Partie myślą o wyborach. Kukiz’15 szuka radnych i prezydentów w sieci
Każdy może zostać kandydatem Pawła Kukiza. Na kilkanaście miesięcy przed wyborami kukizowcy przyjmują zgłoszenia przez sieć.
Jest to specjalna strona internetowa, na której za pomocą różnego rodzaju formularzy (w zależności od rodzaju mandatu) można zgłosić chęć startu w wyborach samorządowych w 2018 roku.
- Potrzebujemy ponad 90 tys. kandydatów na wszystkich szczeblach samorządu. Żadna partia nie ma tylu członków - mówi Kulesza, a jego klubowy kolega dodaje:
- Samorządy są ważne i w ten sposób chcemy je przywrócić obywatelom - tłumaczy poseł Jarosław Sachajko.
Weryfikacja
Każdy, kto zgłosi się przez stronę www, ma się wytłumaczyć ze swojej politycznej, samorządowej i społecznej przeszłości.
- Nikogo nie skreślamy, ale wcześniejsza przynależność do PO czy SLD na pewno nie pomoże - dodaje Kulesza.
Poza tym do wyborów każdy kandydat na kandydata będzie musiał zaangażować się w jedną z planowanych akcji Kukiz’15. Komitet chce np. przedstawić ogólnopolską mapę długów gmin czy sieć powiązań personalnych w spółkach komunalnych.
Dopiero potem komitet będzie rozmawiać z konkretnymi osobami, proponując im miejsce na liście wyborczej. Taka rozmowa odbędzie się też z osobą pragnącą zostać prezydentem Lublina. O ile ktoś się zgłosi.
- Wystawimy kandydata na prezydenta - deklaruje już teraz Kulesza.
Tak samo będzie w Zamościu.
- Bo może być lepszy prezydent od obecnego. Miasto w ostatnich latach wypiękniało, ale zbiedniało jeśli chodzi o miejsca pracy - tłumaczy Sachajko.
PiS śpi spokojnie
Może się wydawać, że Kukiz’15 przygotowania do wyborów rozpoczął wcześnie. Ale np. PiS uczyniło to już dawno. Partia powołała koordynatorów wyborczych na danym terenie. W Lublinie jest nim poseł Sylwester Tułajew i to on ma przygotować kampanię wyborczą, a nawet pracować nad listami wyborczymi.
Tułajew nie ujawnia, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta Lublina. Tłumaczy, że decyzje zapadną w swoim czasie. Jednak na giełdzie nazwisk przewijają się: sam Tułajew, Przemysław Czarnek i Artur Soboń.
Ból głowy PO
O wiele większe zmartwienie dotyczące kandydatów na radnych ma lubelska Platforma Obywatelska. Nie chodzi o brak chętnych do startu, ale o ich nadmiar.
Prezydent Krzysztof Żuk chce po raz trzeci kierować miastem, startując z niezależnego komitetu i firmując koalicyjne listy wyborcze.
I to właśnie jest problem, bo trzeba na nich znaleźć miejsce dla ludzi PO, Wspólnego Lublina, bardzo możliwe że Nowoczesnej, a nawet SLD.
- Chyba wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że ułożenie takich list nie będzie proste. Dojdzie pewnie do pojedynczych spięć, bo we wszystkich okręgach mamy bardzo dobrych kandydatów - mówi nam jeden z członków lubelskiej PO.
Już można sobie wyobrazić, że prezydencki komitet będzie musiał np. na Kalinowszczyźnie wybrać na lidera listy albo Martę Wcisło z PO, albo Piotra Kowalczyka ze Wspólnego Lublina. I nie wiadomo, kogo zgłoszą inni koalicjanci.
Pieniądze i wybory
Każdy, kto ma zamiar zgłosić się do K’15, musi pamiętać o tym, że nie jest to partia i nie otrzymuje subwencji państwowej. Komitet utrzymuje się ze składek członków i dlatego też oprócz kandydatów kukizowcy szukają osób wspierających kampanię wyborczą.