród posiadaczy książeczek PKO z określonym wkładem. W sumie aut takich było niewiele jak na kraj, ale każde losowanie rozpalało w społeczeństwie ogromne emocje, bo dla większości nawet zwykły „maluch” był tylko marzeniem.