Z posłem Michałem Jachem, przewodniczącym Komisji Obrony Narodowej, rozmawia Tomasz Modzelewski.
Wraca pomysł przywrócenia do szkół przysposobienia obronnego. Czy to jest związane ze zmieniającymi się zagrożeniami, czy wynika z innych przesłanek? Jaka jest koncepcja?
To wynika z właściwego odczytania konstytucji, która mówi, że obowiązkiem każdego Polaka jest być gotowym bronić ojczyzny. W poprzedniej dekadzie ogłoszono koniec czasu zagrożenia dla Polski. Elity rządzące informowały, że nic nam nie grozi. Chcę przypomnieć, że Biała Księga Bezpieczeństwa Narodowego, którą podpisał prezydent Komorowski w 2013 roku, mówiła, że w przewidywalnej przyszłości Polsce nie zagraża niebezpieczeństwo zewnętrzne, a NATO nas obroni. Było to kilka miesięcy przed agresją Rosji na Ukrainę. Społeczeństwo widzi potrzebę szkolenia, nie tylko umiejętności wojskowych, ale również rozumienia sytuacji i kształcenia patriotycznego, bo tylko w ten sposób możemy kształtować wspólnotę. Idea wprowadzenia przysposobienia obronnego jest słuszna.
Społeczeństwo widzi potrzebę szkolenia, nie tylko umiejętności wojskowych, ale również rozumienia sytuacji i kształcenia patriotycznego, bo tylko w ten sposób możemy kształtować wspólnotę
Zwraca Pan uwagę nie tylko na stricte wojskowe kształcenie. Czy przywrócone przysposobienie ma być analogiczne do tego, którego uczono kiedyś? Czy pomysł uwzględni nowe zagrożenia, np. cyberterroryzm?
Przysposobienie obronne zgodnie z samą nazwą to wstępny etap przygotowania młodych ludzi do rozumienia zagrożeń, tego, jak być gotowym do spełnienia patriotycznego obowiązku. Młodzieży powinno się przedstawić wszelkie zagrożenia, których w ostatnich latach narosło bardzo dużo. Takim najbardziej zrozumiałym jest zagrożenie naszej suwerenności ze strony Rosji, bo prezydent Putin w swojej retoryce o tym mówi. Zagrożeniem jest również np. imigracja z państw islamskich, terroryzm, cyberterroryzm, czego społeczeństwo sobie nie uświadamia.
Choć jest to dopiero pomysł, to w aspekcie wojskowym mogą wystąpić trudności. Kto miałby prowadzić zajęcia? Nauczyciel dowolnego przedmiotu, który ukończy studia podyplomowe i będzie tylko teoretykiem?
Dlatego podkreślam, że to jest na razie hasło, aczkolwiek nie wyobrażam sobie, aby to szkolenie polegało na tym, że ktoś przyjdzie, odczyta jakiś referat i powie, co nam grozi. To musi być kompleksowo rozwiązane, aby przysposobienie obronne zawierało również możliwość nauki strzelania, choćby z broni małokalibrowej. Kształcenie tylko w formie wykładu jest mało skuteczne i nawet demoralizujące, ponieważ pokazuje młodzieży, że skoro można podchodzić lekceważąco do przedmiotu, to tak samo można podchodzić do bardzo ważnych kwestii. Szkoły muszą być przygotowane, zanim jeszcze rozpoczną się te zajęcia, a więc muszą mieć miejsce, gdzie młodzież będzie miała możliwość ćwiczenia tych wojskowych specjalności. Odbywanie strzelania wiąże się z możliwością dostępu do strzelnicy i dostępu do broni. To wymaga kolejnych nakładów, więc myślę, że jedną decyzją administracyjną nie da się tego zrobić. Szkolnictwo polskie nie jest do tego przygotowane, a jeżeli chcemy poważnie traktować przysposobienie obronne, to trzeba temat poważnie przygotować, z procedurami, z zakresem wiedzy i możliwościami prowadzenia zajęć nie tylko w salach lekcyjnych, ale również i w terenie.
Czy nie jest teraz tak, że zakres przysposobienia obronnego przejęły licea mundurowe? Że to, co kiedyś było powszechne, co wiedział każdy uczeń i student, teraz jest tylko dla wybranych?
Klasy mundurowe to jednak coś innego, to już profesjonalne przygotowanie, kierujące młodzież do wykonywania zawodu w różnych służbach mundurowych. Znajdują się na terenie miejscowości, gdzie współpracują ze strażą pożarną, jednostkami wojskowymi, jeżeli są, policją. Kształcenie odbywa się na poziomie miejscowości powiatowych, gdzie można to organizować. Przy powszechnym szkoleniu trzeba stworzyć system i obawiam się, że będzie to wymagało dosyć istotnych nakładów finansowych.