Pamiętacie Patryka Rybarskiego? Tak, to ten, który swoimi umiejętnościami tańca na rurze zachwycił jury i widzów „Mam talent”. Został też wicemistrzem świata w pole art, a dziś dzieli się pasją z innymi.
Jest rok 2012. Patryk Rybarski wychodzi na scenę, by po pokazie w talent show „Mam talent” zadziwić całą Polskę. No, może pół Polski. To był przełomowy moment w pana życiu?
Prezentacja w programie „Mam talent” to było cudowne przeżycie. To była piąta edycja. Pamiętam, jak Agnieszka Chylińska mówiła, że przez wszystkie wcześniejsze edycje na castingu ktoś się pojawiał z tańcem na rurze, głównie dziewczyny, ale one jej nie zaczarowały w żaden sposób. A mnie się to udało. To było świetne, że dzięki „Mam talent” mogłem tę rurkę pokazać w zupełnie innym kontekście, w całkiem inny sposób. To jest faktycznie jeden z moich największych sukcesów. Choć nie ukrywam, że dużą frajdę sprawił mi także tytuł wicemistrza świata w pole dance, w kategorii pole art, jaki udało mi się wywalczyć w Hongkongu.
Czy pole dance to faktycznie coś dla facetów?
W Warszawie, gdzie prowadzę zajęcia, co jakiś czas pojawia się na nich chłopak. Niektórzy zostają na dłużej, niektórzy nie, ale tu nie ma reguły. Podobnie jest z dziewczynami. Kiedy jestem w Polsce na warsztatach, także dość często się zdarza, że na moje zajęcia przychodzą mężczyźni. I to w małych miejscowościach. Trochę mnie to zaskakuje, że taki śmiałek odważył się zmierzyć z rurką, ale jestem pełen uznania dla takich osób. Tak, pole dance, jak najbardziej jest dla każdego. Nie warto wyznaczać sobie granic.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień