Paulina tego nie przeżyła...
– Boże, do nas wciąż nie dociera, co się stało. Nie możemy uwierzyć, że nigdy więcej tu nie wejdzie, nie uśmiechnie się – pani Aneta dławi się łzami.
– Do końca życia nie zapomnę widoku Paulinki zakleszczonej w tym samochodzie – mówi Aneta Matuszewska, mama 22-latki, która w poniedziałek zginęła w wypadku w Mirostowicach Dolnych. – Tego dnia wpadła na chwilę do domu po młodszego brata, razem mieli odwiedzić babcię w święta. Nie dojechali...
Parę minut po ich wyjeździe pani Aneta dostała telefon od znajomej. Wiadomość o tym, że córka miała wypadek, sparaliżowała ją. – Od razu wsiadłam w samochód i z sercem na ramieniu pojechaliśmy z partnerem na miejsce – opowiada. Na widok roztrzaskanego auta zrobiło się jej słabo.
Wiedziała, że w środku było dwoje jej dzieci: Paulina i 14-letni Michał. Na szczęście syn sam wyszedł z samochodu przez wybitą szybę. Był tylko lekko poobijany. Ale córka leżała bez ruchu na siedzeniu obok kierowcy. Dookoła było pełno krwi, uwijali się strażacy, którzy musieli użyć nożyc do cięcia metalu, by wydobyć dziewczynę zakleszczoną w volkswagenie passacie.
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej oraz z wydaniu PLUS.